Zdarzyły mi się długie
i, co tu mówić, dosyć wyczerpujące kursy: najpierw z Wittenbergu w Niemczech do
Fredrikstad w Norwegii, potem z Sunne ze Szwecji do Bramming w Danii, a jutro z
Galten w Danii do Ruaudin we Francji.
Wjechałem zatem w
kraje skandynawskie. W Danii byłem podczas jednego z ostatnich kursów, Szwecję
już raz odwiedziłem 2,5 roku temu zimą, natomiast w Norwegii jeszcze nie byłem.
Cechą
charakterystyczną skandynawskich jest korzystanie z promów, bądź też płatnych
mostów (szczególnie okazale wygląda ten za Kopenhagą, jadąc w stronę
szwedzkiego Malmoe). Ale wcześniej dostałem się do Danii promem z Rostocku.
Co można powiedzieć o
tych trzech krajach, jakie odwiedziłem? Rzecz jasna najmniej wiem o Norwegii,
bo i też najmniej kilometrów przejechałem po tym kraju.
Krajobrazowo Szwecja
przedstawia się najokazalej - mnóstwo świerkowo-jodłowo-sosnowo-brzozowych
lasów, przepiękne jeziora duże i małe, słabe zaludnienie, urocze drewniane
domki w kolorze bardzo ciemnej czerwieni, mahoniu czy brązu, a właściwie to by
należało powiedzieć o tych domach, że są w kolorze „szwedzkiego budowlanego
drewna”. Drogi są tu dobrej jakości, choć typowe autostrady łączą głównie
wielkie miasta: Malmoe z Goteborgiem i norweskim Oslo oraz te zmierzające w
stronę Sztokholmu. Miejsc na parkingi przy drogach pod dostatkiem, ludzie
uczynni, ale nade wszystko ogrom lasów, mnóstwo zieleni i wód. Klimatycznie o
tej porze roku Szwecja mi odpowiada, choć oczywiście jest tu chłodniej niż w
Niemczech, nie mówiąc już o południowej Europie. Spore podobieństwo do naszych
Mazur, choć teren bardziej pagórkowaty, najeżony skałami z piaskowca, mniej z
granitu, a zdarzają się skały z niewątpliwą domieszką rud żelaza. Cechą
charakterystyczną wiejskich terenów w Szwecji jest to, że domy (rzadko w dużych
skupiskach) stawiane są na wzniesieniach, bądź też wręcz na skałkach, no i
oczywiście każdy domek ma własne zewnętrzne oświetlenie od frontu lub
bezpośrednio w oknie jarzą się nocne lampki. Czasami zastanawiałem się, gdzie
na tych odludnych terenach tubylcy pracują, bo uprawnej ziemi w Szwecji jak na
lekarstwo; są wprawdzie tartaki, jest turystyka, hotelarstwo i gastronomia, ale
mimo wszystko do większych miast daleko. Niepodobna przecież, aby mieszkająca
na szwedzkiej wsi ludność zajmowała się zbieractwem tego, co dostarcza
naturalny i pięknie utrzymany las.
W tym rejonie
Norwegii, w którym byłem ( okolice Fredrikstad), okolice nie są z kolei
najpiękniejsze. Jest tu na pewno ludniej niż w Szwecji, więcej drobnego
przemysłu, ale krajobrazowo monotonniej. Oczywiście dla mnie jako transportowca
największa wadą Norwegii jest to, że kraj ten nie należy do Unii i w związku z
tym konieczne jest „odstanie swojego” w spedycjach zajmujących się rozliczaniem
cła i w urzędach celnych (podobnie jest w Szwajcarii). Ci, którzy optują za
wyjściem Polski z Unii, nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jakim
dobrodziejstwem, także dla Polaków jest wspólny obszar bezcłowy, który dotyczy
wszystkich państw należących do Unii Europejskiej. I nie chodzi tu tylko o
koszty związane z cleniem towarów, ale o drogocenny czas, nasz czas, kierowców.
Kiedyś jeden z
napotkanych przeze mnie na którejś z tras tirowców powiedział mi, że najlepiej
jeździ mu się po Danii. Wcale mu się nie dziwię. Dania to kraj płaski niemalże
tak jak Holandia, drogi tutaj świetne, wiele kilometrów bezpłatnych autostrad,
paliwo najtańsze spośród państw skandynawskich, ograniczeń prędkości i radarów
niewiele, ruch na drogach znacznie mniejszy niż w takich Niemczech, korków nie
ma, a policji nie widać niemal wcale.
Te setki kilometrów
autostrad w krainie tak równinnej jak centralna Polska dla mnie osobiście
oznacza znużenie jazdą i aż się prosi o to, aby gdzieś przystanąć po drodze… i
naprawdę jest gdzie, są liczne parkingi z toaletami, często w zacienionych i
spokojnych miejscach.
Jadąc z kolei
lokalnymi drogami, trudno nie podziwiać duńskiego porządku, dbałości o ten czar
prowincjonalnych miejscowości, zadbanych budynków i przydomowych ogródków.
Potwierdzam też moje wcześniejsze spostrzeżenie - typowy duński wiejski dom
posiada chyba dwukrotnie więcej okien, aniżeli podobne domy w jakimkolwiek
innym europejskim kraju. Ciekaw jestem, czy polska branża „okienna” tak dobrze
radząca sobie w Niemczech, Belgii, Holandii i na Wyspach, wzięła sobie pod
uwagę to, że w nie tak ludnej przecież Danii na oknach można sporo zarobić.
Jutro długi kurs na
Francję. Chciałoby się powiedzieć - niemal do domu. Problem nie tylko w liczbie
kilometrów do przejechania, ale również w tym, że w Szwecji „wystrzeliła” mi
jedna z opon. Założyłem „zapas”, ale ta pęknięta absolutnie nie nadaje się do
naprawy, więc gdyby - odpukać - miałbym znów „złapać gumę”, byłyby problemy.
Ale, jak sądzę, jedna awaria na trasie wystarczy.
[06.09.2018,
Skandeborg, Central Denmark Region, w Danii]
W Skandynawii nie byłam jeszcze, podobno drogo dla polskiego turysty. Ciekawe czy tamtejszy klimat sprzyja tym ponurym kryminałom, które skandynawscy pisarze tworzą ?
OdpowiedzUsuńJest drożej, w ogóle koszty utrzymania są wysokie, ale sfera socjalna rozwinięta. Osobiście nie sądzę, że to tylko sprawa klimatu...
Usuń