W samą Wigilię, przed dziewiątą
wieczorem, przekraczam w Słubicach granicę niemiecko-polską. W mieście tankuję
auto i kieruję się w trasę już po kraju via Rzepin, Trzciel, Świebodzin i
Poznań. Po przejechaniu nie więcej niż dziesięciu kilometrów (jest już po
21-szej) przypomniałem sobie, że moje radyjko jest niewłączone, a zatem je
uruchamiam, naciskając guziczek przekrętła potencjometru. Pyk… i niemiecka
stacja, a więc wciskam „search”… polska Trójka, jakaś piosenka nie wiadomo o
czym i po co, więc rezygnuję i znów naciskam wyszukiwanie stacji - ponownie
rozgłośnia niemiecka; kolejny raz „search” i…. jest, kochane „Radio Maryja” ze
świetnym odbiorem. Zasłuchuję się, delektuję treścią. Oho, myślę sobie, to dzisiaj
nie będzie o seksie, o żydach, nieprawdziwych Polakach; nie będzie o komuchach
ani o żarłocznej Unii Europejskiej…. A o czym? Kto zgadnie? Aha, dzisiaj
Wigilia, może więc jakaś msza, przypowieść biblijna, homilia, a może piękne polskie
kolędy? Nic z tego. Ten przy mikrofonie od ojca dyrektora przypomina czcigodnym
słuchaczom o wpłatach z tego jednego procenta na radyjko. Powiada, że jak tych
pieniędzy nie dostanie (Matko Boska, to oni już potracili tę kasę, co ją od
Ziobry dostali, myślę sobie) to nie wydrukują tych książeczek adoracyjnych czy jakiś
tam (domyślam się, że w tych książeczka pomieszczone zostaną modlitwy do Najwyższego
o to, żeby te platformiane i nowoczesne komuchy do władzy się ponownie nie
dobrali) i będzie „kicha”. Panie Boże w Niebiesiech, myślę sobie, Wszechwładny
jesteś, a nie zagrzmisz, że w Dzień Narodzin Twego Syna dyrektorowe mamoną się
zajmują? I słyszę w sobie głos taki wewnątrz brzmiący: - Wigilia Wigilią,
bracie Winnetou, ale biznes to biznes.
Przełączam na „Radio Zachód”. A tam…
... na tym kończy się słowo wstępne…
a tam… dla mnie najpiękniejsza moja
kolęda. Nie spamiętałem w czyim wykonaniu, ale i tak zdania nie zmieniam…
najpiękniejsza…
W kawiarence zapodaję w wykonaniu „Golec
orkiestry”.
A tamten na „radyjku”, o święty
Wojciechu, nadal liczy kasę.
A ja słucham i słucham szczerze polskich
kolęd w „Radiu Zachód”, a potem, już przed Poznaniem, w radiu „Zet”. Słucham i
wyśpiewuję przy kierownicy, bo większość z nich znam, bo to przecież przez lat
wiele wyśpiewywało się kolędy, a jeśli głosem jakowaś osoba dysponowała
niepięknie brzmiącym, to przynajmniej wysłuchiwała, jak inni śpiewają, w radiu
czy telewizji, albo na płytach.
A przypomniała mi się taka śliczna kolęda
- pastorałka przez panią Santor śpiewana. Nazywała się „Stoi tu lipeczka”.
No i patrzcie. Ta wredna komuna śpiewać
kolędy pozwalała, jak to możliwe? A ten apeluje i apeluje w kwestii tego jednego
procenta na tę książeczkę, apeluje do starszych pań, co na rękę mają z górą
tysiąc dwieście i są najhojniejsze… a bo to starym ludziom wiele pieniążków na
życie nie potrzeba, a jak zabraknie, to modlitwa z tej książeczki głód i
niedostatek zaspokoi.
Albo taka śliczna, lewicująca
pastorałka, w której jest mowa o tym, że ziemia, na którą zechciał przyjść Syn
Boży, ma być „spokojna i mądra, ziemia sprawiedliwa, wszystkim ludziom
szczodra", pastorałka prześlicznie zaśpiewana przez panią Ewę Bem znaną z
doskonałego dżezującego głosu.
… a ten słupki a procenty rachuje…
A najbardziej zaawansowana pod względem
literackim kolęda „Bóg się rodzi” (inny tytuł: „Pieśń o Narodzeniu Pańskim”)
autorstwa Franciszka Karpińskiego śpiewana jest przez nieznaną mi wykonawczynię
muzyki operowej i… proszę uważać, bo jest to coś niezwykłego - oprócz właściwej
tej kolędzie linii muzycznej (tradycyjnie polskiej, nieznanego autorstwa),
wykorzystany jest podkład… uwaga… „Bolera” Maurycego Ravela. To naprawdę
rewelacyjne wykonanie, którego niestety nie udało mi się odnaleźć w internecie.
Ale, generalnie mówiąc, wybitni polscy
wykonawcy muzyki rozrywkowej od wyśpiewywania kolęd się nie odżegnywali, a
wręcz przeciwnie. Mnie przypadła do gustu … a wysłannik ojca dyrektora apeluje…
„Nie było miejsca dla Ciebie” w wykonaniu pani Ani Wyszkoni… bardzo romantyczna
i uczuciowo zinterpretowana kolęda zaśpiewana na sposób nowoczesny, co akurat w
przypadku tej kolędy wcale nie umniejsza jej wartości. A jakież głęboko
humanistyczne i uniwersalne jest przesłanie obecne w kończącej tekst strofie…
„A dzisiaj czemu wśród ludzi
tyle łez, jęków, katuszy?
Bo nie ma miejsca dla Ciebie
w niejednej człowieczej duszy.”
…prawda?
Tamten, co liczy i apeluje, przestał
mnie interesować. Zasłuchałem się i zaśpiewałem, a czas mijał pogodnie, sen nie
przymykał powiek, a i jakoś tak w tej mojej wędrowniczej duszy ociepliło
się, gdy nagle posłyszałem znajome werble.
Dla niektórych ta ostatnia w tym odcinku
muzycznych pocztówek kolęda będzie pewnym zaskoczenie… a, tam, niech będzie…[26.12.2017, „Dobrzelin”]
Moje uznanie za ten tekst Smoothoperatorze.
OdpowiedzUsuńI cieszę się bardzo że do domu na Boże Narodzenie zdążyłeś...
Wszystkiego Najwspanialszego Ci życzę :-)
zdążyłem, na szczęście, ale nie mogę się jeszcze przestawić na inny rytm życia...
UsuńTo, co teraz napiszę, wygląda na anegdotę, ale jest szczerą prawdą. Mój szwagier, oficer LWP, musiał wracać do jednostki w Rzepinie i na dworcu
OdpowiedzUsuńautobusowym w mieście niedaleko mej rodzinnej wioski poprosił o bilet do Rzepina. Po długim wertowaniu jakiejś książki kasjerka stwierdziła, że nie ma takiej miejscowości. Wreszcie szwagier jej przeliterował, a kobieta ze zdziwieniem stwierdziła, że jednak Rzepin jest. Biedaczka szukała tej miejscowości pod "ż".
W filmie "Miś" też nie było Londynu, lecz Lądek Zdrój.
Nigdy nawet przez sekundę nie słuchałam Radia Maryja" również nawet przez minutę nie oglądałam TV Trwam.
Mój mąż kiedyś pod Toruniem, gdy jechał do swego brata, "łapał" tylko Radio Maryja i żadnej innej stacji.
Ojciec dyr. potrafi jak nikt wyłudzać pieniądze od starszych ludzi. To dla mnie niepojęte i wręcz nieludzkie.
Cieszę się, że Wigilię spędziłeś w rodzinnym domu, a nie jakimś motelu we Francji.
Pozdrawiam i uważaj na idiotów na polskich drogach.
No cóż, ja też nie słucham, choć przy wyszukiwaniu stacji nie sposób uniknąć także tych, których zwykle się nie słucha... ale zaraz, chwileczkę... raz dłużej słuchałem, gdy wyjeżdżałem z Polski... a audycja w RM dotyczyła... (sic!) seksu, łącznie z instruktażem udzielanym przez jakiegoś "ojca"... po prostu szok!!!
UsuńW Polsce ekspertem od seksu jest ksiądz Oko.
UsuńNapisałam o polskich kierowcach per idioci, bo mąż z synem wracali 22 grudnia z Bielska-Białej i na trzypasmowej drodze przed Katowicami jakiś cymbał przeskoczył ze środkowego pasa przed maską samochodu syna, który jechał prawym pasem. Idiota wylądował na barierce, a synowi udało się uciec, bo już obok niego szalał następny idiota z lewego pasa, który wpadł na barierkę oddzielającą dwie jezdnie.
OdpowiedzUsuńPolscy kierowcy są naprawdę niebezpieczni.
Życzę bezpiecznych dróg i rozważnych kierowców.
... oj idiotów nie brakuje na naszych drogach, ale na pocieszenie powiem ci, że Belgowie jeżdżą jeszcze gorzej, wielokroć się o tym przekonałem. A Polacy, o dziwo, ci, którzy jeżdżą za granicą jeżdżą lepiej niż ci w kraju. czy to wynika z tego, że potrafią się dostosować do warunków panujących na europejskich drogach? A może wynika to z wyższych niż u nas mandatów? A może ci, którzy wyjeżdżają za granice sa po prostu bardziej doświadczeni? Trudno powiedzieć.
UsuńAutostradą przez całą Belgię jechałam w nocy, więc nie wiem, jak jeżdżą tamtejsi.
UsuńWłasnie to jest dziwne, że polscy kierowcy np. w Niemczech jeżdżą bardzo rozważnie, bo chyba nie chcą wydawać euro na mandaty. Poza tym nie potrafią się dogadać z niemieckimi policjantami.
Wyjazdy za granicę dają bardzo dużo polskim kierowcom. Kiedyś Ci pisałam, jak na autostradzie z Paryża do Wersalu jakiś Tir włączył się do jazdy i nie wiadomo kiedy znalazł się na lewym pasie, bo wszyscy go przepuścili. I to mi się podoba, że Polacy nauczyli się pomagać tym, którzy chcą włączyć się do ruchu.
Słuchało się kiedyś Trójki...
OdpowiedzUsuńObejrzeć ojca dyrektora w tv to dopiero rarytas:-)
Byliśmy w świątecznej podróży i powiem Ci, że czasem cudem do domu się wraca...
Dobrze, że zdążyłeś:-)
... dla mnie to bardzo nieciekawy typ. Pomijając już fakt, że to w końcu osoba duchowna, to mam awersje do osób, które traktuje się w sposób szczególnie uprzywilejowany...
UsuńFajny tekst, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńA godali już u nas wtedy, że za Gierkiem bedom tęskinić i pomniki mu pobudujo! Wszystkie chrzciły cichaczem dzieci i na pasterke chodziły...
Pozdrawiam :)
... bo ja sobie myślę tak, że nie ma i nie było takiego okresu w życiu naszego narodu, społeczeństwa i kraju, który przedstawiałby się w dwóch jedynie barwach: czarnej albo białej... ale niektórych nie stać na obiektywizm; ci patrzą na rzeczywistość po kątem jedynie własnych oczekiwań, podczas gdy życie jest bardziej różnorodne, a świat w rozmaitych barwach.
UsuńA co do mnie, prawda, żem ochrzczony, ale nie w tajemnicy i bez nieprzyjemnych konsekwencji :-)
A ja wiem, dlaczego Polacy jeżdżą za granicą ostrożniej. W takich Stanach znajomy nawet o km nie przekraczał szybkości, ponieważ kary są wysokie, a w Polsce to wariat, którego trzeba unikać, zresztą już skasował w wypadkach pięć samochodów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam