CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

18 października 2020

POPIERAMY SWOJEGO PROBOSZCZA

Podobno to nie pierwszy raz. Hazardowi towarzyszyły mocne drinki. Wciągnął się, ale żeby podczas mszy? Ministrant mówił, że czuć było od niego alkohol. Matka ministranta: a daj spokój- to mszalne wino. Nieprawda. Raz nalali sobie z drugim po pół szklanki. Oczywiście w tajemnicy, aby nie zauważył. Przyszli do domu i nie było od nich czuć, od żadnego z nich. Musiał tankować jeszcze na plebanii. Maksymilian, organista potwierdza, ale niechętnie. W końcu czterdzieści lat związany z kościołem, więc musi strzec jego tajemnic, ale przyznaje w rozmowie z sierżantem policji, że proboszcz przesadzał z alkoholem, ale proszę tego nie zapisywać. Dlaczego? Bo nie. A czy kiedykolwiek ktokolwiek z parafii próbował proboszczowi przetłumaczyć, że robi źle, naraża parafię na złe gadanie, siebie na pośmiewisko i chorobę, z której już nie wyjdzie? Czy ktoś doradził mu, aby zgodził się leczyć? Rada parafialna: kilka starych kobitek, organista i ta młoda jeszcze pielęgniarka z pobliskiego ośrodka – wszyscy buzia w ciup, język między zębami. A czy to... – odzywa się ta pielęgniarka, ale nie kończy, no i w końcu sam sierżant. Moi państwo, a czy wy myślicie, że mnie przyjemnie wysłuchiwać na ten temat. Ja z obowiązku, bo donosy były, tak, nie jeden, a kilka, i telefony, że wszedł na ambonę i z tej ambony… pawia… Jak to możliwe, skoro z ambony dziś kazań się nie mówi. Pielęgniarka ambitnie zaprzecza. To miało być przed mszą. Sierżant przeczytał z kartki, że proboszcz ostatnio przygotowuje kazania właśnie na ambonie przed pierwszą niedzielną mszą, kiedy jeszcze ludzi nie ma w kościele. No to skoro ludzi w kościele wtedy nie ma, to skąd kto ma wiedzieć. Pielęgniarka ambitnie podważa wersję anonima. A skąd ja mam wiedzieć. Przyjechałem do was służbowo, bo muszę zakończyć sprawę. Nie daj Boże prasa się dowie. Już wie – to jedna z bab spojrzała na organistę. Przysięgam, że to nie ja. Podejrzewam, że to te szczeniaki, co do mszy posługiwali. Przepraszam, ale znam obie rodziny tych chłopców. Głęboko religijni. Jeżeli tam co matka z ojcem powiedzą, to dzieciaki choćby ich przypalano, ani mru mru. Fakt faktem, rozniosło się już i nic tego nie cofnie – jedna z kobiet – a wyjście trzeba znaleźć. Inna, ta najstarsza, najbardziej obeznana z rady parafialnej w sprawie, taka prezeska, uświadamia, że do czasu przyjazdu biskupa proboszcz pozostanie w dziekanacie w Ż. Tam ma czas na przemyślenie. Ksiądz dziekan tymczasem przeniesie na tę chwilę do parafii księdza rezydenta, schorowany wprawdzie, ale da sobie radę, nawet się ucieszył. To jaką należy obrać linię, pyta kolejna członkini rady, bo ludzie za księdzem proboszczem są i jeszcze dzisiaj gotowi są wysłać reprezentację do księdza biskupa, aby nie przywoził innego na miejsce naszego Antoniego. Milczenie. Każdy każdemu patrzy w oczy. Chce się czegoś dowiedzieć. Pierwszy nie wytrzymuje sierżant. To sprawa polityczna. Wiecie, że robienie z tego hucpy to woda na młyn wrogów kościoła. Na mój rozum, niechby na ten miesiąc pobył na parafii ten rezydent, a proboszcz niby chory wróci po tym miesiącu jak niby nigdy nic. A plotkom ukręcimy łeb – ambitnie zasugerowała pielęgniarka. Ksiądz proboszcz jest chory na serce, a lekarz nawet sam zasugerował mu, że kieliszek – dwa czerwonego wytrawnego wina na serce nie zaszkodzi, a nawet… Co tak milczycie!

Pielęgniarka przejmuje teraz ster nad rozmową, bezapelacyjnie i w całości. Jeśli ksiądz biskup spróbuje przywieźć w tym swoim oplu insigni kogoś nowego, to raz, że do samego papieża napiszemy, a dwa, nie wpuścimy biskupa na plebanię, bo to czy ksiądz proboszcz to nie człowiek, nie mężczyzna, że potrzebuje od czasu do czasu sobie wypić, a czy to mężczyzna nie potrzebuje kobiety? Kto pośród nas jest święty?

Zawrzało jak w ulu, bo wprawdzie rada wiedziała o kochankach proboszcza, ale żeby tak przy sierżancie policji? Pielęgniarka za późno ugryzła się w język.

Czyli, że zdarzyło to się pierwszy raz, sierżant notuje, choroba serca, mszalne wino, te wcześniejsze napisy na parkanie, krzywdzące i oskarżające proboszcza, to, że ci opozycyjni radni miejscy, większość lewacy rzucali na księdza kalumnie, ten polityczny spektakl; wszystko to doprowadziło proboszcza do takiego stanu…

… że niedziela w niedzielę ręce o tak mu latały przy podawaniu komunikantów – najstarsza z rady, choć chyba najgłębsza z katoliczek odezwała się i wyszła z sali katechetycznej.

Już nie wróciła.

[18.10.2020, Toruń]

6 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak bardzo lubię jak w ten sposób piszesz...
    :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. No niestety, a ile takich przypadków?
    Moja babcia Marianna tez za swego proboszcza dałaby się kiedyś pokroić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... niestety niektórym ludziom wydaje się, że jeśli bronią księdza zachowującego się niegodnie, bronią tym samym Kościół i religię, a jest akurat odwrotnie.

      Usuń
  3. "...bo to czy ksiądz proboszcz to nie człowiek, nie mężczyzna, że potrzebuje od czasu do czasu sobie wypić, a czy to mężczyzna nie potrzebuje kobiety? Kto pośród nas jest święty?"-człowieka nie zmienimy, należałoby zmienić prawo kościelne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...ten cytat jest odzwierciedleniem poglądów wielu fanatycznych katolików - znane mi z autopsji - a ja uważam, że osoba publicznego zaufania jakim jest... no może poprawniej będzie napisać - był ksiądz powinna tym bardziej uważać na to, co robi w życiu, jak się zachowuje, zwłaszcza, że sama ta osoba nierzadko publicznie poucza innych, jak mają się zachowywać...

      Usuń