Właściwie to już wszystko jedno. Jak to się nazywa? Śpiączka farmakologiczna.
"Coś mi się stało, teraz nie ma już wątpliwości. Przyszło jakby choroba, nie jak zwykła pewność i nie jak coś oczywistego. Umieściło się podstępnie, po trochu; poczułem się nieco dziwnie, nieco skrępowany, i to wszystko. Potem, już we mnie, przycupnęło, bez ruchu, i mogłem sobie tłumaczyć, że nic mi nie jest, po prostu fałszywy alarm. Ale teraz to znowu postępuje."
Stary pisarz zaznaczył sobie ten właśnie fragment Sartre'a, a potem znów: " Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany. (...)
- Zostałem po prostu aresztowany - Adam K. roześmiał się serdecznie - niech to juz się skończy.
Stary pisarz próbuje zebrać myśli. Wyimaginowany gość z tamtej strony lustra siedzi w fotelu, jakby ktoś go tam wrzucił. Cóż - zmęczenie. Ale słucha. Ma słuchać, bo stary pisarz wlał mu do szklanki czystej żytniej. To taki fortel - ma słuchać za szklanę gorzały.
- Ty wiesz, że gdyby się wszystko inaczej potoczyło, mógłbym sobie podyskutować z Kafką i Gombrowiczem. A tak, szlag mnie trafia na samą myśl, że tak bardzo można zamoczyć w szambie życie. Ale zachciało mi się oświeceniowych dupereli. Przeraża mnie ta głupota. Co zrobić? Dobra, idę spać. Do nigdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz