"Gęba pierwsza"
Tfu, tfu, na psa urok, odczyniam, tym dymiącym węgielkiem, chustą splamioną kroplami wody, skarpetkami nieczystej urody. I już. Delikwent śpi. Miej nad nim dozór.
Do rzeczy. Wyklułem się pod inną postacią, albowiem we mnie tkwią same gęby uliczne, jak latarnie, jak flagi, majowe zwłaszcza.
Dziś rzecz o "dzień dobry" będzie, nie byle jaka.
Się jeden jegomość zbiesił i zasmucił srodze, żem zaniechał powitania go, a radowania się z jego widoku. Z petycją przybiegł do mnie a na niej napisano, że...
- należy pierwej wypatrywać jegomościa, a wzrokiem doprowadzać go do się,
- to uczyniwszy oczekiwać posłusznie, ach ukaże się się na odległość nieco tylko większą, niż zasadzenie mu kopa,
- kiedy zaś podejdzie do nas, odstawiając a przyginając w kolanku jedną nóżkę, skłonić się ku jegomości, wzrok kładąc na jego nienagannie błyszczących lakierkach, trwać w tej pozie aż łaskawie pogłaszcze nas po łysinie...
- natenczas, wyprostować kibić, usta w uśmiechu rozdziawić i w oczęta patrząc wydobyć ze z wnętrza owo "dzień dobry" i oczekiwać echa tejże,
- wówczas podjąć rozmowę: jak tam się wiedzie? cóż, tam panie w polityce? Palikotowe czy Solidarne się trzymają? ale jakąż to pan mowę palnął! aleś pan dołożył i tym, a zwłaszcza owym! komu pan teraz nogę podkłada, a pod kim dołki kopie? tak, tak, słuszne to, i po bożemu, i po chrześcijańsku.
I sobie od razu pomyślałem, jaka piękna to gęba przemawia do mnie, do mnie prawi. Się przysunąłem bliżej i raz dwa kciukami i wskazującymi przyszczypnąłem te rumiane obłudne poliki, potarmosiłem mokry nosek, uszęta naderwałem, po karku zdzieliłem, za baczki uniosłem.
Na "dzień dobry", moja ty przypudrowana gębo, zasłużyć u mnie trzeba. Złego ci nie życzę, lecz dobrego? Jakim sposobem?
A bo mnie wkurzył. A bo tylko mnie wkurza?
Powiedziałem.
Caravaggio - David with the Head of Goliath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz