Wiem, że się powtarzam, ale nie mogłem
sobie tego odmówić. Najpierw Ravel, później Bach.
Jako że "Bolero już w kawiarence
zaistniało, nie napisze na jego temat wiele, poza tym, że Ravel dokonał rzeczy
niezwykłej - dał w tym utworze szansę zabrzmieć w partiach solowych (niemal wszystkim) około dwudziestu siedmiu instrumentom.
A kto dyryguje - wiadomo.
Koncert Bacha na klawesyn grany jest
często w wersji na fortepian. Zarówno wersja oryginalna jak i fortepianowa
zasługują na uwagę, tak zresztą jak cała opera omnia Jana Sebastiana Bacha.
Poniżej wersja najbliższa temu, co
chciał wydobyć z dźwięków kompozytor. Katalończyk Savall interpretując muzykę
dawną i barokową zawsze stara się uzyskać efekt pierwotny, taki, jakiego sobie
życzyli twórcy w odległych od współczesności epokach.
[17.09.2017 Sarrebourg, Moselle we
Francji]
Mimo wszystko wolę Ravela...
OdpowiedzUsuń... no tak, bo to jego sztandarowe dzieło... wcale się nie dziwię...
Usuń