ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

10 stycznia 2018

KRAJOWE ZAPISKI - O TYM i O OWYM

Unieruchomiony na przedłużającym się urlopie. Powód jest raczej prozaiczny. Na święta zjeżdża do firmy większość aut i zjechało ich ponad czterdzieści, a że trzeba je sprawdzić, czasami naprawić, to i nie dziwota, że potrzeba na to czasu. Mechanicy nie wyrobili się.
Ma to tę dobrą stronę, że akurat dopadło mnie przeziębienie (przeziębiam się zwykle, jeśli już, to po przyjeździe do kraju), więc wyruszenie w dalszą podróż nieco później niż planowałem, nie jest wielkim dla mnie rozczarowaniem.
Czy akurat fakt, iż będąc przeziębiony, wymyśliłem sobie opowiastkę, w której bohaterowi stawiane są bańki. Absolutnie nie, bo rozmyślałem nad tą opowieścią, zanim popadłem w konflikt z tą „chorobą”. A może było zgoła odwrotnie. Zwolennicy teorii spiskowych powiedzieliby, że przeziębiłem się właśnie dlatego, że napisałem o przeziębieniu.
Co porabiam podczas przedłużającego się urlopu? Niewiele. Sprzątam sobie, a najwięcej piorę, bo dzień bez prania jest dla mnie dniem straconym. Zajmuję się czytaniem i pisaniem (też mi rewelacja) a nawet wymyślam jakieś zupy. Ponadto patrzę w telewizor, w którym jest mniej niż w dawnych czasach, gdy była jedynka i dwójka. Mniej dla mnie, bo mój mózg ma awersję na amerykański chłam, niekończące się seriale komediowe i szczekające pyszczki polityków. Może ktoś mi wyjaśni, dlaczego właśnie mnie zdarzają się takie rzeczy, kiedy przebiegam po kanałach, tj.
1) w 90 procentach trafiam na reklamy,
2) w 95 procentach słyszę, jak w „Rodzince” Kożuchowska drze się wniebogłosy, a Karolak cały czas uczy się czytać… a jeszcze jest ten trzeci, nie posiadający rodziny, który albo się też wydziera (nie tak subtelnie jak Kożuchowska; jej nie dorówna żaden samuraj) albo udaje głupka.
Na Kożuchowską mam alergię, choć z jej darciem stykam się na jakieś dwie, trzy sekundy (to wina pilota, który nie potrafi szybciej zmieniać programów), wiem, powinienem się leczyć.
Człowiek chyba do końca życia nie przestanie być zaskakiwany… ja tym, że istnieje prawdopodobieństwo, iż serial „Rodzinka” jest oglądany, a co niektórym podoba się rycząca Kożuchowska.
Po Stochu przyszła kolej na Morawieckiego. Z rozdygotanymi przedsionkami serca, piłując a obgryzając szpony, niecierpliwie oczekiwałem na wyniki rekonstrukcji i w końcu około południa mile spędziłem czas, oglądając „Czterdziestolatka”.
Ale, co tam. Co się odwlecze, to nie uciecze. Morawiecki zabrał żołnierzyków Macierewiczowi, nad czym ubolewa pani Pawłowicz, ale nie przejąłem się tym, albowiem pani posłanka ma inaczej zbudowany mózg.
A ’propos mózgu. Tę uwagę zrozumieją ci, którzy posiadają czworonogi - jak to się dzieje, że Adelka, dwuipółletni biewer a la pom pom, posiadając tak skromnej wielkości mózg, rozumie tak wiele? Jak to możliwe, że yorkowaty biewer jest mądrzejszy od jednej pani posłanki?
Chwała premierowi Morawieckiemu, że przepędził Radziwiłła, odebrał ołowianych Macierewiczowi, a przy okazji strącił Szyszkę. Powie ktoś, ba, też mi sukces wykopnąć Antoniego, skoro nawet dzieci nie za bardzo lubiły się z nim bawić w piaskownicy, ale nie chcę być tak do końca złośliwy. Powiem więcej, niech się pan premier stara w tej Brukseli i odkręca Kaczyńskiego. Nie życzę mu źle, choć na PIS nie głosowałem i nigdy nie zagłosuję z kilku istotnych powodów oraz z tego najistotniejszego, o którym, wzorem Macierewicza wiem wiele ale nie powiem. Nie życzę źle rządowi, tak jak nie życzyłem źle żadnemu z poprzednich i, jak Boga kocham, jeśli tylko się nawrócą oraz sprawią, że nie będę się za nich wstydził, to niech sobie rządzą do końca kadencji. Dlaczego nie życzę źle? Bo pamiętam dawne czasy… dawno, dawno temu, za pierwszej Solidarności, co nastała, a nazywano ją Jutrzenką Swobody, pośród świetlanych umysłów solidarnościowej braci pojawiło się hasło: „im gorzej (dla rządu), tym lepiej”. Obok tego wezwania funkcjonowało solidarnościowe klaskanie na wieść o wprowadzonych przez aktora Regana sankcjach gospodarczych wobec Polski. Od tej pory datuje się moja alergia na wszystko, co z Solidarnością związane. I tak już zostało.
A życzyć komuś źle to niemęskie zajęcie, a życzyć śmierci wyimaginowanym wrogom ojczyzny (chełpi się tym niejaki Rzymkowski, poseł od Kukiza, z Kutna, psia krew, taki tam, „zerowaty”) to w chorym swym pomyślunku kombinować, kogo tu uznać za ojczyzny wroga, bo ja tam na przykład posła Rzymkowskiego za wroga ojczyzny nie uważam, lecz za wroga rozumu… dlaczego nie.

