CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

20 kwietnia 2014

O tym, co kamień dźwignął

- Siądźże tutaj - powiedział. Kamień pokryty był mchem; na nim koc założony lub dywan, ręcznej roboty, kraśny, miękki, jakby podbity gąbką.
- Tyżesz mi ten kamień odsuwał?
Zamyślił się. Papierosa kurzył, lecz dmuchał przez prawe ramię, żeby dym szedł poza ich obu twarze.
- Ja - odparł krucho - ale z innymi, co tam niedaleko czuwali. A ziąb był taki i księżyc w pełni.
- Chwali ci się, żeś go dźwignął z innymi i po to cię wezwałem - rozpłonił na twarzy uśmiechem i brodę zgarnął.
- A ja właśnie dziwiłem się, czemu mnie wzywasz. Wracam sobie ze spaceru, a tu list z pieczęcią, wiec zrywam ją, otwieram i czytam, i nie wierzę...
- Nie wierzysz? Przecież dźwignąłeś.
- Nie gniewaj się, ale dźwignąłbym, choćby i ciebie tam w lochu nie było, a jakiś inny nieszczęśnik tam siedział. Powiedziałem sobie, że dźwignę, bo może wody trzeba komu. A noc wybrałem jasną, aby ten, co w loch trzyman, wzroku od słońca nie potracił.
- To wierzysz?
- Przecież widzę, więc jak mam nie wierzyć.
Teraz to jemu cała twarz w zmarszczkach serdecznego śmiechu ukazała oblicze nieznane.
- Jak Tomasz, zupełnie jak Tomasz. Nie pal tyle - dodał patrząc na upadłą na kamienne podłoże garstkę popiołu.
- Tyle mi tego zostało, że zapalić mogę. Ty mnie pewnie potępiasz za to, bo to grzech, ja wiem, lecz bez tego grzechu żyć mi gorzej.
- A grzech. Ale nie o tym bym chciał z tobą pogadać... jak ci się widzi ten mój przybytek na górze?
Zamyślił się i tak jakby jeszcze raz rozejrzał po świecie, do oglądania którego był zaproszony.
- Jakoś to wszystko inaczej wygląda, niż myślałem. Wyobrażałem sobie, że to nijakich krajobrazów nie ma prócz nieskończonej bieli, anielskich skrzydeł; że wszędzie urządzone będę jakoweś pokoje, jak w sanatorium, a tu... normalny świat, ludzie, domy... a jednak inaczej. 
- Nie podoba ci się?
- A jakże, podoba, tylko nie myślałem, że tu w górze może być tak bardzo podobnie, a to przecież raj niebieski.
- O nim to tak własnie gadają ci, którzy tu nie bywali, a ci którzy są, to przecież że nie powracają, tylko żyją sobie skromnie i nie narzekają.. Jutro, jak z rana wstaniesz, to cię oprowadzę po tych, co nieskorzy do podróży w druga stronę.
Zamyślił się na takie gadanie.
- A może tyś mię zwabił tym listem i chcesz, aby został przy tobie na zawsze?
- Ech, cudaku - rzekł Pan Bóg i dłonią poklepał go po ramieniu - i ty przesiądziesz się na kolej śmierci. Dzisiaj chciałem cię wziąć do siebie, abyś ze smutkiem się nie wadził tam na dole, bo cosik czuję, żeś postradał dawną pogodę ducha. Widzisz, jakem cię przejrzał. Od tego Panem Bogiem mnie zwią, abym znał takie sprawy. A to, żeś kamień dźwignął, to wiedz, że wtedy pomyślałem sobie o tobie, że pewnie dobrym chłopem jesteś i żal mi ciebie, że sobie nie radzisz.
- A jakbym teraz chciał zostać przy tobie i nie powracać?
- Grzechem jest to twoje myślenie, ale i grzesznych przytulę ... chodź teraz na bułkę z masłem i rzodkiewką... i w niebie pojeść trzeba.

2 komentarze:

  1. Piękne i mądre!
    Pozdrawiam świątecznie!:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, czy w niebie się tyje? Bo jeśli tak, to dla mnie z poczęstunku rajskiego tylko rzodkieweczka...

    OdpowiedzUsuń