ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

27 listopada 2014

Medialna nostalgia

- Panowie, moja żona, po tych ostatnich wydarzeniach, tak powiedziała, po tych ostatnich, oświadczyła, że bezterminowo rezygnuje z telewizora w części dotyczącej informacji.
Doktor Koteńko rozpoczął tym samym kolejny herbaciany wieczór w towarzystwie trzech nieodłącznych kompanów, czym wprawił przyjaciół w spore zakłopotanie, albowiem nie zwykł zabierać głosu jako pierwszy.
- Pani Zofia, o ile sobie dobrze przypominam, nigdy nie była zwolenniczką tej muzy – zauważył radca Krach.
- Owszem, choć dawniejszymi czasy oglądała telewizję częściej, zwłaszcza teatralne poniedziałki oraz, jak się wyraziła, ambitniejsze filmy, których za tych niesłusznych czasów nie brakowało.
W tym miejscu konieczną trzeba poczynić uwagę, że małżeństwem byli oboje zaledwie od roku i wiedzę na temat telewizyjnej oglądalności doktor Koteńko powziął z rozmów i opowieści swojej żony.
- Czy dostrzega pan, panie doktorze jakąś niedogodność dla siebie w związku z tą deklaracją pana żony? – zapytał mecenas Szydełko.
- A, skądże. Ja już odwykłem od telewizora dawniej. Jeśli już, to przyrodnicze programy oglądam. No, czasami opery posłucham jakiej.
- A ja tam pośmiać to się i pośmieję – wtrącił radca Krach – i, panowie, wcale nie mam na myśli komedii, których moja z kolei żona jest miłośniczką. Ot, śmieję się na ten świat nasz cudaczny, na tych do bólu śmiesznych polityków, co to w okienkach różnych stacji występują, sądząc, że mnie, radcę z długoletnim stażem, pod włos wezmą swoją mową trawiastą i będą mnie łaskotać tam, gdzie żonce swojej nie pozwolę.
- Podobnież jest i u mnie – mecenas Szydełko pokiwał głową z aprobatą dla wypowiedzi radcy, choć zaraz dodał, że zdarza mu się oglądać ze swoją żoną seriale, których ta nie opuszcza i na swój sposób przeżywa losy dzielnych bohaterów – poza tym, u mnie panowie, posucha. Jeśli już, to na naszych siatkarzy popatrzę, albo na Kowalczykównę.
- Zatem, panowie – odezwał się stary pisarz – z jednej strony telewizor wydaje się nam niepotrzebny wcale, z drugiej zaś strony, jeśli się obrażamy, to przecież że nie na wszystko, co w tym odbiorniku się mieści.
Zgodnym chórem przytaknęli pozostali.
- A zauważyliście panowie, że obecnie, choć wybór programów bez porównania większym jest i każdy, prawdą mówiąc, znajdzie tam coś dla własnej przyjemności, to my zaczynamy tęsknić do tych czasów, kiedy dwie instytucje programowe wystarczały nam zupełnie? – zapytał retorycznie radca Krach i przezornie zamówił po pięćdziesiątce jarzębiaku dla każdego, aby w ten sposób ukoić żal i nostalgię, które zaczynały panoszyć się po sali.
Kawiarennik, zdając sobie sprawę z nagłej konieczności zapobieżenia nastrojom tak bardzo mglistym i listopadowym, czym prędzej napełnione kieliszeczki przyniósł i przed gośćmi postawił.
Ci w jednej chwili, jak jeden mąż uczynili z zawartości kieliszków właściwy pożytek.
- A ja z kolei, panowie, znajdowałem i znajduję przyjemność w radiofonii – kawiarennik wtrącił swoje trzy grosze, kiedy po konsumpcji jarzębiaku, przyjaciele zdawali się zwalczyć w sobie pierwszą falę nostalgii – te słuchowiska, powieści w odcinkach, strofy dla ciebie, czy pamiętacie?
- Jeszcze raz po pięćdziesiątce dla wszystkich, łącznie z panem, panie Adamie – zażyczył sobie doktor Koteńko, który, jak widać, czuł że zaczęta przezeń rozmowa potoczyła się w stronę dlań nieoczekiwaną, zbyt bliską serdecznych wspomnień.

2 komentarze:

  1. Takie wspaniałe teksty to się tylko w środku nocy pisze:-)
    "...aby ukoić żal i nostalgię, które zaczynały panoszyć się..."
    Czekam na ciąg dalszy...

    OdpowiedzUsuń
  2. smoothoperator28.11.2014, 00:37

    Zgódźmy się, Stokrotko, na to, że teksty nie są takie złe, a jeśli wzbudzają zainteresowanie, to ponad sto procent normy wyrabiają... a przewrócić się od tego w głowie może, oj może... no chyba że kieliszkiem jarzębiaku, żołądkowej, albo żubrówki uda się głowę do normalnego stanu powrócić. Nie na darmo ćmą mnie swego czasu nazwano, jako że nocną porą oblatywałem ołówkiem wszystkie dostępne lampy. A jużci, ciąg dalszy będzie, pewnie znów podróżą na osławiony zachód przerwany... już by mi tego radca Krach z jego kompanią nie darował :-)

    OdpowiedzUsuń