[09.01.2018, „Dobrzelin”]

7 komentarzy:

  1. A jakie zupy wymyślasz???
    Bo ja antytalent zupowy jestem :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ jestem "potworkiem ziemniaczanym" komponuję zwykle zupki z obecnością ziemniaków, typowych warzyw, ryżu i kaszy w różnych proporcjach. Wychodzą z tego zupki bardziej warzywne, bardziej ryżowe, bardziej kartoflane... staram się, aby nie posiadały w sobie zbyt dużo tłuszczu i mięsa, a zatem nadają się jako dania szpitalne. Ta ostatnia była po prostu kapuśniakiem :-)

      Usuń
    2. No to masz to jak w banku że się kiedyś u Ciebie na obiadzie zjawię...bo też ziemniaczki w różnej postaci uwielbiam....:-)))

      Usuń
  2. A może przeziębiłeś się, by z autopsji o chorobie pisać?
    Polityka pokazuje, że dziś każdy może być każdym, od posła po premiera.
    Z telewizja mam tak samo, czasem tylko reklamy i pyskówki, ratują nas książki i filmy ściągane z nie całkiem legalnych źródeł...
    Zdrowia życzę, a poleniuchować czasem trzeba:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odezwały się Twoje słynne w całej blogosferze talenty socjologiczno-psychologiczne. Znaczyłoby to, że opowiadam się za narracją naturalistyczną, albo też korzystam z metody aktorskiej Stanisławskiego. Interesujące. jedyny szkopuł w tym, że kiedy mnie porządnie przeziębienie "weźmie", czuję się tak zobojętniały, że nie wyobrażam sobie, jak mógłbym o tym pisać...

      Usuń
  3. Przed chwilą skończyłam post o rekonstrukcji rządu. Wczoraj od południa miałam włączony telewizor na TVN24, ale zerkałam nań tylko jednym okiem.
    Zgadzam się z Tobą co do reklam i Kożuchowskiej, na którą nie mogę patrzeć, a reklamy omijam szerokim łukiem.
    Mam nadzieję, że nie będziesz miał stawianych baniek, bo gdzie znajdziesz babinę, która potrafi to robić?
    Dawno temu bańki stawiała nam najstarsza siostra mojej mamy i... skutkowały. Nie ma to, jak medycyna ludowa!
    Też żadnemu rządowi nie życzyłam źle, bo wtedy życzyłabym źle samej sobie, a nie jestem aż taką frustratką.
    Wczoraj kopiowałam niektóre posty z mego bloga na Onecie z roku 2008 i zauważyłam, że historia lubi się powtarzać, tylko niektórzy nie potrafią wyciągnąć z tego wniosków.
    Kiedyś Ci pisałam, że powinieneś brać profilaktycznie bardzo dobrą witaminę C, a wtedy ominą Cię wszelkie przeziębienia. Może nie uwierzysz, ale od kiedy biorę codziennie kalifornijską witaminę C 1000, to już od ponad 10 lat nie chorowałam.
    Życzę zdrowia, smacznych zup i dobrego samopoczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałem sobie, że w połowie stycznia zeszłego roku też byłem przeziębiony; trzymało mnie przez tydzień, a przebywałem wtedy akurat we Francji. Może to taka moja tradycja? To obecne jest o tyle dziwnie, że naprawdę nie dawałem żadnych podstaw ku temu, aby się przeziębić. Może jakiś wirus czy co? Generalnie nie biorę leków, a witaminy raczej w warzywach i owocach... a dzisiaj, po raz pierwszy, skusiłem się na antybiotyk... dziękuję za życzenia, aczkolwiek "padł" mi smak... :-) pozdrawiam

      Usuń