Nie powiem, abym był wiernym pszczół przyjacielem; jeżeli już to ich miodu. Ani szczególnego talentu do pracy przy ulach nie miałem, ani „wrodzić” się w dziadka nie potrafiłem, który z pszczołami był po imieniu, lecz owszem, braliśmy z sobą drugi worek, wózek i wyjeżdżaliśmy na skraj horyzontu, gdzie umierały wierzby.
Z ich przepastnych gardzieli wydobywaliśmy siekierką próchniczą miazgę, która potem umieszczona w paszczęce „podkurzaczki” i podpalona, wzniecała pokaźny dym służący otumanianiu robotnic i trutni, co jak najbardziej przydawało się przy podbieraniu miodu pszczołom.
Dziadek w pszczelarską maskę ubrany wyjmował z uli ramki, te zaś przenosił do poruszanej siłą mięśni wirówki, korbą wprawiał w ruch to urządzenie w kształcie walca i na gładkich, metalowych ściankach bębna pojawiały się smużki ciepłego jeszcze miodu. Palce lizać, a takim miodem smarować pajdę wiejskiego chleba, do gorącego mleka dodać, gdy gardło w czerwieni.
A przecież tego wierzbowego próchna zostawało, więc można było połączyć je z glebą, przekopać ze słomą, łodygami chwastów i liśćmi.
Tymczasem w komórce na swoją kolej oczekiwał worek trzeci.
[29.04.2016, Dobrzelin]
Toż to skarbnica wiedzy! Niby proste czynności, a ciekawie przez Ciebie opisane. Po miód z pasieki jeździmy na wieś, bo nie mamy zaufania do tych kupowanych z innych źródeł.
OdpowiedzUsuńCiekawam ,co tam w tym trzecim worku będzie :-)
odpowiedziałbym jednym, celnym słowem, co w tym worku będzie :-) ale jak napiszę wreszcie, a ty przeczytasz o tym trzecim worku, to zrozumiesz, że nie powinienem uprzedzać wypadków :-) pozdrawiam
UsuńPszczoły i osy to moi wrogowie z racji alergii, ale miodek uwielbiam. A jeszcze z takim pełnym ciepła wspominkowym komentarzem smakuje jeszcze lepiej. Serdeczności zasyłam.
OdpowiedzUsuńoj tak, taki miodzik lejący się, ciepły jeszcze, ledwie przed chwilą odcedzony, to smakołyk nad smakołyki ... pozdrawiam :-)
UsuńMuszę powiedzieć, że codziennie na czczo wypijam łyżeczkę miodu ze szklanką wody. Ha, na smakołykach to ja się znam.
OdpowiedzUsuńa podobno "kit" i "pyłek" pszczeli jeszcze zdrowsze, choć mniej smaczne - warto też spróbować... pozdrawiam
OdpowiedzUsuń