CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

14 marca 2023

KAWIARENKA - ROZDZIAŁ 76 - HOTELOWE SPRAWY

 


ROZDZIAŁ 76. HOTELOWE SPRAWY

[z którego dowiemy się, że hotelowa inwestycja, choć dopiero jest w zalążku idzie z powodzeniem naprzód oraz o tym, że rysuje się szansa na powodzenie także w branży drobiarsko-wędliniarskiej]

Sprawa wzięcia udziału w przetargu na działkę, na której miał zostać pobudowany nowy hotel w mieście krążyła z ust do ust po kawiarnianej sali, a pan Laskowski, prezes stowarzyszenia i główny menadżer marketu, chociaż był zdania, że pomysł na nowe przedsięwzięcie zanęcił go niesłychanie, to jednak odniósł się do niego wstrzemięźliwie.

- Panowie - rzekł któregoś wieczoru – jeżelibym wszedł w to przedsięwzięcie, to z bardzo skromnym udziałem. Po prostu nie wydołam finansowo. Natomiast pan Gnacik… - tu wskazał na siedzącego przy dwóch złączonych stolikach „króla” drobiowego mięsa i wędlin.

Wywołany do odpowiedzi pan Gnacik swoim zwyczajem przed zabraniem głosu zaczerpnął w płuca powietrza i łyknął parę sporych łyków lekko gazowanej wody, której spożywał, kto wie czy nie w nadmiarze.

- Nie będę ukrywał - wyrzekł wreszcie - że taki hotel, panowie, i nam, i miastu byłby bardzo potrzebny, lecz ja na hotelarskich materiach wcale się nie wyznaję. Co innego, gdybyśmy mieli pośród siebie kogoś, kto mógłby pociągnąć tę sprawę do przodu… bo jeśli chodzi o samą gotówkę na zakup działki, to dlaczego nie, gotów jestem swój niemały grosz dołożyć.

- Nie wątpiłem w pana gotowość do popełniania czynów tak szlachetnych - przyznał pan radca Krach - zwłaszcza że, jak mniemam, przed pana przetwórnią nowe horyzonty się otwierają.

- Myśli pan, przyjacielu, o tym audycie?

- A jakże, o nim.

- No tak, może nie wszyscy panowie, jak tutaj siedzimy, wiedzą, że potencjalny koreański kontrahent od dwóch tygodni u mnie siedzi, produkcję wędlin, tudzież drobiowego mięsa śledzi i opisuje procedury, wyciągając wnioski na przyszłość.

- A nie słyszałem o tym - odezwał się inżynier Bek - choć wiem, że taki audyt jest typową procedurą poprzedzającą zawarcie umowy, jeśli oczywiście wypadnie pozytywnie.

- I jak pan tę pracę audytorów ocenia? - zapytał Kawiarennik.

- No cóż, ci panowie i panie o nieco skośnych oczach mają tak nieprzenikliwe spojrzenia, że trudno mi ocenić jednoznacznie och zamysły i plany, aczkolwiek, jak mi się wydaje, większych zastrzeżeń do technologii produkcji i naszego asortymentu nie mają. Jednakowoż zdaję sobie sprawę z tego, że zaistnienie naszej firmy na dalekowschodnim rynku sporo mnie będzie jeszcze kosztować, choć przedwstępnie negocjowane ceny wyglądają atrakcyjnie.

- Miło to słyszeć - odezwał się pan redaktor Pokorski - bo sukces pana firmy byłby jednocześnie sukcesem miasteczka.

- I ludzi, którzy mieliby pracę - wtrącił pan mecenas Szydełko tak wrażliwy na społeczne tematy.

- Powiem wam, panowie, że gdyby tak doszło do podpisania umowy - tu pan Gnacik zastukał kilka razy w drewniany blat stolika - musielibyśmy zwiększyć moce produkcyjne. Fakt faktem, że w chwili obecnej posiadamy pewne rezerwy, to cieszy, lecz w przypadku zwiększonych zamówień - i znów pan przedsiębiorcę wybił palcami drewniany rytm stolika - należałoby pomyśleć o postawieniu nowej hali.

- Jedno jest pewne, przyjaciele - wyrzekł z niewymuszonym uśmiechem pan radca Krach - gdyby nasz hotel był już postawiony, pana Koreańczycy w nim właśnie by się kwaterowali na czas audytu, prawda? Ale takie audyty, jak przypuszczam, są powtarzalne.

- Tak, to najszczersza prawda - podsumował pan Gnacik.

- No dobrze - rzekł tonem zbliżonym do poważnego pan Laskowski - rozumiem, że wspólnymi siłami zdołalibyśmy zebrać odpowiednia sumę na zakup działki.

- Prawda, możemy podołać temu zadaniu, tym bardziej, że ja już z paroma zacnymi obywatelami miasteczka na ten temat rozmawiałem - wtrącił pan radca.

- A jeśli chodzi o te niebagatelnie ważną resztę? O plany? Panie inżynierze… - słusznie rozwijał temat pan Laskowski.

- Przerasta to moje siły, panowie - odparł przymuszony do zabrania głosu pan inżynier Bek. - Ja oczywiście mógłbym objąć pieczę nad przyszłą budową, ale architektem nie jestem, mogę co najwyżej podszepnąć to i owo, a i to raczej w fazie wykonawczej. Tu trzeba tęższej od mojej, architektonicznej głowy.

- To ja panom coś powiem - odezwał się przysłuchujący się dotychczas rozmowie Kawiarennik. - Nie dalej jak przedwczoraj gościłem w kawiarence wczesną porą pana Majewskiego, tego biznesmena od kultury i estrady, męża naszej aktorki, Weroniki. Pan ten przywiódł z sobą dwóch przyjaciół ze stolicy: profesora Karbowiaka - językoznawcę i historyka literatury oraz emerytowanego radiowca, pana Rakowskiego. I tak, przechodząc od słowa do słowa, porozmawialiśmy sobie o tej naszej hotelowej sprawie. Pan Majewski oczywiście rad byłby do naszej grupy dołączyć, natomiast szczególnie dla nas ważne jest to, co nasz przedsiębiorca kulturalny wyrzekł już na pożegnanie. Otóż pan biznesmen zapytał, niby żartem, czy przypadkiem nie poszukujemy jakiegoś architekta, który za niezbyt wygórowana opłatą mógłby nakreślić projekt hotelowego budynku, albowiem ma już w tego typu przedsięwzięciach niejakie doświadczenie.

- I cóż pan na to, Adamie? - zapytał pan radca.

- A pewnie, że przytaknąłem i wziąłem nawet numer telefonu do tego pana. W końcu wszyscy jak tutaj siedzimy, zobowiązaliśmy się do tego, aby posunąć naprzód nasze zamierzenia.

- A zatem jak dotąd wstępne nasze działania zasługują na optymistyczne ich potraktowanie - wyraził swoje zdanie pan redaktor Bek.

- Tak i ja myślę, przyjacielu - skwitował Kawiarennik.

- A tak przy okazji, przyjacielu - wyszeptał pan radca Krach w stronę Kawiarennika Adama - to czemuż zawdzięczamy wizytę w kawiarni panów profesora i radiowca.

Kawiarennik przyłożył wskazujący palec do ust swoich, po czym odpowiedział panu radcy przejrzystym uśmiechem, a wreszcie przemówił tajemniczym głosem.

- Nic więcej na ten temat dzisiaj nie powiem, panowie, obiecałem.



[napisane 27.11.2016 roku w Buttelborn, w Niemczech, po czym niemal bez skreśleń przepisane 14.03.2023, w Toruniu]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz