ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

29 grudnia 2011

Na pasku pana ministra

Kiedy radca Krach z mecenasem Szydełko siedzą przy jednym stoliku to jeszcze niewiele znaczy. Dopiero posadzenie obok nich redaktora Pokorskiego i małomównego, acz oczami przynajmniej zaaferowanego dyskusją doktora Koteńki, wnosi w atmosferę kawiarni ową znacząca wartość dodaną i słowa i alkoholu. Dlatego też, kiedy ta czwórka zuchów spotyka się razem, kawiarennik może być pewien, że na jednej flaszeczce jarzębiaku się nie skończy, a i też trzeba nieco zmodyfikować danie pod wódeczkę, aby prędko z głów nie wyparowała, z pożytkiem dla treści poruszanych w rozmowie. Należy przy tym zauważyć, że wielka czwórka sprawia, iż zgromadzeni w sali goście pozostaną w niej dłużej niż zamierzali, albowiem nie tylko słyszana z najodleglejszego zakątka kawiarnie dyskusja, ale i towarzysząca jej mowa ciała i gestykulacje przykuwały zainteresownia słuchających jak magnes.
- Widział pan, redaktorze, dzisiejszą konferencję ministra od zdrowia? – pytał radca Krach, polewając pierwsze kieliszki.
- A jakże by nie. Widziałem. Pełna gracja i szyk – odparł Pokorski.
- A jaka reżyseria. Zaczął hardo – dodał mecenas Szydełko.
- Oj, panowie, niechby on już powrócił do swego błogosławionego stanu lekarskiego – z przekąsem rzucił doktor Koteńko.
- Albo do opozycji – szczery śmiech radcy Kracha rozległ się po sali – Najlepszego, panowie.
Wychylili.
- Najpierw była ideologia, panowie – ciągnął Szydełko – „nie rzucim ziemi” chciałoby się zaśpiewać.
- Ha, ha, w opozycji inaczej śpiewał, a teraz jest równie „za”, jak niedawno „przeciw” – radca Krach zanosił się serdecznym śmiechem.
- Dobry człowieku – wykrztusił z siebie Pokorski – alboż to mało mamy przykładów na takie koniunkturalne odmiany poglądów na naszym zadupiu? Daj takiemu stanowisko, urząd, zatrudnij pociotka, a zlizywał będzie pot z twoich skroni, choć wcześniej złapałby dzisiejszego chlebodawcę w ciemnym zaułku i okopał boleśnie jego odwłok.
- Znamy to, panie redaktorze, dzięki pana publikacjom i radzi jesteśmy za te informacje, choć bolesne, choć niemiłe dla wielu zacnych obywateli miasta – ciągnął radca Krach.
- I znowu okazało się, że władza wrażliwa na opinię społeczną – wtrącił mecenas Szydełko, uśmiechając się dyskretnie.
- Ta, panie. Gdyby nie ten rwetes podniesiony przez media, widziałby pan jak świnia niebo te korekty w liście refundowanych leków – żachnął się Pokorski – a ja tam panowie sprawdzę, sprawdzę, a co sprawdzę, napiszę.
- I słusznie, redaktorze, niech pan napisze – rzekł Szydełko.
- A jaki rozgorączkowany był, choć wyglądał na wyspanego po tych nocnych negocjacjach – zażartował radca Krach – myślałby kto. Panie doktorze, niech no pan nas oświeci, jak to jest z tymi paskami. Ja tymczasem poleję.
Doktor Koteńko pierwszy raz uśmiechnął się półgębkiem. Po nalaniu do kieliszka swoim zwyczajem przykrył wierzch kieliszka otwartą dłonią, potem chwycił za stopkę, uniósł do nozdrzy, wchłonął zapach i rzekł:
- Cóż za jarzębiaczek! Cudowności. Tyle, że sobie cukierek nabijamy, panowie. A pan, panie radco, słusznej jest postury i bóg jedynie wie, czy przypadkiem nie drzemie w pana organizmie jakiś ukryty insulinowy defekt, a kilka takich kieliszeczków to raj dla glukozy. Panowie, cała rzecz w tym, że aby dowiedzieć się najpierw o stężeniu glukozy we krwi, należy sobie tę krew zbadać glukometrem wsuwając pod czujnik kropelkę krwi zaczerpniętą z paluszka, kropelkę przeniesiona na taki „lakmusowy paseczek glukozowy”. Jeśli panowie, czego zgoła życzyć im nie zamierzam, stwierdzą i wielokrotnie potwierdzą podwyższoną wartość cukru we krwi, rozpoczynamy długotrwałe leczenie, któremu towarzyszyć mogą i do końca życia, systematyczne pomiary glukozy, do czego paseczki są niezbędne.
- Wypijmy więc, póki jeszcze na pasku pana doktora nie chodzimy – zaproponował radca Krach.
Wypili.
W tym miejscu doktor Koteńko, zazwyczaj małomówny, jął objaśniać przyczyny tego wrednego choróbska i roztaczać przed słuchaczami wizję prowadzonych z cukrzycą walk, jak i też nie omieszkał zwrócić uwagę na konieczność utrzymywania stosownej do postaci choroby diety. Podczas gdy to mówił, stała się rzecz niesłychana, albowiem tych paręnaście osób porozsiadanych po sali łapczywym spojrzeniem objęły słowa doktora.
- I trzeba panom wiedzieć, że, jak mówiłem, ogólnie rzecz ujmująć, są dwa typy cukrzycy i na oba paseczki są bezwzdlędnie potrzebne. Tyle że pan minister zapewnił finansowanie paseczków jedynie dla typu pierwszego, typu choroby, który nie jest dominujący w populacji chorych na cukrzycę.
- A, wiedziałem, że jakiś haczyk kryje się za tym ministerialnym altruizmem, kiedy tak pięknie o trosce nad dziećmi się wyrażał, i nad niewiastami w błogosławionym stanie – wtrącił mecenas Szydełko.
- Ot, budowanie nastroju, ładny trik – roześmiał się radca Krach.
- I trzeba wam panowie wiedzieć, że większość chorych typu drugiego występuje wśród ludzi w podeszłym wieku, ludzi dla których …
- kupno takich paseczków po cenie, będzie bardziej uciążliwe finansowo – wtrącił redaktor Pokorski.
- To prawda, drogi panie.
- I masz pan temat, redaktorze – przemówił radca Krach – nasz minister podzielił był chorych na tych słuszniej i niesłuszniej chorych. No cóż, wesołe jest życie staruszka, lecz stanowczo zbyt długie dla ministra, ot co.
I w tym lub podobnym tonie trwała dyskusja zażarta, choć okraszona wybuchami serdecznych śmiechów, nad czym z kolei panował jarzębiak. 

4 komentarze:

  1. Piękne te kawiarniane opowiastki! Trochę tu widzę ducha profesora Tutki, odrobinę Starszych Panów... Smaczne niezwykle!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako nieszczęśliwa posiadaczka cukrzycy typu drugiego nie narzekam na podwyżkę pasków, bo chyba każdego stać na komplet 50 pasków za 3,20 zł. Wystarczy jednorazowy pomiar w ciągu dnia. Gorzej z cukrzycą, która wymaga insuliny i częstych pomiarów cukru w ciągu dnia.
    Nie popieram tych przedstawionych przez Ciebie krytykantów, mimo ze inteligentni ludzie, nie zrozumieli wypowiedzi ministra Arłukowicza. Mam nadzieję, że słuchali jego wypowiedzi na posiedzeniu komisji zdrowia, gdy tłumaczył jak
    Marcin krowie na rowie, dlaczego tak a nie inaczej wygląda wykaz leków refundowanych.
    Życzę Tobie i sobie dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  3. smoothoperator31.12.2011, 21:01

    No w końcu to kawiarenka, a tam się gada .. gada ... dziękuję i noworocznie pozdrawiam Zgago

    OdpowiedzUsuń
  4. smoothoperator31.12.2011, 21:19

    Ci sympatyczni krytykanci, Anno, zapewne pamiętają jak zagorzałym przeciwnikiem rządu był pan Arłukowicz, dopóki pan premier Tusk, nie zaprosił był szacownego posła do swojego klubu a następnie do rządzenia. Tenże sam poseł Arłukowicz wielce przeciwny był od jutra wchodzącej w życie ustawie, dopóki nie stał się ministrem od zdrowia. Po krótkiej rozmowie ze mną radca Krach wyraził nawet pogląd, o zgrozo, że typ osobowości pana ministra od zdrowia jest klasycznym przykładem oportunizmu i dwulicowości, co sprawia, że panu radcy nie starcza inteligencji, aby dawać wiarę słowom pana ministra.
    Z konsultacji z doktorem Koteńko wypływa fakt, że insulina w domu moim domu zażywana dla uciechy jednak podrożeje. Co do pasków i typu glukometru, obaczymy, o czym nie omieszkam poinformować po wyczerpaniu się wątłych niestety zapasów.
    Radca Krach ponadto podtrzymuje wersję o słuszniejszej i mniej słusznej cukrzycy w wersji ministerialnej, albowiem słyszał o tem na własne oczy, że dwójkowcom nie należy się to, co się należy jedynakom.
    Z noworocznymi pozdrowieniami

    OdpowiedzUsuń