CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

24 października 2020

MELODIE WSPÓŁUCZESTNICZĄCE W CZASACH ANTYKOBIECEJ DYKTATURY

Ten post miał być poprzednim, ale ze zrozumiałych względów wczoraj puściłem tekst związany z prowokacją wobec kobiet ze strony nielegalnego trybunału konstytucyjnego. Byłbym nie w porządku z kobietami i względem siebie, gdybym nie napisał o wczorajszej demonstracji, której chwalebnym przedłużeniem była dzisiejsza, także ta w Toruniu. Ale że akurat wcześniej przygotowałem kilka muzycznych "pocztówek", to pomyślałem sobie, aby nie rezygnować z muzycznego charakteru wpisu i przy okazji zadedykować kobietom trochę tej muzyki, którą osobiście lubię słuchać.

Na początek Malagueňa w wykonaniu młodego podówczas Paco de Luci.



Przechodząc od hiszpańskiego flamenco pozostaję w kręgu muzyki iberoamerykańskiej, a konkretnie kubańskiej. W zamieszczonym poniżej klipie spotykamy dobrych znajomych z grupy "Buena Vista Social Club", tj. Compay Segundo, Omarę Portuondo czy Pio Leyva, wykonujących słynną "Guantanamerę". Dla zainteresowanych grupą "Buena Vista Social Club" podaję też link:



Kto lubi klezmerską nie przejdzie obojętnie wobec kolejnego nagrania. Pozostajemy w Hiszpanii, a konkretnie w Barcelonie - tam funkcjonuje wielopaństwowy zespół Barcelona Gipsy Klezmer Orchestra, wielonarodowy, aczkolwiek z jedną wspólną cechą - wykonawcy są pochodzenia cygańskiego. Gitara, skrzypce, kontrabas, akordeon, klarnet, perkusja i piękny głos solistki. Wszystko na swoim miejscu w tej znanej piosence "Djelem, djelem"



Przyznam, że następna wykonawczyni i jej zespół to jedno z moich ostatnich odkryć. Sona Jobarteh jest angielką o gambijskich korzeniach. Wraz ze swoimi afrykańskimi przyjaciółmi wykonuje muzykę zachodnioafrykańską Gambii, Senegalu, Mali, Gwinei i Gwinei-Bissau. Zamieszczony klip trwa ponad godzinę, ale wystarczy choćby przez 10 minut posłuchać tej, jakże oryginalnej muzyki, wczuć się w jej niezwykły, nieeuropejski rytm wystukiwany na nie tak często występujących w naszym kręgu kulturowym instrumentach perkusyjnych: congach i tykwach wzbogaconych harficzną korą i gitarą. Dla mnie warto posłuchać  tej muzyki choćby ze względu na jaj oryginalność (także głos i urodę solistki)




Na zakończenie moja ulubiona Cesarzowa, czyli Cesaria Evora, ale tym razem towarzyszy jej Kayah. Panie śpiewają wyciszającą przynajmniej na jakiś czas emocje piosenkę "Embarcação"



[24.10.2020, Toruń]


1 komentarz:

  1. Świetne rytmy na rozweselenie duszy i rozruszanie nóg, same chodzą w rytm perkusji, ale cesarzowa najlepsza!

    OdpowiedzUsuń