ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

16 marca 2016

PODRÓŻ W OCZEKIWANIU NA KRAJ

Pierwszy dzień trasy i, w moim przypadku, czwarty tydzień są najgorsze. Człowiek jest już troszkę zmęczony, nie tak fizycznie, jak psychicznie. Do tego te oczekiwanie na załadunek bezpośrednio do kraju. Powoli kończą się też zapasy jedzenia. Byłem wprawdzie przygotowany na miesiąc, ale pozostały mi resztki kawy i herbaty. W marketach właściwie kupowałem jedynie chleb i napoje. Aha, kupiłem też długiego, hiszpańskiego ogórka przypominającego cukinię. Jadłem go dosłownie tydzień. Do kanapek kroiłem plasterki. Może mi ktoś powie, dlaczego hiszpański, szklarniowy, jak mniemam, ogórek ma smak tak pomiędzy higieniczną watą a białym papierem toaletowym. A może ktoś spożywał przez nieuwagę nowalijki w postaci przepięknie zapakowanych hiszpańskich truskawek? Mają smak watoliny opryskanej sokiem zgniłego melona.
Ale swojego ogórka zjadłem, powolutku, aby poprawić trawienie.
Byłem w Normandii, w Rouen i okolicach. Duże przemysłowe miasto nad Sekwaną, ze sporym portem. Pięknie to wygląda. A najpiękniej, kiedy się zrobi zdjęcie z trasy. Widać Sekwanę i całe miasto. Tyle że nie ma gdzie stanąć, no i bateria się skończyła.

Zobacz oryginalny obraz
tak mniej więcej wyglada Rouen

Potem jadę parę kilometrów za Chartres. Osobliwością Chartres jest to, że już z odległości 15 kilometrów widać piękną gotycką katedrę. Wydaje się, jakby ta budowla wyrastała bezpośrednio na polnych równinach tej krainy. Byłem w Chartres parę razy i wiem, że jest inaczej. U stóp katedry, w niecce rozciąga się miasto, stare, piękne miasto. Starówka może nie jest tak urocza i skąpana w historii, jak jej odpowiedniczka w Avignon, ale też jest na czym zawiesić oko.

Zobacz oryginalny obraz
a tak wygląda górująca nad Chartres katedra

Potem, już nocą, podążam przez jedno z moich najulubieńszych francuskich miast - Orlean. Tym razem przejeżdżam niemal przez centrum. Orlean jest pięknie położony nad Loarą i widać, a w nocy oświetlone brzegi rzeki i mosty przerzucone nad nią jedynie podkreślają urodę tego miejsca.
50 kilometrów dalej, pośród orleańskich lasów, ciągnących się aż po Vierzon i Bourges mam rozładunek. Rozładowuję się rano, by później otrzymać kurs właśnie na Bourges. No właśnie - miałem wyruszyć w stronę Polski, a oddalam się od niej coraz dalej. Mijają właśnie cztery tygodnie podróży.
Bourges to takie moje miejsce. To tutaj będąc jeszcze dyrektorem szkoły przebywaliśmy z młodzieżą w trakcie wymiany z Lycée d'Enseignement Agricole du Cher.
Zobacz oryginalny obraz

Zaiste, nieźle wygląda ta szokoła rolnicza znajdująca się w samym niemal centrum Francji.

Przejeżdżałem w w jej okolicy teraz i dwa razy wcześniej. Za każdym razem miałem ochotę odwiedzić tę nowoczesną placówkę i dyrektora, który mieszka nie opodal szkoły. Na zdjęciu tego nie widać, ale jego domek byłby po prawej stronie od tych trzech budynków w prawym górnym rogu zdjęcia - jakieś dwieście metrów w prawo.
Oczywiście nie odwiedzę szkoły, ani dyrektora. Mam to już za sobą. Pozostały wprawdzie wspomnienia i sentyment pozostał. Ale i to przeminie, jak to w życiu. I dobrze.

[16.03.2016, Bourges we Francji]


5 komentarzy:

  1. Dziś mam za oknem takie niebo, jak na Twoich zdjęciach, słonce po raz pierwszy od długiego czasu...katedra robi imponujące wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ubolewaniem przyznaję, że zapozyczyłem wspomniane zdjęcia z internetu z uwagi na wyczerpanie się baterii w aparacie, a katedrę z oddali i szkołę na fejsbuku swego czasu pozostawiłem oraz w googlach... jeszcze ze szkolnych czasów. rzeczywiście robi wrażenie... pozdrawiam

      Usuń
  2. Kiedy córka z rodziną wyjeżdża do któregoś państwa na 2-3 tygodnie wakacji, zabiera słoiki od rosołu po gulasze, ale i tak uważa, że najlepiej "trzyma" bigos. A zimą pędzone warzywa nie mają smaku ani zapachu.Taka wata.
    Widoków miast, które pozostaną w pamięci: Rouen, Chartres, Orlean nic nie zatrze. A jeszcze to wspomnienie kontaktów z Bourges. Sentymenty, wspomnienia, powroty. Przewiduję piękną starość przy kominku z lampką wina i opowiadanie słuchaczom swoich obrazów i przemyśleń. A wszyscy usta otworzone, oczy rozjaśnione i zasłuchani w opowieści przedziwnej treści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś własne przetwory mi sie kiszą :-(
      To prawda, że wspomnienia zostają. Jeszcze milej, gdy podparte obrazami, a także, po części napisanymi słowami, bo z wiekiem pamięć bywa zawodna. Najgorsze jest to, że nie przewiduję dla siebie starości.... pozdrawiam

      Usuń
  3. Ciągle za nami chodzą te wspomnienia. Jedne dobre, drugie złe,ale są już częścią naszego życia.
    Ja niedawno -przez przypadek znalazłam się w takim miejscu z którego - mimo że piękne - szybko uciekłam.
    Tak się to życie plecie...

    OdpowiedzUsuń