ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

12 stycznia 2018

KRAJOWE ZAPISKI - OD XORIMAXU DO SCHOPENHAUERA

Okazało się, że jedna tabletka Xorimaxu 500, austriackiego antybiotyku, poprawiła mój stan zdrowia na tyle, że za dzień, półtora powrócę zapewne do niedawnej kondycji. Tylko się z tego cieszyć.

Podobnie byłem ucieszony parę dni temu, ucieszony z tego, że z kolędą nie przybył do mnie proboszcz z naszej parafii, bo mógłby mieć problem, jak przed rokiem, z dostaniem się do mieszkania. Odwiedził nas natomiast 85-letni ksiądz-emeryt, dla którego drzwi były i będą zawsze otwarte. Dlaczego? Odpowiem za Vonneguthem: - „zdarza się”.

Chyba przedwczoraj, a i wczoraj, otwierając rybne konserwy, czyniłem to z wielką ostrożnością, obawiając się o to, aby z metalowego ich wnętrza wyskoczył Petru ze swoim planem. Przypomniałem sobie moment powstawania Nowoczesnej Petru. Bodajże na dwa tygodnie przed powstaniem tej partii, miała ona w sondażach wynik powyżej 10%. Cud, czy jak? Żałuję, że nie mogłem być osobiście na konferencji, na której Petru oznajmił o rychłym powstaniu Petru-Stowarzyszenia. Zapytałbym go dokąd i z kim planuje tym razem polecieć.

Wiadomości o poparciu Nowoczesnej i PO dla społecznego projektu liberalizującego prawo aborcyjne okazały się być fikcją. Nie podzielam wściekłości pani Lubnauer, albowiem od dawna wiem, że opozycja dobra jest w gębie, nie w czynach.

Czytelniczki kawiarenki co jakiś czas zastanawiają się nad tym, czy moje bazgrołki to tzw. „real”, autentyk, czy też zamęczam je fikcją. Mógłbym odpowiedzieć najprościej jak umiem: tam gdzie pod tekstem widnieje etykieta „prywata”, tam jest to „prawda czasu i prawda ekranu”, czyli moje opowiastki mają bardzo wiele wspólnego z rzeczywistością; natomiast teksty podpisane „inwazja słów” są fikcją.
Sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Sądzę, że niemal każdy pisarz lub „ten, kto pisze” wydobywa ze swojego życia, ze swojej biografii pewne fakty, wydarzenia i odczucia, które rzeczywiście miały miejsce w „realu”, ale są one jedynie swoistą aluzją, pretekstem do utworzenia własnego świata ubranego w fikcyjne szaty.
Myślę, że nie jestem gotów na to, aby moje bazgrołki miały w całości charakter biograficzny, czy wręcz autobiograficzny. Wiem, że w ten sposób utrudniam rozpoznanie, co w moich opowiastkach jest rysem rzeczywistości, a co fikcją i fantazją. Nie mniej jednak ta strategia, jaką obrałem, opiera się na całkiem zdrowych podstawach. Otóż nie chciałbym swoją pisaniną uczynić komukolwiek krzywdy, zwłaszcza osobom żyjącym, które znam lub znałem. Nie prowadząc w przeszłości sumiennego dziennika czy pamiętnika, mógłbym w sposób niezamierzony (ubytki pamięci) przekręcić istotne fakty, które przedstawiałyby moich „bohaterów” w innym, także niekorzystnym świetle. Łatwiej, sprawiedliwiej i bezpieczniej jest zatem posługiwać się fikcją, która nikomu zaszkodzić nie może, ale, z drugiej strony ci, którzy czytali moją drugą, piątą, czy dziesiątą opowieść zapewne spostrzegą, że przewija się przez nie jakiś miś występujący pod wspólnym mianownikiem. Wynika to zapewne z pewnego przesłania, w którego istotę wierzę i które jak mantrę powtarzam: pisarz, albo „ten kto pisze” pisze w swoim życiu jedną wielką, acz podzieloną na wiele rozdziałów księgę. Także i ja cierpię na tę przypadłość.

Cierpię też i na inną chorobę.
Zapewne goszczący w kawiarence nie zwrócili uwagę na dosyć przewrotny podtytuł tego bloga, wyrażający się słowami „życie jest fikcją”. Jest to przetransponowana na język pogodnej ironii wobec rzeczywistości i siebie samego kwintesencja poglądów filozoficznych Artura Schopenhauera, przedstawiciela myśli pesymistycznej w filozofii, który powiada, że świat, jaki widzimy, jest naszym wyobrażeniem, a człowiek postrzega go za pośrednictwem własnej natury.
Moja choroba polega więc na tym, że odnajduję owo życie (świat) jako wyobrażenie, które w rzeczy samej, będąc subiektywnie odczuwanym, musi być fikcją.
A tak przy okazji, wdepnijmy przynajmniej czubkiem buta na filozoficzną ścieżkę fenomenalizmu Schopenhauera. 
A jeśli naprawdę, z perspektywy wszechświata to, co widzimy, co przeżywamy, co dotykamy jest tylko naszym wyobrażeniem? fikcyjną ułudą?

[12.01.2018, „Dobrzelin”]

7 komentarzy:

  1. W polityce ciemność widzę, ciemność...i nawet komentować mi się nie chce.
    Coś jest na rzeczy w tym, ze świat bywa fikcja, bo niektórzy wiecznie zadowoleni z życia, inni zaś odwrotnie.
    Cieszy mnie, że zdrowiejesz:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłem się u Ciebie na chybił - trafił z bloga mej ulubionej Pani Oficer Pożarnictwa.
    W porywach uprawiam również zalegalizowany państwowo zawód literata i jakoś na razie to nie przeszkadza mej prywatności.
    Zawodowo stać mnie na to, by szybować w najwyższych rejonach abstrakcji.
    Prywatnie natomiast pewnie stąpam po najbardziej niepewnym gruncie jak niegdyś ŁUNOCHOD...
    Ujmę to w jednej z mych fraszek:

    Na swojskie klimaty

    Czucie i wiara, szkiełko i oko,
    Kręgosłup moralny nieco skrzywiony,
    Ponad poziomy szybuj wysoko,
    Chociaż za nisko pobudki i skłony...
    Na życia szarego peryferiach
    Na pograniczu mgły i demencji
    Znajdzie się kościół obok austeria
    I towarzystwo z szeptanych agencji.

    pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a dziękuję za odwiedzenie kawiarenki, tym bardziej, ż nadto wierszem. Obiecuję, że niebawem wstąpię z rewizytą... pozdrawiam

      Usuń
  3. Znowu trafiłam do spamu, wrr...nie umiem tego naprawić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... do mojego spamu nie trafiłaś... a tak przy okazji... w istocie w komentarzach do 3 postów pojawiły się 3 spamowe treści, nie rozpoznane jako spam, ale je usunąłem... pozdrawiam

      Usuń
  4. Nie znam żadnej książki, nawet tej autobiograficznej, która mówiłaby samą prawdę i tylko prawdę. Zawsze jest podkoloryzowana i napompowana samym ego autora. Z perspektywy wszystko wydaje się ładniejsze, więc pudrujemy i słodsze, dlatego cukrujemy. Fikcja to materiał pisarski, nawet jeśli poparty własnymi obserwacjami, czy przeżyciami.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam Twój pogląd. Jeśli nawet piszemy o kimś, to starając się zachować obiektywizm, podświadomie oceniamy naszego "bohatera", a tego wykładnią jest nasz osobisty stosunek do niego. Wyobrażasz sobie napisanie sympatycznej biografii Hitlera??? pozdrawiam

      Usuń