ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

14 sierpnia 2019

LARGO ASSAI (1)


Pierwszy promyk porannego słońca musnął rozłożysty bieluśki płatek gardenii, pomalował go na pomarańczowo, potem ocieplił intensywnie pachnące kwiecie żółtą pastelową barwą dorastającego dnia, aby wreszcie już pełną mocą odległego światła wedrzeć się do kuchennego pomieszczenia, bezludnego o tej porze, lecz znającego doskonale dbałą rękę gospodyni.
Helena wstała przed świtem i po przemyciu twarzy i rąk, ubrała się pospiesznie w znoszoną spódnicę i stonowaną w kolorach, niemal szarą bluzkę; wdziała na siebie letni bawełniany płaszczyk, chwyciła prędkimi dłońmi lnianą torbę i niepostrzeżenie udała się do osiedlowego sklepiku, w którym robiła codzienne zakupy. Zanim wróciła ze sprawunkami: bułkami, masłem, serem i dżemem, Władysław opuścił już łóżko, odbył toaletę i czym prędzej zamienił piżamę na elegancko wyprasowane spodnie i białą koszulę. Postawił na gazie czajnik z wodą, która poczęła wrzeć w chwili, gdy jego żona otwierała drzwi mieszkania. Helena zawsze szybka w ruchach, położyła torbę z zakupami na taborecie, oddała Władysławowi do powieszenia swój letni płaszczyk i wsypała do imbryka dwie łyżeczki liściastej herbaty; zalała ją wrzątkiem. Władysław zdążył wrócić z przedpokoju, usiadł na swoim miejscu przy kuchennym stole, przyjrzał się swojej twarzy w lustrze wiszącym nad lodówką, po czym przesunął otwartą dłonią po policzkach i podbródku. Uznał, że z zarostem upora się wieczorem.
Helena przekroiła na pół trzy kajzerki. Gdyby do pokrojenia był chleb, zająłby się nim Władysław – chwyciłby lewą ręką okrągły bochen, a dzierżąc w prawej dłoni dobrze naostrzony nóż, uczyniłby nim na spodniej części chleba znak krzyża i przystąpiłby do krojenia, przeznaczając dla siebie przylepkę. Ale tego dnia była kolej na bułki, które, jak wiadomo, najlepiej smakują z masłem i dżemem albo serem. Dla obojga przeznaczone były po trzy połówki kajzerek. Helena nie żałowała masła (odwykła od czasów, kiedy masło w ich domu jadło się od święta); na dwóch połówkach rumianych bułeczek położyła po plasterku żółtego sera – na pozostałe połówki bułek nałożyła dopiero co kupionego dżemu.
- Jak pogoda? – zapytał Władysław po pochłonięciu pierwszego kęsa bułeczki z serem.
- Będzie upał. W końcu to połowa lipca – odparła.
- W połowie lipca miała przyjechać Irena z dzieciakami. Którego dziś mamy? – zapytał, lecz jednocześnie zerwał ze ściennego kalendarza wiszącego tuż nad jego głową kartkę. – Trzynasty – odpowiedział sobie i już zabierał się do czytania tego, co widniało na odwrocie zarwanej kartki.
- Teraz jedz, nie czytaj – upomniała męża Helena.
Jedli.
- Przyjmiemy ich godnie? Wystarczy?
- Irena pisała, że przyjeżdżają szesnastego. Nie martw się, Władek, starczy nam, przeliczyłam. Zresztą Irena jak zawsze coś z sobą przywiezie.
- Ale wiesz, że dzieciaki zjeść potrafią. Nie to, co my.
- Władek, ale teraz mamy lato. Pomidory tanieją, ogórki… na śniadanie nie musi być wędlina. Będą jedli to co my, a Irena na pewno przywiezie jakąś dobrą wędlinę, może baleron, szynkę. W dużym mieście o to łatwiej.
- Helcia i u nas można kupić szynkę…
- Ale trzeba ją wystać. No, ja tam nie mam nic przeciwko staniu w kolejce.
Uśmiechnął się. Wiedział, że Helena uwielbia wystawać w kolejkach. Nie dość, że wróci z pełną torbą, to jeszcze przyniesie od rzeźnika  sporo wiadomości. Ona nie może nie wiedzieć, co się dzieje w miasteczku.
- Nie martw się. Damy radę. Jutro kupię na targu kurę. Zrobimy rosół na powitanie.
Kończyli śniadanie.
- Dolać ci?
- A dolej. Wypiję w pokoju. Włączę telewizor.
- Co ty ciekawego widzisz w tym telewizorze?
- Oj tam. Dobrze wiedzieć, co się na świecie dzieje… a potem puszczają jakiś film… młodzieżowy.
Zabrała się do zmywania naczyń.
- A ja zagrałabym w tysiąca, ale jakoś tak nie mogę, tak jakbym nie miała ochoty a chcę.
- Pewnie już myślisz o Irci, co?
- A żebyś wiedział, myślę. Ale ty się chyba ogolisz zanim przyjedzie – spojrzała na Władysława surowym wzrokiem.
- A ogolę się. Przypomniałaś mi, że muszę naostrzyć brzytwę.
- Tylko nie ostrz przy mnie. Wiesz, że nie lubię na to patrzeć.
- Helcia, to nic trudnego. Czy ja się kiedyś zarżnąłem przy ostrzeniu brzytwy, no powiedz?
- Nie zarżnąłeś się, ale tego nie lubię… wiesz, a ja się jeszcze położę. Pomidorówkę mamy z wczoraj, mielone mamy w lodówce; obierzesz tylko ziemniaki na obiad, a ja zrobię mizerię… tak jakoś dziwnie się czuję… jakbym była słaba.
- To przez ten upał. Już czwarty dzień trzyma. Oddychać nie ma czym.
Kiedy puścili film dla młodzieży, Helena pochrapywała leżąc na zasłanym łóżku. Stojący zegar wybił dwie pełne godziny, zanim wstała. Władysław przez ten czas wypalił jednego papierosa.
(…)

[14.08.2019, Dobrzelin]

2 komentarze:

  1. Miło jest rozpocząć dzień, jedząc śniadanie w towarzystwie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspomnienie z dzieciństwa - duża bułka z masłem i dżemem lub serem. Niektóre smaki są uniwersalne...

    OdpowiedzUsuń