ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

23 maja 2014

Wyspa soczystych, zielonych traw

Lubię sobie czasami wyjść, zaszyć się w tę wysoką trawę i umknąć przed wzrokiem personelu. Z drugiej strony myślę sobie, że pielęgniarki i tak przymykają oczy, wiedząc, że nie jestem niebezbieczny dla siebie. Warunkiem jest oczywiście połknięcie przygotowanych na rano tabletek, które powinienem spożyć jako deser do śniadania. A potem... cały świat stoi przede mną otworem, zwłaszcza w tak piękny dzień jak dzisiejszy. Co ja tam wziąłem z sobą? "Idiotę" do poczytania, lecz najpierw ta całkiem pokaźnych rozmiarów księga posłużyła mi za podgłówek, bo wiecie, ja muszę leżeć z głową wznoszącą się ponad tors i ramiona. 
Te tabletki jakie biorę z pewnością sprawiają, że jestem spokojniejszy, taki wyciszony, jak mówi jedna z pielęgniarek, pani Róża. Przedtem było inaczej. Wszystko mnie denerwowało, od chwili, gdy udało mi się, na nieszczęście, otworzyć oczy. W uszch szumiały mi polecenia i rozkazy. Ktoś zawsze czegoś ode mnie chciał, strofował mnie, oczekiwał konkretnego zachowania, gdy tymczasem ja byłem nieobecny, wałęsając się niezdarnie w moim świecie jak, za przeproszeniem, głuchoniemy i chromy.
W końcu stwierdzono u mnie depresję i zacząłem uczestniczyć ciałem w rozlicznych seansach, podczas których przekonywano mnie, abym zauważał u siebie i w otaczającym mnie otoczeniu pozytywy. Moja spolegliwość na jaką się zdobywałem, doprowadzała do tego, że podczas przerw w zajęciach wybiegałem na łąkę i, tak jak dzisiaj, zaszywałem się w zieloność traw, albo w żółcie, pomarańcze i brązy pierwszych, wrześniowych liści. Oj, były ze mną kłopoty. Musiałem się tłumaczyć i właściwie każdorazowo jedyną formą obrony było gromkie: - jeżeli chcecie, abym się pozbył destrukcyjnej depresji, zlikwidujcie jej powód!
Ale gdzie tam, za każdym razem musiałem się tłumaczyć, choć każdy lekarz, który dorwał mnie w swoje łapy wie, że nie znoszę się tłumaczyć. W końcu powiedziałem im, aby zostawili mnie w spokoju i dali mi żyć po swojemu, bo nie potrafię się podporządkować po tym, co przeszedłem, po tym, jak życie dało mi popalić. Wolę już zaszywać się w tym swoim integralnym świecie, w którym jako tako funkcjonuję. Jest mi w nim źle, lecz skoro i tak nie jestem w stanie wydostać sie z niego o własnych siłach, więc niech to już tak zostanie.
No i zaczęło się z tymi tabletkami. Głowa przestała mnie boleć i nie czułem w niej tego szumu, skowytu, szelestu, który wprawiał mnie w odrętwienie. Na takich tabletkach doczekam pięknej, spokojnej śmierci, czytając przy okazji "Idiotę" albo jakąś inną z ksiąg, wystarczająco bogatych w strony, aby mogła służyć za podgłówek na wyspie soczystych, zielonych traw.  
   

2 komentarze:

  1. Pięknie i bardzo mądrze piszesz!
    Dziękuję Ci za przyjemność czytania Twoich tekstów.

    OdpowiedzUsuń
  2. smoothoperator24.05.2014, 01:34

    dziękuję, aczkolwiek zaskoczony pochwałą, płonę, nie na żarty

    OdpowiedzUsuń