CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

25 listopada 2024

POEZJA (72) BOLESŁAW LEŚMIAN - URSZULA KOCHANOWSKA



 URSZULA KOCHANOWSKA


Gdy po śmier­ci w nie­bio­sów przy­by­łam pust­ko­wie,

Bóg dłu­go pa­trzał na mnie i gła­skał po gło­wie.


"Zbliż się do mnie, Ur­szu­lo! Po­glą­dasz, jak żywa...

Zro­bię dla cię, co ze­chcesz, byś była szczę­śli­wa."


"Zrób tak, Boże - szep­nę­łam - by w nieb Two­ich kra­sie

Wszyst­ko było tak samo, jak tam - w Czar­no­la­sie!" -


I umil­kłam zlęk­nio­na i oczy uno­szę,

By zba­dać, czy się gnie­wa, że Go o to pro­szę?


Uśmiech­nął się i ski­nął - i wnet z Bo­żej ła­ski

Po­wstał dom ku­bek w ku­bek, jak nasz - Czar­no­la­ski.


I sprzę­ty i do­ni­ce roz­kwi­tłe­go zie­la

Tak po­dob­ne, aż oczom strasz­no od we­se­la!


I rzekł: "Oto są - sprzę­ty, a oto - do­ni­ce.

Tyl­ko pa­trzeć, jak przyj­dą stę­sk­nie­ni ro­dzi­ce!


I ja, gdy gwiaz­dy do snu po­ukła­dam w nie­bie,

Nie­raz do drzwi za­pu­kam, by od­wie­dzić cie­bie!"


I od­szedł, a ja za­raz krzą­tam się, jak mogę -

Więc na­kry­wam do sto­łu, omia­tam pod­ło­gę -


I w suk­nię naj­ró­żow­szą cia­ło przy­oble­kam

I sen wiecz­ny od­pę­dzam - i czu­wam - i cze­kam...


Już świt pierw­szą roz­nie­tą zło­ci się po ścia­nie,

Gdy wła­śnie sły­chać kro­ki i do drzwi pu­ka­nie...


Więc zry­wam się i bie­gnę! Wiatr po nie­bie dzwo­ni!

Ser­ce w pier­si za­mie­ra... Nie!... To - Bóg, nie oni!…



[25.11.2024, Toruń]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz