Aby dotrzeć na 11 Rue Jean Beausire w Paryżu musiałem przejechać przez same centrum miasta, nad samą Sekwaną, obok Luwru i gmachu opery, a później droga poprowadziła mnie dzielnicami azjatyckimi aż do Saint Denis.
Szanowny mój klient z Londynu, Rafi (Rafael?) czekał już na mnie pod numerem jedenastym ze swoją dziewczyną rodem z Kanady. Miła, niewysoka, ciemnowłosa, sympatyczna. Rozładowywaliśmy się powoli, pogoda niezła, a ja pomyślałem sobie, że fajnie jest być młodym, mieć niezła robotę w Paryżu i pomieszkiwać z uroczą panienką z drugiej półkuli.
…
Przed wyjazdem, rzecz jasna, przygotowałem się czytelniczo. Książek tym razem zabrałem dziesięć, choć prawdopodobnie nie zdołam ich przeczytać w miesiąc. Najzabawniejsze jest to, że, jak podaje statystyka biblioteczna, w naszej powiatowo-miejskiej znalazłem się na trzecim miejscu, jeśli chodzi o ilość wypożyczeń. Nie wiem wprawdzie od jakiego czasu posiadają takie dane. Podejrzewam, że od czasu, kiedy zinformatyzowano zbiory i teraz można sobie przez internet złożyć zamówienia czy też przedłużyć termin zwrotu.
W każdym bądź razie do pierwszego miejsca nie dojdę, bo na pierwszym stopniu podium znajduje się jakiś szczególnie zwariowany identyfikator czytelnika, a już myślałem, że większego od siebie szaleńca nie obaczę.
…
Przede mną kolejny kurs do Anglii, na poniedziałek.
[03.09.2017, Grandvilliers, Oise we
Francji]
I tak wiem, że więcej czytasz niż wszyscy razem wzięci z Twojej biblioteki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
:-)
Z ust mi to wyjęłaś. Wiem, że Andrzej dla mnie i chyba nie tylko i tak będzie "the best".Pozdrawiam i Ciebie i Jego.
UsuńA dolicz do tego inne teksty, to będzie prawdziwy rekord!
OdpowiedzUsuńDo tego dochodzi pisanie i bywanie na blogach. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego wszystkiego logistycznie. Tytan pracowitości i tyle.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
W skrócie... bo łącze się rwie ... do wszystkich... póki się żyje, trzeba z życia korzystać i jakoś dawać sobie radę :-)
OdpowiedzUsuń