CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

26 stycznia 2024

WSTECZ (2)


Pewnie spał już, kiedy rozwarły się drzwi przedziału, po czym wsunął do niego swe wątłe ciało konduktor, który wchodząc, jak automat podniósł lewą rękę do góry, wymacał nią dźwignię i zmieniając jej położenie uruchomił światło. Nie było mocne, ledwie rozświetlało prostopadłościanową przestrzeń pomieszczenia. Adam i zakonnica spali, natomiast para młodych ludzi uniosła przytulone do siebie głowy; mężczyzna spojrzał w oczy konduktorowi pytającym wzrokiem. Człowiek w mundurze, który wszedł po przedziału, aby sprawdzić bilety, przypomniał sobie, że już je sprawdzał, więc poczuł się poniekąd niepożądanym gościem i nawet przemknął przez jego świadomość wyrzut sumienia, że właśnie zakłócił podróżującym sen. Natychmiast jego tym razem prawa dłoń powędrowała do góry, gdzie znajdował się wyłącznik światła i już miał wyjść z przedziału, gdy przebudzony mężczyzna odezwał się nagle:

- Jesteśmy bardzo spóźnieni, prawda?

Nie jest przyjemnie tłumaczyć się z niezawinionej sytuacji jaką było narastające opóźnienie pociągu. W rzeczy samej konduktor nie był temu winien, a jednak nie czuł się z tym dobrze, gdyż zdawał sobie sprawę, że jest w końcu reprezentantem firmy zajmującej się przewozami pasażerów, a zatem do pewnego stopnia poczuwał się do odpowiedzialności za opóźnienie. Spodziewał się takich pytań, na które musiał, a może i chciał udzielać odpowiedzi. Z drugiej strony wolał nie mówić o tym, że praprzyczyną nieszczęścia był fakt, iż tuż przed wyjazdem ze stacji kolejowej przepięknie usytuowanej pośród lesistych wzgórz spostrzeżono awarię elektryczności i trzeba było ją usunąć, co niestety potrwało dłużej, niż się spodziewano. Dlatego też pociąg wyruszył w trasę z opóźnieniem i nie zdołał się następnie utrzymać w harmonogramie rozkładu, przepuszczając te pociągi, które nie miały spóźnień.

- Tak, proszę pana, mieliśmy na początku pewną awarię, którą udało się usunąć, ale niestety trudno nam teraz podgonić utracony czas.

- Gdybym to przewidział, wykupilibyśmy z żoną (a więc jednak są małżeństwem) kuszetki.

- Przykro mi, ale nie mamy już miejsc leżących, nie mogę państwu pomóc.

- Trudno – odparł młody człowiek – mogliśmy to przewidzieć, kupując bilety. To chyba najdłuższa trasa w kraju?

- Druga co do długości w kilometrach, a pierwsza jeśli chodzi o długość czasu podróży – poinformował konduktor.

- Rozumiem i nie narzekam – wydusił z siebie podróżny. - Zdarza się. Generalnie lubię jeździć pociągami, a najważniejsze jest to, że nie mamy przesiadek.

Tu zdawkowa rozmowa między mężczyznami urwała się i bodajże w tym samym momencie przebudził się Adam.

Po wyjściu konduktora przez chwilę zapanowała cisza, a że trwała już noc i światła w przedziale były zgaszone, Adam usadowił się wygodniej; siedział w poprzek na swoim miejscu, wyciągniętymi nogami opierając się o wspornik przeciwległego siedliska. Wtedy stała się rzecz dziwna – młody małżonek ściągnął z półki dwie pokaźnych rozmiarów walizki i usadowił je w przejściu pomiędzy siedliskami w taki sposób, aby jego żona mogła swobodnie ułożyć swoje ciało na tych walizkach wyjąwszy głowę pod którą jej mąż wsunął wyciągnięty z jednego z bagaży jasiek. Ponieważ Adam otworzył oczy i spojrzał na młodzieńca – pomimo panującego wzroku można było dostrzec się nawzajem, gdyż ludzkie oczy łatwo przyzwyczajają się do ciemności – młody mężczyzna rzucił prędkie i nagle urwane pytanie w stronę Adama:

- Czy nie będzie panu przeszkadzało, gdy żona…?

Adam zaprzeczył wykręceniem głowy, a tamten rozbudziwszy żonę, ulokował ją w jeszcze wygodniejszej pozycji pozycji: poprawił poduszkę pod głową żony a całe jej ciało, przykrył kurtką kobiety, po czym nakrył oboje swoim płaszczem.

Adam zauważył, że zakonnica wbrew zapowiedziom, drzemała słodko odchylona do tyłu, a mimika jej twarzy zdradzała, że jej sen jest miły i przyjazny.

Mieli dojechać do O. o szóstej pięćdziesiąt rano, ale nie zanosiło się na to. Pociąg miał już opóźnienie, ale wcale się tym nie przejmował; jechał nieśpiesznie, przystawał wprawdzie na niewielu stacjach, lecz gorsze było to, że zatrzymywał się, jak można się było domyśleć, także w odludziu, o czym informowała sceneria miejsca postoju – każda, nawet najmniejsza stacja kolejowa emanowała światło, tu zaś gdzie stawali dwa lub trzy razy, panowała absolutna ciemność.

[...]


[26.01.2024, Toruń]

2 komentarze:

  1. Skąd ja to znam, opóźnienia pociągów to norma, zwłaszcza zimą, ale rozmowy pasażerow bezcenne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnimi czasy sporo jeżdżę pociągami i zawsze jest ciekawie!

    OdpowiedzUsuń