CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 sierpnia 2015

ANGERA - opowiadanie (1-szy fragment)



1.
Pozwoliłem sobie na odrobinę szaleństwa. Autokarowa wycieczka do Mediolanu, dalej Wenecja, Bolonia, Florencja, Rzym i Neapol. Ale ja chcę tylko do Mediolanu. Pani w biurze mówi mi, że tak nie można, bo to ekskluzywna, dwutygodniowa podróż. Owszem, mają jeszcze dwa wolne miejsca, ale chcieliby na cała trasę. Powiedziałem, że zapłacę dwa kolejne dni, to jest do Wenecji, gratis. Więcej nie mogę. Zastanowią się. W ciągu dwudziestu czterech godzin mam czekać na telefon.
I doczekałem się. Co więcej, nie muszę dopłacać. Firma robi to z sympatii dla mnie.
Pakuję zatem plecak, w nim: żywność, lekkie ubranie na zmianę, coś do czytania i upominek. Gdzie mi tam do tych, którzy nie mieszczą się w jednej walizce. Poczekajcie, jeszcze wezmą was w swoje obroty. Półtora dnia na miasto z ekspresowym przewodnikiem. Oby tylko zdążyli sobie porobić zdjęcia.

- Rozwiodłam się - mówi współpasażerka podróży - ale, nie powiem, choć mąż mnie zdradzał, zachował się przyzwoicie. Powiedziałam mu, tak poza sądowym protokołem, że powinien mi zrekompensować finansowo tę głupiutką cizię, która przewróciła mu w głowie. Wie pan, że jest w wieku naszej córki? I zgodził się. Podział majątku, a jakże. I jeszcze sprzedał jakieś udziały, no to dostałam, co chciałam, a nawet więcej. To mieszkanko, co je wynajmowaliśmy, ładne jest i zawsze je lubiłam, jest moje. Bo my, proszę pana, żyliśmy na pewnym poziomie i w sumie to mnie teraz stać nie tylko na te ekskluzywną wycieczkę ale i na całkiem niezłego faceta. A pan? Co dla pana najważniejsze w tej podróży?
- Ja tylko do Mediolanu - odpowiadam rzucając w jej stronę wyreżyserowany uśmiech.
- A niech pana! Przecież to pierwsze włoskie miasto na trasie? Nie wstyd panu?
- Ani trochę.
Klepie mnie po ramieniu.
- Pytać, nie pytam, dlaczego pan to robi, pańska sprawa, ale jestem zdziwiona.
Myślała może, że aż do Neapolu nie tylko będziemy zajmowali obok siebie miejsce w autokarze, ale może na jakimś kempingu lub w hoteliku organizatorzy będą mieli trudności z zakwaterowaniem oficjalnych par i samotników, i może się uda, aby nas połączyli. A cóż jej szkodzi dwuosobowy pokój; przecież jest po rozwodzie, a ta wycieczka po Włoszech to jej marzenie, więc czemu by nie posunąć się o krok dalej.
Jeśli chodzi o to, dlaczego nie; kobieta w pełni wieku, zadbana, atrakcyjna z pewnością warta jest zainteresowania swoją osobą, także w gorące włoskie noce. Ale ja jedynie do Mediolany, gdzie odłączam się od grupy i nic mnie od tego nie powstrzyma, nawet osobisty urok tej pani, która kiedy autokar kołysze podczas jazdy, zasypia na moim ramieniu i czuję wtedy lawendowy zapach jej kasztanowych włosów, ciepło policzków i czysty, rumiankowy oddech, tej kobiety, która pozbyła się męża na całkiem dogodnych warunkach i teraz w upalnej Italii, bądź też byle gdzie, będzie szukać kogoś, kto odwróci ostatecznie lub choć na chwilę bieg wydarzeń jej życia, a ma prawo je zmienić.
Przez całą Austrię i później przez alpejskie Włochy nie jest już tak rozmowna, tak jakbym sprawił jej zawód swą nieprzemyślaną, według niej decyzją. Może spekuluje przez ten czas, że gdyby była o kilkanaście lat młodsza to ten mężczyzna siedzący obok niej zmieniłby swoje plany.
A jednak zatrzymujemy się jeszcze przed Mediolanem, pod Bergamo. Niewielki motel, całkowicie pusty, nastawiony na takie stadne grupy. Późny wieczór, jeszcze horyzont błyszczy czerwoną łuna zmarłego słońca. Wszyscy biorą z sobą podręczny bagaż - nie ma sensu na jedna noc wyprowadzać w bój całego taboru. Ja biorę to, co mam - plecak, który umyślnie wstawiłem do przedziału bagażowego w dolnej części auta jako ostatni, aby mniej było szukania. Teraz wyrywam się do bagażu pierwszy i kiedy już mam go w ręce, kierują mnie do pokoju, który mam dzielić z trzema innymi singlami… że też pomyślano o wszystkim. A były tez pokoje dwuosobowe.
- A mnie się trafiła przemodlona pani, która koniecznie chce zobaczyć Watykan, bo oczywiście jest w planie, jakże mogłoby być inaczej - kobieta uśmiecha się ironicznie - wyszłam, aby jej nie przeszkadzać w odmawianiu różańca.
Kiwam głowa ze zrozumieniem, częstuję ją papierosem i w pewnej chwili niemal równocześnie parskamy śmiechem. 
- Mam nadzieję, że pani współlokatorka nie jest z przydziału na całą podróż.
- Obawiam się, że na całą - odpowiada - muszę cos wymyśleć, aby tak nie było.
- Co takiego?
