Eduard Manet - PORTRET BERTHE MORISOT

Eduard  Manet  -  PORTRET  BERTHE  MORISOT

MIŁYCH ŚWIĄT

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2025 Roku - spełniania się marzeń!!!

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 grudnia 2024

ZAPISKI (1345) JAK POZBYŁEM SIĘ RODZINY.

 

1345.

Nie będę ukrywał, że moim największym wrogiem jest czas, jego ruchomość. I wcale nie chodzi mi o to, że z roku na rok brzydnę, że staję się mniej sprawny, nieskory do energicznego ujawniania światu swoich walorów lub namiastki (pewnie tak) tychże. Chodzi więc nie o urodę / nieurodę, a o to, że szybujący świat obiektywnie zmienił, jak to się po belfersku mówi, otaczającą mnie rzeczywistość.

Pomyślałem sobie, że przestałem posiadać rodzinę, wyjąwszy rzecz jasna moją połówkę, córkę i dwie suczki. Nie mam już rodziny w szerszym słowa tego znaczeniu. Powolutku ta rodzina opuszczała mnie. Najpierw babcia (po mieczu) odeszła, ale to było bardzo dawno temy, gdy byłem dzieckiem. Następnie uczynił to mój dziadek – mąż babci. Ale rodzina się jeszcze nie rozpadła, bo miałem babcię i dziadka po kądzieli. Pierwszy odszedł dziadek, po nim zupełnie niespodziewanie – mój tato. Zły znak – widać, że rodzina się sypie. Następnie babcia druga – oj bardzo źle… w końcu mama odeszła tam, gdzie będzie na mnie czekać i ścielić mi łoże. Ostatnio odszedł wujek, brat matki a wcześniej ciotki, stryj, stryjenka, i tak dalej.

Kto mi pozostał? Siostra, która w papierach ma napisane, że należy do mojej rodziny, ale moją rodzina nie jest – jak zadzwoni, to do mojej żony i tyle mam z niej pociechy. Moja siostra przynależy do rodziny jej męża, ma też rodzinę Radia Maryja, ma rodzinę pisiorów, ma dwóch ojców – tego z Torunia i Kaczyńskiego, dzięki któremu wie, co dobre, a co złe. Nie jestem jej potrzebny i z uwagi na tego Kaczyńskiego wolę nie rozmawiać na temat wyższości jego partii nad każdą inną.

Tak więc zostałem sam, znaczy się nie całkiem, ale jednak sam jako członek rodziny, która zawsze się szanowała, choć oczywiście jak w każdej rodzinie były wzloty i upadki.

Z każdą odchodzącą na tamten świat osobą było gorzej. To tak jakby wykruszały się podziemne złoża szczęścia i normalności, jakby brakowało powietrza.

Ciekawy jestem, czy owo wypalanie się rodzinnych traw to tylko moja specjalność… by zadziało się to tylko u mnie.



[29.12.2024, Toruń]

3 komentarze:

  1. Zapewniam Cię Andrzeju że to nie tylko Twoja specjalność...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy to dla Ciebie pocieszenia, ale tak jest w każdej chyba rodzinie...i nie tylko śmierć kolejnych jej członków mam na myśli.

    OdpowiedzUsuń