CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

03 września 2015

REFERENDUM (DUPTUS)

Zaznaczę najpierw, że przedstawione poniżej kwestie są moim i tylko moim poglądem, a każdy ma prawo nie zgadzania się z nimi.
Zacznijmy więc od referendalnych pytań.
1)  Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polski?
2)  Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?
3)  Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?  
ad. 1)
Pytanie obarczone błędem niejednoznaczności skutków wyboru, zarówno w przypadku odpowiedzi na TAK jak i na NIE.
Wnioskodawcy zapewne chodzi o to, aby społeczeństwo rozstrzygnęło, czy zmiana systemu wyborczego będzie korzystniejsza dla prowadzenia polityki Państwa przez przedstawicieli społeczeństwa. Sugeruje się, że odpowiedź TAK oznacza większą kontrolę elektoratu nad tymi, którym powierzył on mandat wyborczy.
Czy tak w istocie będzie? NIE, gdyż w przypadku, gdyby  ten KONKRETNY parlamentarzysta nie spełniał pokładanych w nim nadziei, nie będzie on realizował swojego programu wyborczego i tak trudno go będzie odwołać, albowiem dotychczasowe doświadczenie uczy nas, że niezwykle trudno będzie zorganizować odpowiednią liczbę głosów za odwołaniem reprezentanta narodu.
Odpowiedź TAK może ponadto spowodować (w obecnej sytuacji politycznej w kraju), że wyborcy i tak przy wyborze kierować się będą filozofią: głosuję na swojego, aby do sejmu nie dostał się nie mój. W praktyce będzie to oznaczać utrwalenie dwubiegunowości: PIS - PO i wygra ta partia, która w danej chwili będzie prowadziła w sondażach. Kilka miejsc zapewne przypadnie tzw. STOKŁOSOM, co będzie absolutnie bez znaczenia.
Kolejna moja wątpliwość jest związana z odpowiedzią na pytanie nr 2.
ad. 2)
Pytanie populistyczne. Każdy zdroworozsądkowy wyborca zapewne bez zastanowienia odpowie TAK, gdyż w kraju brakuje pieniędzy na znacznie więcej szlachetnych celów i w tym kontekście trudno zaakceptować przeznaczanie środków budżetowych na potrzeby funkcjonowania partii politycznych. Niby wszystko się zgadza, lecz powstaje oto wątpliwość taka, oparta znów na doświadczeniu. Jeśli nie z budżetu, to skąd? Jak znam polityków, to nie spoczną oni, póki nie wymyślą innego, obchodzącego prawo sposobu dofinansowywania partii politycznych. Powiększy się niepomiernie liczba tzw. "SŁUPÓW" czyli rzekomych "wspieraczy" danej partii albo zwiększą się statutowe składki, które opłacane będą przez OSOBY TRZECIE; innymi słowy: znajdzie się biznesmen, który z własnej kieszeni zapłaci 100 tysięcy, która to kwota zostanie podzielona na np. 1000 członków, czyli każdy członek partii teoretycznie "zapłaci" po 100 złotych.
I wreszcie trzeci kontrargument (w przypadku odpowiedzi TAK na pierwsze pytanie): do polityki dostaną się jedynie ludzie bogaci, którzy oprócz przekonań politycznych będą w stanie ponieść koszty kampanii wyborczej. Tak jest w Anglii i USA, rzeczywiście. Zwolennicy JOW-ów zapewne w podświadomości myślą sobie tak: "a cóż to mi szkodzi, że on/ona ma pieniądze - PRZYNAJMNIEJ NIE BĘDZIE KRADŁ. W polskich warunkach jest to niemożliwe - to populizm, utopia i demagogia. Polski polityk JAK BĘDZIE CHCIAŁ UKRAŚĆ - UKRADNIE NIEZALEŻNIE OD TEGO JAK WIELKIM MAJĄTKIEM DYSPONOWAŁ PRZED DOSTANIEM SIĘ W ŁAWY SEJMOWE.
Oczywiste jest w tym układzie to, że nawet najtęższa, lecz pozbawiona środków finansowych na kampanię głowa, do sejmu się nie dostanie.
ad. 3)
Pytanie idiotyczne, bo odpowiedź jest tak oczywista, że innej być nie może. Oczywiście, że TAK. Dlaczego? Państwo jest dla obywateli, a nie obywatele dla Państwa. Odpowiedź NIE świetnie funkcjonowałaby w świadomości społeczeństwa dążącego do monarchii lub innej formy wladzy autorytarnej. A dlaczego idiotyczne? Bo równie dobrze można by zapytać społeczeństwa: "Czy Pan/Pani jest za tym, aby chorego leczył znachor, skoro lekarz leczyć odmawia?" Tu idiotyzm wynika z założenia fałszywej tezy, że lekarz może odmówić leczenia
Pytanie referendalne powinny dotyczyć kwestii zasadniczych, a skutki odpowiedzi na tak lub nie powinny być przez wnioskodawców rzetelnie określone. Można więc dać społeczeństwu do rozstrzygnięcia kwestie np.  - innej niż obecnie obowiązująca skali obciążeń podatkowych, która jednocześnie nie wpłynie na zmiany wpływów środków finansowych do budżetu państwa;
- wprowadzenia ścisłej zasady zawierania umów zatrudnienia pracowników pracy najemnej (np. pierwsza umowa próbna na 3 miesiące i każda następna to umowa nie "przytroczona do śmietnika";
- jednakowego traktowania podmiotów gospodarczych rodzimych i obcych, bez żadnych ulg, czy też obowiązku płacenia podatku w miejscu, gdzie działalność gospodarcza jest prowadzona;
- wysokości płacy minimalnej i płacy minimalnej za godzinę, w tym określenie konkretnego harmonogramu dojścia do podwyższenia tych stawek;
- wyprowadzenia religii ze szkół (ustawodawca mógłby oczywiście zachować sobie prawo do uściślenia czy i ewentualnie jakimi środkami, i  w jakim zakresie dofinansowywać nauczanie religii poza szkołami);
- określenie przez społeczeństwo strategicznych priorytetowych celów rozwoju, np. czy  wzrost nakładów na służbę zdrowia ma się odbyć kosztem zmniejszenia wydatków Państwa na obronność kraju;
- danie społeczeństwu prawa do alternatywnego wyboru: wieku przechodzenia na emeryturę, rozpoczynania edukacji w szkołach, etc.
Jestem głęboko przekonany, że najbliższe referendum jest uczynionym przez władze wentylem bezpieczeństwa dla sfrustrowanej sporej części społeczeństwa i działaniem typu: "chcieliście tego referendum, to macie"
[03.09.2015]


4 komentarze:

  1. Wszystko to szczera prawda. Szkoda tylko, że nie jesteś premierem. Ja pójdę na referendum, zależy mi na najbliższych. Mówią już o wyjeździe, jeśli nic się nie zmieni. Chcę cokolwiek robić, żeby potem nie mieć wyrzutów sumienia, że przyglądałam się tylko show i nic nie zrobiłam. Pragnę dożyć czasów, kiedy listy będą układać obywatele, a nie partie. I wtedy jest szansa, by mądrzy wygrali. Blogowicze by poparli i Kawiarenka miałaby szansę zajść wysoko. Ej, marzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą decyzją jaką podjąłbym po zostaniu premierem byłoby podanie się do dymisji :-)
    Znam trochę to środowisko i nie wyobrażam sobie funkcjonowania w nim bez konieczności picia alkoholu w ilościach znacznie przekraczających średnią krajową, względnie uwzględnienie w codziennej diecie słynnych dopalaczy :-)
    Jeśli zaś chodzi o kawiarenkowe bractwo, to radca Krach może i by się na premiera nadawał.... no i proszę, podsunęłaś mi pomysł.... wdzięcznym za niego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę więc pomyśleć o radcy. Koniecznie. Kiedyś oglądałam teatr w telewizji, słuchałam arii operowych, były programy o sztuce przez "S" A przecież były to czasy nieciekawe dla kultury. Obecnie mielizna, piach i muł, a czasy sprzyjające kulturze.

      Usuń
    2. ... no jest jeszcze TVP Kultura, tam czasami ciekawie się dzieje, Kino Polska schodzi powoli na psy przez te bezustanne powtórki, podobnie Seriale, a Jedynka i Dwójka - czasami naprawdę nic w nich nie ma poza polityką... niedługo radca Krach w tej kwestii się wypowie

      Usuń