CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

21 lipca 2023

OPOWIEŚĆ SENTYMENTALNA (6)

 


6.

- Opowiem ci o nim – mówię do Artura.

Leżymy na kocach, tym razem w ogrodzie. Zasialiśmy z początkiem kwietnia trawę szybko rosnącą. Powstał trawnik, taki pięć na sześć metrów. Pielęgnowaliśmy go, nawozili, podlewali, potem przycinali, aby wreszcie móc skorzystać z wygodnego położenia się na nim. Konkretnie rozłożyliśmy koce, po bokach butelki ze schłodzoną wodą i lemoniadą, pomidorki spod folii, bardzo wczesne; wyjątkowo się udały, i pętka zwykłej kiełbasy w przykrytym ścierką wiklinowym koszu.

- Nie wiesz o tym, ale mieliśmy na osadzie, a właściwie w zakładowym ośrodku zdrowia lekarza, Gabrych się nazywał, pamiętam, że był po pięćdziesiątce, raczej obszerny w sobie, na swój sposób przystojny, trochę nadużywał alkoholu, ale specjalistą był świetnym, a działał na zasadzie pogotowia: świątek czy piątek odbierał telefon i przyjeżdżał na żądanie zawsze, nawet kiedy był podcięty; wtedy sąsiada prosił o podwózkę. Mógł mieć w czubie, a jego diagnoza zawsze była słuszna. I pieniędzy nie brał – dziwak taki - to mu wciskano w łapę, bo jakże to tak bez pieniędzy leczyć, a i tak nie brał. Odpowiadał wtedy, że jak pacjent wyzdrowieje, niech zadzwoni, on przyjedzie, a jak przyjedzie, to wypije z ozdrowieńcem jarzębiaku (jarzębiak lubił). A jak już miał dzieciaka jakiego ratować, to nawet z gorączką, na kacu, a nawet z wesela, na którym bawił, kazał się wieźć do chorego malca. Taką brązową lekarską walizeczką zawsze miał z sobą; w niej oprócz rozmaitych medykamentów, miewał z reguły jakieś cukierki i lizaki dla dzieciarni. A takie dziecko skuszone wedlowskim smakołykiem z chęcią dawało ramię lub tyłek do ugodzenia igłą; Gabrych sam zastrzyki robił, gdy taka potrzeba zaistniała.

Głównie po wsiach jeździł i przede wszystkim do dzieci lub dorosłych chłopów, co to im w starym wieku bóle w plecach dokuczały, lumbago albo z krążeniem było coś nie tak, a to wszystko od roboty, bo nie był to jeszcze czas mechanizacji takiej jak obecnie. Ileż to się natłumaczył, żeby gospodarze oszczędzali zdrowie, bo roboty nie przerobisz, gnaty będą się kruszyć, ba, żeby tylko gnaty – serce najważniejsze, a tu masz chłopie pięknego wnuka, co to do komunii za rok pójdzie, nie chcesz go widzieć, takim jak laleczka sporządzonym do kościoła? Nie chcesz dożyć? Straszył też chłopów, że jeśli ten czy ów nie posłucha, to kiedy w bólu przyjedzie do ośrodka, to każe pielęgniarce dać im taki zastrzyk, że i tydzień na dupie nie usiedzi.

Ale generalnie słuchano Gabrycha i liczono się z jego opinią, bo przypominano sobie, że niejednego wydarł z łap kostuchy, więc trochę się tam z doktorem droczono, ale w końcu poddawano się bez mrugnięcia powiek jego medycznym procedurom.

W jednej kwestii bywał przykry i kontrowersyjny. Kiedy rankiem udawał się do swego gabinetu lekarskiego w zakładowym ośrodku zdrowia, czekała na niego gromada staruszek, którym niemal codziennie coś dolegało. Doktor Gabrych sam był poniekąd winien temu tłumowi, gdyż zwykł cierpliwie wysłuchiw narzekań kobiet, co skłaniało je do coraz to rozleglejszych wyznań i niestety doprowadzało w końcu do przedłużania się wizyt poszczególnych pacjentów, a przecież w dalszej perspektywie czasu czekały go wizyty domowe. Na próżno tłumaczył sędziwym babciom, że w ich wieku odczuwanie fizycznego bólu z powodu jakiejś nawet niegroźnej dolegliwości to stan, z którym muszą się liczyć niemal każdego dnia, więc należałoby się pogodzić z tym naturalną w końcu sytuacją, a ponadto „nie powinniście, drogie panie wymuszać na lekarzu nadmiernego przepisywania leków, gdyż niewiele jest takich, które chociaż pomogą w jednej chorobie, to zrobią swój negatywny użytek na wątrobie”. Kiedy jednak przechodząc korytarzem poczekalni pan doktor dostrzegł naprawdę chorych pacjentów, a zwłaszcza matki z dziećmi, wtedy opuszczał gabinet, grzmiąc na cały głos:

- Miłe panie, z którymi codziennie mam do czynienia, proszę przyjść jutro zaraz po dziewiątej, a wtedy każda z was dostanie „robione” lekarstwo na przeczyszczenie, gdyż te wszystkie bóle, o których mógłbym książki pisać wynikają stąd, że organizm wasz jest bardzo zanieczyszczony i co niepotrzebne należy bezwzględnie usunąć.

Stałe bywalczynie ośrodka zdrowia, kiedy słowa te usłyszały nietęgie miały miny i mrucząc coś pod nosem, a później przekomarzając się z sobą, niepocieszone wracały do swych domów i przemyśliwały, jaką następnym razem dolegliwością mogłyby się podzielić podczas kolejnej wizyty.

- Słyszałem coś o tym Gabrychu, ale chyba w związku z tą odrą, którą tak ciężko przechodziłeś.

Rzeczywiście paskudnie przechodziłem tę odrę, no i oczywiście pan doktor Gabrych miał swój udział w tym, abym nie pogrążył się na wieki w wodach tej choroby. W ciągu tygodnia przyjeżdżał do mnie z wizytą cztery razy i za tym ostatnim z pełną świadomością jako trzyletni malec podziękowałem mu w atmosferze łez szczęśliwych wypływających z gałek ocznych mojej babci i mamy.

[...]


[21.07.2023, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz