- Wystarczy, że ty....
Przesunął palcami po ostrej krawędzi noża. Z wąziutkiej niteczki jaka pojawiła się na opuszku wskazującego palca prawej dłoni spłynęła wstążeczka ciemnoróżowej krwi, która, gdy uniósł dłoń do góry, rozlała się po całym palcu.
- Ja cały czas modlę się za ciebie - zapewniła go.
Wykonywała jakieś przedśniadaniowe prace, ani na chwilę nie odrywając się od tych czynności, których on nie widział, gdyż wciąż spoglądał na swój zakrwawiony palec.
- I ja modlę się za ciebie o to, abyś ty przestała się modlić za mnie - powiedział.
Zdaje się, że kroiła kuchennym nożem wędlinę i żółty ser. Jej nóż nie był tak ostry jak jego. Jego nóż z łatwością przeciąłby skorupę melona, zupełnie jak tasak; wbiłby się też głęboko pomiędzy żebra, a kto wie, czy nie przebiłby na wylot samego serca.
- Co ty mówisz? Jak możesz tak mówić? Jesteśmy rodziną, najbliższymi sobie ludźmi - zareagowała niemal dramatycznie.
Wciąż stała tyłem do niego. Pochylona nad blatem kredensu, na którym przygotowywała poranny posiłek, poruszała biodrami - były mięsiste i jędrne.
- Nie chcę, abyś się modliła w mojej intencji - powtórzył i podchodząc do niej otarł o spodnie nóż z plamkami krwi pochodzącymi z jego palca.
Naraz silnie ścisnął w dłoni trzonek noża, uniósł rękę do góry - ostrze noża skierowane było teraz na łopatkę, w każdym bądź razie poniżej obojczyka.
Odwróciła się.
- Tym nożem będzie ci łatwiej kroić - powiedział pozwalając się obezwładnić.
Chwyciła ten nóż i nie namyślając się wiele, sprawnym, sierpowatym ruchem prawej ręki, co w nomenklaturze tenisowej nazywane jest "backhandem", rozpłatała mu szyję nieco ponad wystającą chrząstkę grdyki. Z tak doskonale poderżniętej szyi wytrysnęło krwiste źródło gorącej cieczy.
Zatoczył się na glinianych nogach, ukląkł przed nią, jego w pół odcięta głowa zsunęła się bezwładnie na jej kolana.
- Będę się za ciebie modliła. I tak robię to każdego dnia - powiedziała do tej coraz bardziej niekształtnej cuchnącej masy zwiotczałych mięśni i rozlewającego pomiędzy kośćmi tłuszczu, i poczęła kontynuować krojenie kiełbasy i sera, przyznając, że rzeczywiście jej brat miał rację... jego nóż jest o wiele ostrzejszy.
[07.02.2019, Oise we Francji]
Zaskoczyłeś mnie, Podróżniku, ale podoba mi się:-)
OdpowiedzUsuńJa sam jestem zaskoczony :-)
UsuńToż to horror...
OdpowiedzUsuń:-))
Lubię eksperymentować formą i treścią...
UsuńNapisane sprawnie i ciekawie, ale nie jestem zwolenniczką makabry, więc bardziej nie pochwalę.
OdpowiedzUsuńW następnej opowiastce dołożę trochę angielskiego humoru :-)
Usuń