Trzy i pół roku temu przydarzył mi się króciutki tekst pod optymistycznym tytułem "Radość", czyli uczucie, które obecnie jest mi obce.
Wtedy
ci ona jest, kiedy wstajesz raniuteńko z ptakiem, co uwił gniazdo pod belką
podtrzymującą krawędź dachu.
Zobacz:
zasiadł tenże na gałązce przyokiennego bzu, albo na tamtym drucie, co to szły
po nim słowa i mogłeś się z nich dowiedzieć, co się dzieje w dalekim świecie, o
czym nie wiesz.
Kląska
do ciebie i szczebioce. Pewnie to szpak. Mówisz: - a cóż to takiego szpak? Ptak
zwyczajny. Ani w piękne piórka przystrojony, ani pieśniarz z niego operowy. Ale
gdybyś tak zobaczył, jak toto swoje pisklaki karmi, jak niestrudzenie wybiera
się na łowy po jakiego robaka i upuszcza do rozwartego dzióbka maleństwa,
przekonałbyś się, że to zuch nad zuchy.
Mówi
ci on, abyś otworzył okno i jeszcze przed słonkiem wpuścił do izby dżdżu.
Nabierzesz go w płuca i przekonasz się, że warto żyć. Choćby czekając na ten
pierwszy promyk dnia, ale nawet kiedy wiatr chmury przyniesie i wyciśnie z nich
okrągłe krople deszczu, to też warto.
Zbudźże
kobietę, syna, teściową, kogo tam masz w chałupie. Niech i oni radują się nowym
dniem, niech patrzą.
Radość
jest tym większa, gdy odbija się w wielu oczach.
[28.02.2020]
Myślę, że radość widzisz w oczach swoich kobiet, radość, że żyjesz i jesteś z nimi ciągle, mimo wszystko...
OdpowiedzUsuńHm...
UsuńRadość to też świadomość: Mam dla kogo żyć...
OdpowiedzUsuńa być obciążeniem...?
UsuńNawet tak nie myśl!!!
Usuńale to prawda...
UsuńPrzez wiele lat Ty byłeś tym, który z barków najbliższych zdejmował obciążenie. Jeżeli teraz nawet nim jesteś, to pozwól by podziękowali Ci za te wcześniejsze lata, dając opiekę dzisiaj. Pozdrawiam najserdeczniej.
OdpowiedzUsuńTo miłe, co piszesz, ale bardzo źle czuję się w tej roli... jestem w końcu facetem, który winien na swoich ramionach dźwigać trudy... pozdrawiam
Usuń