1.
Pozostawiłem w
„archiwum” dwa quasi polityczne teksty napisane w ostatnich dwóch tygodniach. W
założeniu miały być one dosyć ostrą polemiką z wypowiedziami rządzących w
naszym kraju, ale pomyślałem sobie, że mój kolejny głos przypominałby dyskusję
z pacjentami szpitala psychiatrycznego o zaostrzonym rygorze, więc szkoda
zachodu na tę publikację.
Doszedłem do wniosku
walka na słowa sensowna jest wtedy, gdy druga strona posiada w zanadrzu jakieś
argumenty, które mógłbym odeprzeć, albo przyznać im rację. Niestety po tej
drugiej stronie usadowiła się próżnia.
Drugi wniosek jaki przyszedł
mi do głowy (tym razem po wdaniu się w rozmowę na jednym z portali z podrzędnymi
przedwyborczymi pisiakami) jest taki, że moi rozmówcy to osoby naprawdę
niebezpieczne. Oni naprawdę wykonując polecenie swego guru - ociężałego
umysłowo starca z Nowogrodzkiej - aby chwycić bejsbolowe pały i ruszyć z nimi
na myślących inaczej niż pisiaki… zrobiliby to bez zmrużenia oka.
W tym politycznym
temacie mam do powiedzenia jeszcze jedno: po czym poznać tchórza? Po tym, że kieruje
on oskarżenia pod adresem pewnej nieokreślonej do końca zbiorowości, unikając stawiania
konkretnych zarzutów konkretnej osobie. Tchórz boi się konsekwencji swoich
słów.
2.
Źle się stało, że
podczas ostatniej trasy nie wziąłem w podróż książek wypożyczonych z biblioteki.
Zdołałem przeczytać w całości zaledwie „Ojca Goriot” Balzaka, „Ptasi gościniec”
Auderskiej i parę opowiadań Stachury - wszystko wyciągnięte z własnej biblioteczki.
Myślę, że czytanie książek bibliotecznych bardziej mnie mobilizuje.
3.
Po powrocie do kraju
czytam Hłaskę, oglądam polskie filmy na YouTube (znów Andrzej Kondratiuk i „Kramarz”
Barańskiego, który akurat w niedzielę emitowany był w TVP Kultura). Oczywiście
udało mi się obejrzeć Shanghai Masters w snookerze, w tym finałowy pojedynek
moich (pięknie się złożyło) ulubieńców: O’Sullivana i Hawkinsa, oglądałem też
mecze naszych siatkarzy i unikałem jak ognia politycznych idiotów. Zbliża się
kolejny wyjazd, już jesienny. Praca i odpoczynek zarazem.
[22/23.09.2018,
Dobrzelin]
Piękne określenie tego dwa w jednym: praca i odpoczynek.
OdpowiedzUsuńSpokoju życzę
dziękuje i pozdrawiam z Francji
UsuńTak, tematy polityczne już trochę męczą, tym bardziej ,że nasze pisanie to jak kamień w wodę...
OdpowiedzUsuńJa natrafiłam na powtórkę filmu Kapitan Sowa, proste, ale sympatyczne, z zaskakującym zakończeniem. Zauważyłam, że wówczas wszyscy kopcili papierosy masowo, odpalając jednego od drugiego...
To z tych nerwów 😊
UsuńAndrzeju, wiem, że dyskusje z "pisiakami" to jak rzucanie grochem o ścianę, dlatego nigdzie nie wdaję się z nimi w dyskusje.
OdpowiedzUsuńPonadto nie ma mnie na Facebooku ani na innych portalach, choć czytam wypowiedzi dyskutujących i jestem przerażona ich słownictwem, wulgaryzmami oraz nickami i błędami ortograficznymi.
Mimo wszystko jestem ciekawa, co napisałeś i nie opublikowałeś.
Pozdrawiam.
Niestety adres kawiarenki słabo funkcjonujeza granicą, więc zmuszony jestem do korzystania z fb. pozdrawiam z Francji
Usuń