CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

30 sierpnia 2014

Prehistoryczny las

Jeśli szukamy dzikości i niezwykłości rodzimej przyrody najczęściej drogowskazem bywają bezludne i zalesione zakątki bieszczadzkich szczytów i kotlin, lasy w dolinie Odry, nadbużańskie rozlewiska, Polesie na wschodnich rubieżach kraju i oczywiście Puszcza Białowieska.
Okazuje się, że skromny, kilkudziesięciohektarowy las luszyński jest miejscem w dzikości swojej bezkonkurencyjnym.
Gdy kończy się w miarę równa, choć wąska, asfaltowa drożyna, pełzająca od miejscowości Osmolin, wkraczając pomiędzy zwarte szpalery kukurydzy, zmienia się w gruntowy, wyłożony "kocimi łbami" szlak, prowadzący w prehistoryczny las, który mógłby być tłem dla wojów Kazimierza Wielkiego. Rzecz jasna las luszyński tak starym nie jest, lecz owa droga pokrętna i wyboista, tu i ówdzie porośnięta mchem i trawą, pamięta zapewne cara Aleksandra czasy. Przedzierając się przez leśne ostępy drożyna kurczy się i dziczeje, z obydwu stron zastawiona najdzikszymi brzuszastymi wierzbami splecionymi z olszyną, klonem i dębiną. W światłach reflektorów widać, że jest to szlak ulubionych przez dziki. Ich szable wyryły na poboczu tych bezdroży znaki swej obecności - trawa i poszycie przedarte; ziemia przewrócona, strzępiate konary krzewów połamane i zdeptane. W wielu miejscach groźna zieleń czyni z drożyny naturalny tunel, w którym grasuje bezgłośna cisza. Pokonanie kilometra tej trasy graniczy z niemożliwością, a z każdą dziesięciną metrów człowiek wkracza w nieznane, tajemnicze i baśniowe. Jak w balladach Mickiewicza, jak w Kraszewskiego historycznych baśniach, natura bierze wszystko w swe rozczapierzone szpony; snuje bajeczną, nieodgadnioną wieść gminną; przestrzega wędrowców, aby zmówili po dziesięciokroć zdrowaśki przed wtargnięciem do boru, w którym nie ludzkie panują prawa. 
Nocą, kiedy akumulatorowe znicze świateł auta, brutalnie rozrywają ciemność, niewielki las zdaje się być gęstwą, w której nieznane pomieszkuje zło i spoziera na nieszczęsnych wędrowców oczami rozbudzonych sów, lisów i saren. 
Zaiste, w samym niemal centrum kraju, ledwie dziesięć kilometrów od miejsca mego narodzenia, spotkanie z prehistorią natury jest jakby żartem i drwiną z nowoczesności, ale też z tego powodu, każdemu, komu senne mary i potworzyce ze snu do pościeli nie wpełzną, krwi nie wypiją, polecam ten las luszyński, na pograniczu województw mazowieckiego i łódzkiego położony. Szczególnie polecam go nocą, lub wczesnym rankiem, gdy dzikie stworzenia na popas ku nieodległym polom wychodzą, szkodę plonom czyniąc.

Z braku fotograficznego utrwalacza ludzi i krajobrazu, nie mogąc też w sieci odnaleźć zdjęć na potwierdzenie mojego spotkania z prehistorycznym lasem, przywołuję w tym miejscu rycinę Androllego, która, zdaniem moim, najtrafniej oddaje tajemniczy klimat najmniejszej z polskich puszcz.



Dla odrobinę zainteresowanych podaję za Wikipedią notkę o Luszynie.
Luszyn – wieś w Polsce położona w województwie mazowieckim, w powiecie gostynińskim, w gminie Pacyna.
Według danych urzędu gminy Pacyna z 13 lipca 2009 roku wieś zamieszkiwało 451 mieszkańców.
W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa płockiego.
Zabytki:
- murowany z cegły kościół w stylu gotycko-renesansowym z 1595 roku, restaurowany w II połowie XVII wieku, w XVIII i XIX w.
- pałac klasycystyczny wzniesiony w I połowie XIX wieku
- niemiecki cmentarz wojenny z 1918 roku
- cmentarz rzymskokatolicki z pocz. XIX wieku z kwaterą żołnierzy poległych w 1939 roku.
Z powyższych informacji widać, że jak na tak niewielką wioskę, historycznych pamiątek w niej nie brakuje.
Wizualnie przedstawia się to tak:
kościół w stylu gotycko-renesansowym

pałac klasycystyczny

monument- fragment niemieckiego cmentarza wojskowego

[Zdjęcia ze strony Wikipedii oraz http://www.rowery.olsztyn.pl/]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz