CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 stycznia 2024

PROFESOR TUTKA (13) O DUMIE MĘSKIEJ


Mój dziesięcioletni synek — mówił mecenas — oglądając jakąś bardzo starą ilustrację, która przedstawiała kobiety demonstrujące przed parlamentem, spytał, czego one chciały? Odpowiedziałem: «walczyły o równouprawnienie kobiet z mężczyznami». Chłopiec bardzo się zdziwił, że o to trzeba było walczyć.

I starsi młodzieńcy od pańskiego synka — powiedział sędzia — nie zdają sobie sprawy z tych gorących walk, dyskusji, jakie my jeszcze pamiętamy. Jakieś echa tych walk znajdą w starej powieści, ale nawet się nad tym nie zastanawiają: kobieta zdobyła sobie prawa, jest to już rzecz tak naturalna, że nie wywołuje ani dyskusji, ani sprzeciwów, po prostu nie ma już tutaj interesującego zagadnienia.

Na to rejent:

Tak. Zgadzam się. Jednak pozostały śród mężczyzn wielowiekowe nałogi, opory, jakieś specjalnie męskie ambicje dawnego «pana i władcy». Oto taki przykład, który znam dobrze: kuzyn mój, młody poeta, ożenił się z poetką. Po zamążpójściu zwrócono na poetkę uwagę, sława jej rosła, a mąż pozostał w cieniu. Małżeństwo się rozeszło. Znam istotną przyczynę tego rozstania: męska ambicja mego kuzyna; żona jego nie może pisać lepiej.

Nie rozumiem pańskiego kuzyna — powiedział na to Profesor Tutka. Stałem raz nad rzeką i młoda panienka również stała nad rzeką. Zbliżyłem się do panienki, aby porozmawiać. Rozmowa była tak łatwa, szczera, bezpośrednia i nawet serdeczna, że już po paru godzinach mogłem panience powiedzieć, nie obrażając jej, «moje ty czarujące głupiątko!» Po czym spytałem, czy nie zechciałaby zostać moją żoną? Na co ona powiedziała «owszem». Po chwili spytała: «Czy umie pan puszczać kaczki?» Podniosłem płaski kamyk i rzuciłem go nad wodę. Kamyk odskoczył od powierzchni trzy razy. Zadowolony byłem z siebie, że tak mi się udało i że mogłem pokazać, co umiem. Wówczas ona wyszukała odpowiedni kamyk, przechyliła się trochę na bok, machnęła parę razy ręką, jakby próbując, i wreszcie rzuciła. Liczę głośno. Trzy, cztery, pięć, sześć, siedem. «O, aż siedem!» — powiedziałem z zachwytem.

Znów wzięła kamyk, rzuciła. «Jedenaście; coś fenomenalnego!» Do małżeństwa nie doszło, ale zapewniam panów, iż w tym rozstaniu żadnej roli nie odgrywała moja duma męska i to, że dziewczę puszczało kaczki lepiej ode mnie.


[01.01.2024, Toruń]


1 komentarz:

  1. Zastanawiam się czy kiedyś dojdzie do prawdziwego równouprawnienia kobiet...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń