Nad taflą
dworcowego stołu, z notatnikiem otwartym na wczorajszej dacie. Jedynie parę
słów wyskrobanych zatemperowanym rysikiem ołówka. Jeszcze jedna setka. Śledzik.
Dawne czasy. Płonący alkohol w szklankach na ekranie przyjezdnego kina. Teraz
zerka na kobietę za ladą. Senność pięknych oczu sarny. Dojrzałych, pięknych oczu.
Trzyma w ręce kieliszek, który szlifuje ściereczką z mikrofibry.
Może jej
nie uwierzy ale ten śledź to jej przepis i jej kulinarne staranie. Ona dziękuje
za uznanie, podając dwie kromki chleba o przedziwnej jak na dworcowe knajpy
świeżości.
Pisze.
Jak zwykle ołówkiem.
Człowieku,
przecież tak obiektywnie sprawy oceniając, nie jesteś gorszy od innych. Masz więcej
w głowie prócz tego alkoholu, który skraca ci męki oczekiwania. Nie jesteś
wprawdzie biegłym księgowym, audytorem, specem od marketingu potrafiącym
wcisnąć każdemu byle chłam, politykiem prostytuującym się za postawienie iksa
przy jego nazwisku, czy innym specem od wszystkiego, który w swoim wieku zdołał
dotrzymać kroku biorącym udział w wyścigu popielatych szczurów. To mniej więcej
tak, jak z tą kobietą z tamtej strony lady, która nigdy już nie stanie się
bohaterką tygodnia na okładce kolorowego czasopisma, choć dojrzałość jej ciała zamkniętego
w koronkach fartuszka ze skromnym (niesłusznie) dekoltem, zachwyca bardziej niż
wysuszona smukłość nastolatki.
Przerwał
pisanie i poprosił o kolejną setkę.
Kobieta
podeszła do niego w chwili, gdy senność przysłoniła mu oczy. Delikatnie
postawiła stumililitrową lufkę pośrodku stołu. Zerknęła na otwartą stronę notatnika,
którego przed zamknięciem, chronił porzucony bezwładnie ołówek. Przeczytawszy
ostatnie zdanie, położyła otwartą dłoń
na skroni mężczyzny i lekkim muśnięciem palców prawej dłoni przesunęła
po jego włosach. Odeszła, nie chcą płoszyć jego snu.
Lubię takie teksty... Sa takie zawieszone w powietrzu - jak kolorowa bańka mydlana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię :-)
Teraz będę tu zaglądać często.