CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

02 lipca 2019

PARĘ SŁÓWEK O POLITYCE

Zacznę może od przypomnienia tego, co zawsze sądziłem o politykach i dlaczego przez parę ostatnich lat nie chodziłem na wybory (ostatnim razem byłem w lokalu wyborczym, łamiąc świecką tradycję... wiadomo z jakich powodów; zagłosowałem i ten, na kogo głosowałem został europarlamentarzystą (prorokiem jakim jestem, czy co?). 
Co sądzę i sądziłem o politykach nie nadaje się niestety do publikacji, między innymi z tego powodu, że nie chcę posługiwać się językiem pani poseł pawłowicz.
[Ten prztyczek w nos, jakim jest pisanie z niewielkiej litery niektórych nazwisk (przypominam dla niewtajemniczonych), ma sens - malutkich liter używam, pisząc nazwiska i imiona osób, najczęściej polityków, których nie szanuję.]
Czy można nie szanować pewnych ludzi? Może nie powinno się, ale ja to robię, robiąc to grzeszę pewnie, ale niech ten, co nie grzeszy rzuci we mnie kamieniem. Ale do rzeczy.
Czy można szanować pewnego pana, bodajże z Żorów na Śląsku, który kandydował do sejmiku wojewódzkiego pod szyldem "Nowoczesnej", a kiedy zdobył tyle głosów, aby zostać radnym wojewódzkim, skumał się z pisem i to tuż po ogłoszeniu wyników. Moim zdaniem takiego faceta wręcz nie wolno szanować. Nie wolno byłoby szanować go nawet wtedy, gdyby startował z list pisu i przeszedł do Koalicji. Takie jest moje zdanie.
Czy można szanować uśmiechniętego pełną gębą pana biedronia, który rzekł był, że jeśli się do europarlamentu dostanie, to złoży swój mandat na ręce kogoś tam z partii wiosna. Kiedym to usłyszał, daję słowo, że postawiłem całe Inflanty na to, że pan biedroń nie dotrzyma swojej obietnicy i wyprowadzi się na parę lat do Brukseli. [Proszę zwrócić uwagę na to, że powoli zaczynam dorównywać wiedzą proroczą a tajemną niejakiemu Kaszpirowskiemu.]
Owszem, zdaję sobie z tego sprawę, że moje sądy na temat polityków są pewnego rodzaju uogólnieniem, albowiem i w tej grupie homo sapiens znajdują się pewnie dziewicze wyjątki, ale, jak sądzę, występują one rzadko.
Przyznałbym nagrodę Nobla temu, kto by mi wyjaśnił, (dlaczego politycy to na ogół kłamcy. 
A teraz garść sugestii, które, wiadomo, że nie będą nigdy wzięte pod uwagę przez polityków (nie tylko polskich).
Otóż uważam, że jeśli kandydat dowolnego ugrupowania politycznego zdobył dzięki wyborcom, którzy na niego głosowali, mandat radnego w wyborach samorządowych, czy ogólnopolskich, nie powinien ubiegać się o głos w kolejnych wyborach, będąc uprzednio wybranym; nie powinien też np. wchodzić do rządu. 
Kilka słów wyjaśnienia.
Jeśli np. pan Kowalski został wybrany na radnego miejskiego, gminnego, powiatowego czy wojewódzkiego, nie powinien mieć prawa startu w wyborach ogólnopolskich. Jeśli na ten przykład pan Nowak został parlamentarzystą, nie powinien nosić teki ministra, czy też być premierem.
I z kolei, jeśli pan Wójcik jest już ministrem, posłem czy senatorem, nie powinien mieć prawa do ubiegania się o mandat europarlamentarzysty.
Zaznaczam, że nie piję w tym momencie do pisu - uważam, że takie powinny być uregulowania nie tylko w Polsce, ale też w każdym kraju ceniącym demokrację... a dlaczego "piję" w ten sposób? Otóż uważam, że taka podyktowana względami czysto politycznymi (a więc, według  mnie o nieczystych intencjach) zmiana miejsc, to nic innego jak lekceważenie woli wyborców, którzy de facto są tymi, którzy zatrudniają wybranych przez siebie kandydatów na wcale intratne stanowiska.
Nadto uważam, że wszelkie przywileje z tytułu zasiadania w ławach rządowych czy parlamentarnych winny być absolutnie zniesione (mowa tu głównie o immunitecie czy np. kwocie wolnej od podatku). Bo jak zrozumieć i zaakceptować sytuację, w której wybrani przez nas posłowie czy senatorowie zarzucają np. nauczycielom czy górnikom przywileje, jakich bronią, a  które wynikają z pewnych ustaw, a z drugiej sami z innych przywilejów korzystają?
No cóż, nie jestem aż tak naiwny, aby uwierzyć, że to, co powyżej napisałem, spotka się z choćby częściowym zrozumieniem ze strony politycznych świętych krów. Nic takiego się nie stanie, co jednak nie zmieni mojego stanowiska - polityka jest dziedziną życia służebną wobec społeczeństwa, nie zaś przywilejem upoważniającym wybranych przez nas ludzi do robienia czego tylko polityczna ich dusza zapragnie.
To my, wyborcy zatrudniamy tych, którym powierzamy określone stanowiska;, to my im płacimy za to, aby nas godnie reprezentowali....
... No wiem, napisałem coś, co politycznym jajogłowym nie mieści się w głowie... napisałem po prostu na Berdyczów.

[02.07.2019. Dobrzelin]



4 komentarze:

  1. Posłowie i członkowie rządu powinni także leczyć się w publicznej służbie zdrowia, a ich dzieci kształcić w publicznych szkołach , dla przykładu i dla zrozumienia sytuacji. No i oczywiście mieć średnią krajowa, bo jak stwierdził pan karczewski, pracują dla idei i dla kraju...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no popatrz, jakie to mamy wymagania... dodałbym do tego różnicę pomiędzy politykami a ludźmi w kwestii kwoty wolnej od podatku, co powoduje, że nie tylko głosujący w wyborach zatrudniają parlamentarzystów, to i dosłownie płacą im z własnych pieniędzy... o przepraszam, pan karczewski senatuje dla idei :-)

      Usuń
  2. Ja też nie chodzilam na wybory i nie będę chodzić z tego samego powodu. Jestem zalamana poziomem polityków ale tez glupota wiekszosci wyborcow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... ja zrobiłem wyjątek podczas ostatnich wyborów... pewnie domyślasz się z jakiego powodu, w parlamentarnych, jeśli będę akurat w kraju, też wyjątkowo będę uczestniczył, a potem... potem pewnie wszystko wróci do normy...

      Usuń