ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

08 października 2015

GALERIA SZTUKI RZEŹBIARSKIEJ

Przechowalnia warzyw i owoców to taki budynek gospodarczy, murowany, z całkiem solidnym dachem, podpiwniczony, z ganeczkiem, przez który wchodzi się do głównego pomieszczenia. Ganek miał nieco gorsze zadaszenie, a na swoich szesnastu metrach kwadratowych mieścił biurko, krzesła i stertę zmurszałych, drewnianych skrzyń na owoce. Stał tam też żeliwny piecyk na pękatych trzech nogach i wiadro wypełnione do połowy węglem. Do ganku prowadziły schodki, sześć ich było lub siedem, ceglane, i podniszczone. Wejścia z ganku do pomieszczenia przechowalni broniły drzwi tęgie, dębowe z żelaznymi pordzewiałymi okuciami. Wielki klucz pasował do zamku i kiedy drzwi odemknął, nacisnął przycisk włącznika światła, który znajdował się po prawej stronie od wejścia na wysokości barku. O dziwo rozbłysło światło, jedna wprawdzie, nieoprawiona w klosz żarówka, lecz solidnie rozświetlająca ciemne pomieszczenie, do którego docierały wątłe rozblaski dnia poprzez wentylacyjne okienka, równomiernie rozłożone po trzech ścianach obiektu, wyjąwszy tę, która przylegała do ganku. Dzięki temu żółtemu światłu mógł się przekonać, że pomieszczenie posiada dwa poziomy: niższy obniżony o jaki metr, zajmował centralną część obiektu, a schodziło się doń schodkami od strony ganku; Na wyższym, okalającym zewsząd poziomie odnalazł skrzynki drewniane i plastykowe, jakieś narzędzia, kosze i niestarannie zwinięte w rulony połacie watoliny. Przyglądał się przez chwilę tej oświetlonej, choć wciąż przez panujący w niej bałagan, ponurej komorze i zaświtała mu myśl.
- Po pierwsze - pozbyć się tych skrzyń, koszy i innych rupieci. Po drugie - zniwelować różnicę poziomów. Mało to mamy gruzu po remontach i kamieni? Wyrównać tym gruzowiskiem i zalać betonem.
Po trzecie - wybić dwa otwory okienne w południowej i zachodniej ścianie. Wstawić okna - od razu się rozjaśni. Po czwarte - rozprowadzić elektryczność. Punktowe oświetlenie od góry i z dołu podkreśli walory starego, ceglanego wnętrza tak jak w obiektach sakralnych. Po piąte - w rogu pomieszczenia przylegającego do ganku, tam gdzie teraz są schodki prowadzące do podpiwniczonej niszy, postawić kominek (bliskość otworu kominowego ma tu również swoje znaczenie). Po szóste - jeżeli nie zamurować na stałe otworów wentylacyjnych, to uzbroić je w ruchome, metalowe zastawki dozujące ilość powietrza dochodzącego z zewnątrz. Po siódme - to już kwestia czysto artystycznego podejścia. Stanowiska na rzeźby wokół sali (tu trzeba zsynchronizować oświetlenie), a pośrodku duży stół, ale taki solidny, aby mógł pełnić funkcję i miejsca pracy, i dla biesiad, zebrań i tym podobnych. Oczywiście również krzesła, a najlepiej zydle i w zaproponowanym stylu przez rzeźbiarzy. A tak, to będzie ich zadanie - umeblować galerię. Po ósme - doprowadzić do porządku ganek, założyć nowy dach. Po dziewiąte - sprzątnąć oba pomieszczenia, jakoś to wszystko ogarnąć i wypucować każdą cegiełkę z osobna (tu przyjdzie się kogoś poradzić).
Jakie to szczęście, że obiekt jest z zewnątrz wyremontowany, odnowiony. Należy jedynie przyciąć gałęzie jesionu, które dotykają dachu. I to jest jeszcze ważne, proszę zauważyć, że po południowo-zachodniej stronie rozpościera się spora polana, łąka, odgrodzona od reszty szkolnej posiadłości żywopłotem. Czyż nie będzie to wymarzone miejsce dla rzeźbiarzy? Dla pracy w terenie?
Był przekonany, że to może się udać i w ten sposób powstanie jedyna w swoim rodzaju galeria i miejsce pracy twórczej dla okolicznych rzeźbiarzy, którzy swego miejsca nie mają. Część większych rzeźb zabezpieczy się i postawi na betonowych, wkopanych w ziemie fundamentach. Niech stoją w parku wokół szkoły. Pozostałe znajdą swoje miejsce w galerii utworzonej w starej przechowalni. A instalacja tychże? Cóż, to kwestia wyobraźni, smaku i fantazji. Osobiście wyobrażał sobie, że te tak popularne w ludowej sztuce anioły zawisną ponad głowami zwiedzających, a te nie mniej obecne w rzeźbiarskiej tematyce diabły, skradać się będą w z najniżej położonych zakamarków sali. Gdzieś pośrodku, na wysokości wzroku rozmieści się te Chrystusy frasobliwe, te tryptyki poczęte dłutem, te posągi bab i dziadów, świętych i zwykłych parobków pracujących na roli, jakieś świątynie i chaty, ule i zwierzęta. I, jeszcze raz podkreślił, bardzo ważne jest światło i takie nim manipulowanie, aby dzięki niemu wydobyć strukturę drzewa, formę i pełnię kształtów.
Poinformował o tym rzeźbiarzy. Byli zachwyceni.
- Takie miejsce, panie, takie miejsce! Wreszcie będziemy mieli gdzie pójść, aby się spotkać, aby coś zrobić wspólnie. Jakiś plener, warsztaty. Kto tam dzisiaj uczy rzeźby albo sztuki ludowej w ogóle. Jak byłem w Finlandii to pokazali mi w podstawowej szkole, że dzieciaki uczą się takie rzemiosła od najmłodszych lat. Nie żeby od razu robić z nich artystów, ale po to, aby doceniły to, co przed ich urodzeniem stworzyły ludzkie ręce. Wreszcie będziemy mogli gdzieś swoje rzeźby wystawić, ludziom pokazać, a i może łatwiej wtedy będzie co sprzedać, bo każdy będzie wiedział, gdzie się udać.
Zapalili się do pracy przy restauracji budynku, przy budowie tego dachu na ganku.
- A mebelki, panie dyrektorze, takie zmajstrujemy, że sam pan by je chciał mieć w domu.
Kiedy dzisiaj spotyka tych ludzi, jest mu cholernie głupio, że nic z tego nie wyszło. Siła wyższa zwyciężyła rozsądek i fantazję. Co ma mówić?
- Teraz już nic ode mnie nie zależy - tłumaczy.
- Wielka szkoda, ale nic się nie poradzi. A wie pan… jak to pięknie było pomarzyć.

[Chalette sur Loing, we Francji, 28.09.2015]

2 komentarze:

  1. Mój ojciec był rzeźbiarzem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku trzymałam kciuki za pomyślność.Tak mi się marzą pracownie rzeźbiarskie, malarskie w szkołach. Ta mizerota oświaty nikogo nie razi, być może nauczyciele nie mają takiej siły przebicia jak górnicy, ale jest ich przecież dużo więcej . Sama zaś ministra posyła dzieci do szkoły prywatnej. Lepiej nie będzie. Siła wyższa skutecznie zablokuje każdą inicjatywę tłumacząc brakiem środków. I już głową muru nie przebijesz.

    OdpowiedzUsuń