ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

04 czerwca 2015

JESIENIN MALUJE OBRAZY PRZY KAWIE

Co komu w poezji gra to indywidualne odczucie. Progi kawiarenki przekraczają zwykle te słowa, obrazy i dźwięki, jakie subiektywnie wyróżniają się specyficznym klimatem, formą i treścią najbliższą pomieszczeniu, w którym nie ma tłumów, lecz jest gotowość odbycia podróży w krainę, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości światła do tempa opróżniania filiżanki kawy.
Sergiusz Jesienin, fascynujący poeta z krainy intuicyjnego, czasami surrealistycznego obrazu, mistrz metafory i kompozytor nastrojowych wiejskich krajobrazów, czołowy rosyjski imażynista, ma zasłużone prawo poczęstować się kawą i deklamować swoje wiersze. I to jakie wiersze? Przesycone uczuciem, tak często obecnie wymienianym na intelektualną igraszkę słowną, w której brakuje człowieka, a pojawia się obraz dziwaczny i beznamiętny. Dajmy jednak głos poecie. 

Sergiusz Jesienin - Pieśń o suce

Rankiem pod żytnim brogiem
Gdzie się złocą rogoże w rząd,
Oszczeniła się suka siedmiorgiem
Siedmiorgiem rudych psiąt.

Do wieczora czule je pieściła,
Przygładzała językiem sierść,
I spod brzucha ciepłego spływał
Podtajały, ogrzany śnieg.

Wieczorem zaś, kiedy kury
Siadają na grzędę w sznur,
Wyszedł gospodarz ponury,
Wszystkie siedem powsadzał w wór

Po zaspach suka biegała
I śpieszyła tuż za nim w ślad,
I tak długo, tak długo drżała
Wody niezmarzłej gładź.

A gdy ledwo wlokła się z powrotem,
Zlizując z boków swych pot,
Wydał jej się miesiąc za płotem
Jednym z siedmiorga psiąt.

Dźwięcznie niebiosom sinym
Skowycząc zwierzała ból,
A księżyc-młodzik płynął,
Skrył się za pagór śród pól.

I głucho, jak w datku żebraczym,
Gdy rzucą jej kamień na śmiech
Potoczyły się oczy sobacze
Złocistymi gwiazdami w śnieg.

Proszę zobaczyć ten "podtajały, ogrzany śnieg" wypływający spod ciepłego brzucha matki; tak, matki, bo poeta po wielokroć uczłowiecza zwierzę, które zwierzęciem być przestaje i nie instynkt a uczucie zaczyna nim kierować, kiedy "ponury gospodarz" odbiera jej dzieci. Albo... cóż za nadrealistyczna wizja księżyca, który wydaje się suce być jednym z jej "siedmiorga psiąt".
I w końcu genialny obraz: "potoczyły się oczy sobacze złocistymi gwiazdami w śnieg". Znajdźmy poetę, który w sposób równie niezwykły i niepowtarzalny oddałby niewysłowiony żal po stracie najbliższej "osoby".
A może jest w tym końcowym dwuwersie jakaś solidarność z Mickiewiczowskim...

Polały się łzy me czyste, rzęsiste
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski:
Polały się łzy me czyste, rzęsiste…*

Ot, takie skojarzenie.
Wielka zasługa w dostrzeżeniu piękna poezji Jesienina, przyznajmy to szczerze, ma tłumacz wiersza, Seweryn Pollak. Niech będą mu za to dzięki.
A tobie, Sergiuszu, najlepsza kawa się należy, ze śmietanką, jeśli lubisz.

*Adam Mickiewicz - "Polały się łzy..."  z "Liryk lozańskich".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz