ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

04 czerwca 2015

JABŁKA (2)

2.
- To teraz, kiedy nasyciłeś ciało, może odpowiesz, jak widzisz swój kolejny dzień?
- Będzie taki sam jak poprzednie. Dziś tutaj, jutro tam.
- Dzisiaj jabłka, jutro pomidory, ziemniaki, i tak dalej…
- Jak Bóg da, to się poszczęści.
- Nie masz dokąd iść? Nie pytam dlaczego nie masz - zawahał się - a może właśnie powinienem zapytać: dlaczego żyjesz jak ptaki?
- Usłyszałby ksiądz znaną pieśń. Nie każdemu dane zasiewać i zbierać plony. Niektórzy muszą żyć jak ptaki. Można się przyzwyczaić, choć to trudne.
- Pan Bóg nie po to stworzył człowieka, aby naśladował we wszystkim ptaki. Człowiek powinien pracować i cieszyć się z plonów swojej pracy, nawet jeśli zbiory nie takie, jakich oczekujemy, na jakie zasługujemy.
- Niech ksiądz to powie ludziom, bo akurat w tym przypadku trudno przenosić winę na Boga.
- Masz rację. Choćby Bóg po stokroć potężniejszy był niż jest, nie we wszystkim wyręczy człowieka. Człowiek musi przyjąć na siebie część winy za to, że kieruje się często w swoim życiu egoizmem i zaniechaniem. 
- Egoizm? Rozumiem, a zaniechanie?
- Ot, choćby ja, duchowna osoba, zgrzeszyłem po wielokroć tym, że nie potrafiłem lub nie chciałem sprzeciwić się temu, aby wśród ludzi nie było takich jak ty wolnych ptaków.
- A mógłby się ksiądz sprzeciwić? Tak bardzo wierzy ksiądz w swoje powołanie i respekt dla stanu kapłańskiego?
- Mógłbym. Sprzeciwiałem się wprawdzie, ale nie dość głośno. Co to za sprzeciw, którego się nie uzewnętrznia? To teoria przyozdobiona Pismem Świętym i modlitwą.
- Herezją mi to zabrzmiało. Czyżby ksiądz lekceważył i biblię i modlitwę?
- Broń Boże. Biblia jest opoką wiary, modlitwa - rozmową z Bogiem, ale jest też trzeci segment  - zamilknął na chwilę, po czy śmielej uzupełnił - miłość do człowieka wynikająca z postanowień Pana.
- … a gdybym miłości nie miał…
- Tak właśnie. Mój drogi, Biblii nauczysz się na pamięć, tak jak modlitw, lecz cała ta mądrość wzięta z ksiąg, z opowieści, z życiorysów świętych ludzi na nic się zda, kiedy sam z siebie nie okażesz szacunku dla drugiego człowieka, nie zatroszczysz się o niego, nie zapytasz, co go boli, nie przeprowadzisz przez niebezpieczną drogę, którą mógłby podążyć; gdybyś choćby nie próbował wskazać mu innej.
- I w tym miejscu zaczyna się rola księdza, tak?
- Nie tylko księdza. Przyjaciela, siostry, brata, męża… rozumiesz? Ale księdza-pasterza przede wszystkim. Czy sądzisz, że rola duchownego sprowadza się do odprawiania mszy, udzielania sakramentów i tradycyjnych posług ludziom?
- Jeśli tylko sprawowana jest należycie…
- Nie, mój drogi. Osoba duchowna powinna wspierać śmiertelnika w walce ze złem, ba, powinna ze złem walczyć, bo w złu tkwi szatan.
- Ksiądz mówi jak nie ksiądz. Te słowa przynależą raczej do krytyków Kościoła i kleru.
- Jeżeli krytyka szczera i sprawiedliwa, pobłogosław Panie krytykujących.
Rozmowa toczyła się na plebanii, w kancelaryjnym pomieszczeniu, w którym ksiądz zwykł przyjmować parafian i interesantów. Obaj siedzieli w starych, aczkolwiek wciąż wygodnych, pokrytych brunatną skórą fotelach. Siedzieli naprzeciwko siebie. Oddzielało ich jasnoorzechowe biurko, kontrastujące z powagą brązu siedlisk i mahoniowym dywanem zakrywającym całą powierzchnię kancelarii. Pod ścianą, naprzeciwko okna stały drewniane, brązowe krzesła z wysokimi oparciami, przed którymi ustawiona była wąska, wysoka ława, a na niej, na owalnej, posrebrzanej tacy karafka wypełniona wodą wraz z trzema szklaneczkami oraz kilka złożonych na pół gazet czy czasopism. Na ścianie przed którą siedział proboszcz, po lewej stronie, bliżej okna wisiał krzyż, obrazek Matki Boskiej, poniżej portret papieża, jakaś rycina-drzeworyt upamiętniająca kościół i okolice kościoła oraz rzeźba w drzewie - Chrystus Frasobliwy. Bliżej, tuż za plecami księdza, znajdował się całkiem niestary regał wypełniony książkami, skoroszytami i ułożonymi na płask albumami. Poniżej, w przepastnych szufladach (tego nie można było dostrzec z miejsca, w którym znajdował się mężczyzna) ksiądz trzymał księgi parafialne, choć nie wszystkie, bo te starsze egzemplarze przechowywał na półkach w bibliotece, do której drzwi były otwarte na oścież. Naprzeciwko nich znajdowały się drzwi wejściowe, którymi niedawno weszli. I te drzwi były otwarte, i wpadał przez nie oddech sierpniowego popołudnia i podłużne, niskie refleksy słoneczne, gdyż akurat słońce zmierzało ku zachodowi. 
- Przyniosłam herbatę, ciasto za chwilę wstawię do pieca.
Hortensja przedostała się przez bibliotekę, niosąc tacę z herbatą i cukrem.
- Niech Hortensja pamięta, aby do szarlotki przynieść nalewkę ziołową. Nasz gość z przyjemnością jej posmakuje.
(...)

4 komentarze:

  1. Jednakże ja to między bajki włożę - to znaczy takich księży....
    Serdeczności.
    P.S. A u mnie druga część o "Paryskim wróbelku".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a bo to, Stokrotko, jak zapewne zauważyłaś, w kawiarence brutalna rzeczywistość z fikcją połączona jak w uścisku kochanków, co w sumie na bajkę się składa. A skoro bajka... baśń... niech znajdą się się w niej obrazki, których, ubolewam na tym, w realnym świecie długo jeszcze się nie ukażą... niech więc choć tutaj do myślenia coś sobą dadzą.... pozdrawiam

      Usuń
    2. Także obserwuję mało szacunku dla bliźnich, za mało miłości wzajemnie do siebie, a usta człowiecze pełne wartości ponoć chrześcijańskich. Blichtr i pozory. Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń