1.
Wódz wszystkich Skrzydlatych musiał być poinformowany przez Naczelnego, że
zdarzyło się / zdarzy to i to i trzeba być w gotowości.
Trudno powiedzieć, czy Naczelny sam sprokurował to wydarzenie, czy też
dysponując dziesiątkami milionów par oczu po prostu dostrzegł, że szykuje się
coś niezwykłego i konieczna będzie szybka i zdecydowana reakcja.
I stało się – rozległ się huk i tuman kurzu wzniósł się ponad wiecznie
zielone pogłowie świerków i sosen.
Żelazny ptak przypominający ważkę wchłonął Go w swoje pojemne i nowoczesne
cielsko i dostarczył szybko i bezpiecznie do jednego z budynków, w którym
czekali na niego Skrzydlaci pierwszego i drugiego rzędu. Ci ważniejsi ubrani
byli w błękitne i seledynowe, doskonale wyprasowane okrycia; mniej ważni ubrani
byli w biel nieskazitelną, jaka zwykle towarzyszy wszystkim Aniołom na świecie.
Wybrańcy pierwszego i drugiego rzędu zajęli się NIM fachowo i troskliwie. Wtedy
właśnie czas odgrywał bardzo ważną rolę. Udało się. Wódz wszystkich Skrzydlatych
– Archaniołów i Aniołów dowiedział się w końcu o sukcesie jego podwładnych i
natychmiast przekazał tę miłą wiadomość Naczelnemu. Właściwie to Naczelny nie
musiał być informowany. On wiedział o wszystkim.
A co z NIM? ON znalazł się w obszernej sali i odpoczywał w pozycji horyzontalnej.
Nad NIM i wokół NIEGO fruwały Anioły, cierpliwe, niekrzykliwe, mówiące, że jest
dobrze, że jest coraz lepiej. Były przy nim kiedy płakał, śmiał się, śpiewał i
żartował. Najgorsze były noce.
Otóż pewnej nocy…
[01.01.2020] Mieczysławów
I cóz się stało pewnej nocy...?
OdpowiedzUsuńDobry człowiek to i anioły czuwają, mnie to nie dziwi:-)
OdpowiedzUsuńTo się chyba nazywa szczęście w nieszczęściu ? Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku 2020 :). Eliza F.
OdpowiedzUsuń