Zanim zaproszę do "Hotelu babci Heli"(ciężko przychodzi mi ostatnio pisanie), mojego nowego tekstu, jeszcze trochę wspomnień, mikro opowiadanko "Lipa" z lata 2016 roku
LIPA
- Tam sobie odpoczni, gdzie zwykle
siadamy, przy tym sosnowym stole, w cieniu. Nie dojdzie cię tam słońce.
Podszedł tam i zaraz wiatru dech objął
go swoim ramieniem, a cień taki rozpostarł się nad nim, jakby miesiąc słoneczną
tarczę przesłonił. W górze natomiast muzyka grała swoje.
- Poda dzisiaj kartofelki, zeszłoroczne,
z kopca, ale zachowałe; do tego trzy jaja zasadzone, młode ogóreczki spod
szklarenki ze śmietanką, na ostro zrobione, jak na mizerię przystało i zsiadłe
mleko z przedwczoraj, a zimne, że zaraz się humor poprawi.
Oparł się o grzbiet ławki. Ocenił, że
deseczki niejednym plecom służyły za podporę, tak doskonale się uformowały, że
czuł swego ciała lekkość, choć słusznej był postury.
Tamten wrócił z dwoma kuflami
wypełnionymi napojem o ciemno-miodowym kolorze.
- W spółdzielni w takich piwo pijałem -
powiedział, spostrzegłszy wzrok gościa w pękate szklanice utkwiony. - Dzisiaj
sam robię podpiwek. Popróbuj na dobry apetyt przed obiadem.
Usiadł naprzeciwko na podobnej ławie.
- W piwnicy trzymam, głęboko pod ziemią,
bo wyniesiesz choćby do spiżarki, to korki strzelają, taki gorąc. Popróbuj.
Zamoczyli usta. Już po pierwszym łyku
poczuł ten trudny do zmierzenia smak palonych ziaren jęczmienia, cykorii,
słodu, drożdży… czegóż w nim nie było jeszcze; cała natura wlewała się w jego
gardło, chłodząc je i sycąc jednym z tych niezwykłych smaków świata.
Gość wydobył z podróżnej torby mapę
zwiniętą na pół, położył na stole i aby wiatr nie rozniósł jej po ogrodzie,
dobył też książkę, którą docisnął tę wrażliwą na przeciągi kartę.
- Powiem ci, że ileż to pod tym drzewem książek przeczytano -
zaczął znów gospodarz - a był taki jeden, co i wiersze pisał, na wzór tamtego…
- zamyślił się i chłodnego podpiwku dwa łyki pociągnął. - My to zza Buga tu
przyszli. Dziad z ojcem to miejsce wybrali…, że to drzewo ogromne tak ich
zauroczyło i nigdzie indziej osiąść nie chcieli. Później sąsiedzi z wielu
wiosek nam jej zazdrościli, że prastare takie, pamiętające dawne czasy.
Przyjechali tacy jedni, co przybili do kory tabliczkę. Mówili, że czterysta lat
albo i więcej żyje na tym świecie. Nazwali je po swojemu, a ja tam mówię na nie
Sobótka. A pewnie, że wszystko to przez Kochanowskiego Jana. Dziadek i ojciec czytali pod tą lipą. I ja czytałem ze swoją… a kiedy poczęła, tośmy córkę Urszulą nazwali. W mieście siedzi, architektem jest, ale, nie powiem, zajeżdża do nas czasem i teraz ona nam czytuje:
Sobótka. A pewnie, że wszystko to przez Kochanowskiego Jana. Dziadek i ojciec czytali pod tą lipą. I ja czytałem ze swoją… a kiedy poczęła, tośmy córkę Urszulą nazwali. W mieście siedzi, architektem jest, ale, nie powiem, zajeżdża do nas czasem i teraz ona nam czytuje:
„Patrzaj, jako płodnych pszczół
niesłychane roje
Okładły, zacny panie, miodem ściany
twoje.
Dobry to znak, jeśli Bóg dał wieszczą
myśl komu,
Że dostatek i wieczne potomstwo w twym
domu.”
A to o pszczołach, to na pamięć znam, bo
muszę ci wyznać, że takiego miodu jak z tej lipy to na całym świecie nie
znajdziesz, choćbyś miał szukać latami. Gdybyś autem nie był, to dałbym ci do
poczęstowania nalewki na miodzie z tego drzewa. Wleję ci w buteleczkę na
odjezdnym, abyś sobie popamiętał nasze spotkanie, choć kiedyś musisz to bez
samochodu do nas zajrzeć i przekonasz się sam, jak taka miodowa nalewka na
spirytusie smakuje. Moja kobieta z kolei poczęstuje cię lipową herbatką -
podobno uspokaja, choć chyba nie do końca to prawda, bo ona nie usiedzi na
miejscu i zawsze swoje zdanie wypowie.
Nie przestałby opowiadać, gdyby jego
żona nie pojawiła się z półmiskami.
- Oj, widzę panie, że mój stary zdążył
już panu naopowiadać o lipie.
A kiedy podała wszystko, co na obiad
zrychtowała, przysiadła do nich, a pszczeli koncert trwał nad ich głowami, aż
do czasu, kiedy słońce zsunęło po gałęziach Sobótki, zrumieniało i w końcu
wyblakło.
[21.03.2020, T.]
Wszytko znajome, babcia kwiaty lipy zbierała, a pod drzewem pełnym pszczół staliśmy kiedyś w skansenie- hipnotyzujące zjawisko...
OdpowiedzUsuńTaka lipa stoi akurat przed blokiem w moim stałym miejscu zamieszkania
Usuń