ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

06 października 2015

NA ALPACH

Tutaj w Pra Loup, w wysokich, francuskich Alpach, niebo jest tak nieskazitelnie czyste i błękitne, że niedalekie zarysy ostrych, skalistych, poszarzałych szczytów i bliżej położone kontury nowoczesnych gmachów ośrodków wypoczynkowych zdają się być makietą rozpostarta na tle soczystego błękitu.
Wcześniejszą noc spędziłem na parkingu w Barcelonnette, zostawiając sobie 10 kilometrów do ośrodka alpejskiego w Le Souze. Noc piękna, gwiaździsta, tyle że przenikliwie zimna z temperaturą nad ranem do minus trzech stopni. Tak więc różnica temperatur podczas obecnego kursu sięgnęła 40 stopni (nad Adriatykiem było +37).

widok Alp z Le Souze

Dojeżdżam zatem przed 9 (nie bez trudu i podpowiedzi napotkanych ludzi) do Le Souze, rozładowuję materace i kieruję się do Pra Loup, w którym nie znam dokładnego adresu i nie wiem, gdzie znajduje się ośrodek Le Genepi.
Po drodze spotykam pana około sześćdziesiątki, dziarsko spacerującego pod górę bocznymi drogami. Zatrzymuję się i zapytuję o lokalizację obiektu. Tłumaczy mi wprawdzie po francusku, ale coś tam z tego rozumiem i podążam dalej według jego wskazówek. Jadę drogą, którą w lipcu ścigali się kolarze w Tour de France. Jeszcze raz muszę napisać, że bardzo podziwiam tych zuchwalców, potrafią się wspinać rowerami na tak wysokie góry, a potem, nie mniej zuchwale z nich zjeżdżać. Na asfalcie pozostały jako wspomnienie napisy fanów „Purito” Rodrigueza, Valverde i Niebaliego; jest też, chyba historyczny, uświetniający pamięć po tragicznie zmarłym Pantanim.
Udaje mi się dojechać niemal pod sam budynek ośrodka, choć napisu nie widzę, więc udaję się do biura turystycznego. Miła pani wskazuje mi właściwy obiekt. 

jeden z ośrodków wczasowych w Pra Loup

I wtedy, ku memu zdziwieniu, podchodzi do mnie ten starszy pan, którego spotkałem na trasie - przeszedł na pieszo pod górę dobrych parę kilometrów. Mężczyzna pomaga mi skontaktować się z jedyną panią pracującą tego dnia w biurze ośrodka.
Nawiasem mówiąc wrzesień, a także zapewne i październik to czas, kiedy chyba wszystkie ośrodki narciarskie we francuskich Alpach świecą pustkami. Nieczynne są restauracje, bary, poczta, sklepy, przydrożne stoiska z owocami i warzywami, kioski z pamiątkami, frytkarnie, słowem - nie dzieje się nic poza tym, że w samych ośrodkach remonty, sprzątanie, próbne puszczanie kolejek linowych i wyciągów. Samochodów i ludzi niewiele. Cisza.
Ale widoki - wspaniałe i wciąż zimno w cieniu, a w słońcu rześko i letnio.
Dzięki sympatycznemu, dobrze wysportowanemu panu, nawiązałem kontakt z ośrodkiem. Niestety przez długi czas nie ma kto odebrać towaru - tych materaców, które zapewne użyte będą zimą w miejscach szczególnie niebezpiecznych dla szusujących narciarzy. Czekam… a spedytor podaje mi już adres załadunku, z którym pojadę do Italii.

[Pra Loup, we francuskich Alpach, 24.09.2015]

3 komentarze:

  1. Zimno, ale rekompensują widoki ! Powodują zawrót głowy i chęć zobaczenia na własne oczy tych Alp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście jest pięknie, zwłaszcza przy tak przezroczystym powietrzu

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym tam stanąć i zwyczajnie podnieść głowę do góry, by zobaczyć to piękno na własne oczy.

    OdpowiedzUsuń