Obejrzałem właśnie ten film. Ot, zwyczajny, prosty, przepełniony liryką i codziennością obrazek z czasów minionych, film o elementarnej uczciwości, prawdomówności, pracy, rodzącej się miłości, zwykłej, powszedniej, nieskomplikowanej; film o specyficznym klimacie, bez nonszalancji, bez upiększania życia, luksusów, kołtuństwa, bez zerkania na statystyki oglądalności; film odnoszący odnoszący się do podstawowych prawd, do hierarchii ważności tego, co w życiu liczy się najbardziej, skromny, pogodny i radosny.
Bolesław Płotnicki, świetny aktor - niezwykle wiarygodny w roli mądrego, wymagającego ojca, który dyskretnie kieruje życiem swego syna, aż do czasu, gdy stwierdzi, że wypełnił już swoją ojcowską rolę względem syna i oddaje go światu.
Tak mi się wydaje, że podobny filmowy obrazek nie miałby prawa powstać w dzisiejszych czasach, no, być może jeszcze w dokumentalistyce, gdzie mamy jeszcze do czynienia ze szczerością wypowiedzi.
Chyba żaden sponsor nie wyłożyłby swoich pieniędzy na podobną twórczość, która daleka jest od tzw. oczekiwań widowni.
Świat przedstawiony w filmie nie jest doskonały, lecz prezentuje wartości, które dzisiaj są "w kompletnym rozsypaniu" i pewnie w najbliższej przyszłości nie da się go odbudować, a szkoda.
[17.04.2016, Beauvais we Francji]
Chyba nie oglądałam, ale lubię aktora z czołówki...
OdpowiedzUsuńW klimacie Kondratiuka, scenariusz z kolei w klimacie Janickiego (tego od "Domu")... pozdrawiam
UsuńDziękuję za ten link przypomnienia. Z przyjemnością oglądałam. Zapomniany świat prostych relacji. Kiedy zobaczyłam ten ołówek przywiązany sznurkiem i ten zegarek cebulą zwany z wojny japońskiej przywieziony i ten przaśny czas, pomyślałam, że warto utrwalać dla potomnych takie proste czynności i rzeczy.
OdpowiedzUsuń... zdaje się, że ten świat już nie wróci... kiedyś w podobny sposób traktowałem polskie kino przedwojenne, którego klimat pojawił sie chyba po raz ostatni w "Zakazanych piosenkach"... pozdrawiam
UsuńNie ma to jak stare polskie kino...
OdpowiedzUsuń... a żebyś wiedziała... mnie wciąż fascynuje, także dlatego, że powoli wykruszają się aktorzy, do których człowiek sie przeciez przyzwyczaił.... pozdrawiam
UsuńWłaśnie dlatego nie oglądam współcześnie nakręconych polskich filmów, a tym bardziej głupawych seriali.
OdpowiedzUsuńNie lubię komercji!
Pozdrawiam.
seriali w znakomitej większości tez nie oglądam... zresztą w mojej sytuacji to nie jest takie proste, ale kilka rodzynków rodzimej produkcji filmowej jest: filmy Smarzowskiego, Krzysztofa Krauzego, Kolskiego... tak serialowa i kinowa przypowieść o księdzu z "Królowego mostu" ... coś tam by sie wybrało, choć przyznaję, że to krople w morzu łatwej komercji... pozdrawiam
Usuń