- Na przykład powiem, że kobieta strasznie chrapie i nie mogę się porządnie wyspać… albo… albo poderwę kogoś z pańskich towarzyszy i zainscenizujemy jakieś zaręczyny i wtedy będę mogła zrezygnować z roli singielki, do której nie jestem przyzwyczajona.
- Zwłaszcza ten drugi pomysł wydaje mi się ciekawy - stwierdzam, wypuszczając papierosowy dym wysoko ponad głowę kobiety.
- No widzi pan, problem sam by się rozwiązał, tymczasem…
- Tymczasem ja wysiadam w Mediolanie.
- Właśnie. Przyniosę panu szklaneczkę napoju z limonek.
Przechodzi do niewielkiego holu. Obserwuję ją przez uchylone drzwi jak zmierza do stolika, na którym urządzenie do schładzania napojów podlega częstym regulacjom przez turystów. Nie zauważyłem, co zrobiła z papierosem. Powraca z dwoma plastykowymi kubkami wypełnionymi lekko żółtawym, krystalicznie przezroczystym napojem. Porusza się zgrabnie na swych silnych, niezbyt długich nogach. Wydaje mi się jednak, że całe jej ciało, niezbyt szczupłe, zbudowane jest w pełnej harmonii z kobieca naturą. Podaje mi napój i wypijamy go solidarnie, po połowie zawartości kubka.
- Powodem pana decyzji o skróceniu podróży jest kobieta? - w zasadzie nie pyta, lecz stwierdza fakt.
- Do pewnego stopnia można tak powiedzieć - odpowiadam.
- Zapewne młodsza ode mnie.
- W tym przypadku wiek nie odgrywa żadnej roli.
- A więc młodsza. 
Kobieta odwraca głowę i wpatruje się w światełko rysującego niebo samolotu.
- Córka dzwoniła do mnie i powiedziała, że już nigdy nie przekroczy progu domu swego ojca, dopóki on nie zerwie z tą smarkulą. Ja mówię, dziecko, tak już w życiu jest i trzeba być w życiu na wszystko przygotowanym. Nie da się wszystkiego przewidzieć, co nas czeka i to jest piękne.
- Córka ma żal do pani byłego męża?
- Pewnie, że ma żal, ale kiedy skończyliśmy z sobą, powiedziała: mamo, teraz jesteś naprawdę wolna. Użyj życia. Jest twoje.
- Zdecydowanie ma pani mądrą córkę.
- Wiem o tym. Kiedy niedawno rozmawiałyśmy przez telefon, wspominałam jej o panu, że spotkałam całkiem przystojnego faceta, nieco skrytego i małomównego, co oczywiście da się przeżyć, ale gorzej, że zajętego.
- Tak pani mówiła? - roześmiałem się.
- Coś nie pasuje do opisu?
- Mniej więcej się zgadza.
- Zapomniałam jej powiedzieć, że pan w rozmowie operuje takimi ogólnymi sformułowaniami, że aż ciężko słuchać.
- A mogłaby pani związać się na dłużej z kimś, kogo zna pani od dwudziestu czterech godzin?
Dopiła resztę napoju.
- Skoro mogłam się związać z kimś na całe życie po długiej i dokładnej, jak mi się wydawało, znajomości, to czy pozostałej części życia nie wolno mi będzie spędzić z kimś, kogo prawie nie znam?
- Wyjaśniła to pani w bardzo praktyczny sposób.
- To kobiecy punkt widzenia. Napiłabym się teraz piwa. Teraz pana kolej.
Wybrałem nieznane mi, niemieckie. Mężczyzna za barem przekonywał mnie, że będę zadowolony. Pociągnęliśmy kilka łyków. Na jej górnej wardze pojawiła się wstążka białej pianki.
- No a ile ma pan lat? - zapytała.
- Przekraczam pięćdziesiątkę - odparłem.
- A ja właśnie dobiegam do pięćdziesiątki. Widzi pan, wszystko się zgadza, pasujemy do siebie wiekiem. I byłoby wspaniale, gdyby nie ona. Jestem Laura.
Zaskoczyła mnie narzucając tak szybkie tempo rozmowy. Zbierałem się do odpowiedzi.
- Z reguły mówią do mnie Adam.
Przechyliła głowę w moja stronę i ucałowaliśmy sobie policzki.
- Jeśli o to ci chodzi, to one nie jest przeszkodą.
- Tylko tak mówisz. Gdyby ci na niej nie zależało, nie rezygnowałbyś z wycieczki.
- Wycieczka jest tylko pretekstem.
- Wciąż mówisz tajemniczo i niezrozumiale. Tak bardzo cię wzięło? Rozumiem, że to coś poważnego, a ja niepotrzebnie mieszam w twoim życiu.
- To nie tak. Jest pani… jesteś bardzo atrakcyjna kobietą, zasługującą na coś więcej niż przygodny romans.
- Jestem nachalną, starzejącą się babą po przejściach, której spodobał się przypadkowo poznany facet, z którym może i chciałaby spróbować nowego życia, zacząć cos od początku, bez składania obietnic, że cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Jesteś kobietą zasługującą na prawdziwa miłość.
- Nie, jestem zdziwaczałą kobietą, która sprawia wrażenie niewyżytej erotomanki, skoro zależy jej na pójściu do łózka z przypadkowo spotkanym facetem.
Milczałem
- Nie oszukujmy się. tak właśnie o mnie myślisz. Tak, chciałabym przeżyć cos intymnego podczas tej podróży, nie z byle kimś, ale właśnie z tobą. No i co? ty wybrałeś tamtą i nie jesteś w stanie z niej zrezygnować.
- Zadzwonię do ciebie za dwa dni. Daj mi czterdzieści osiem godzin czasu.
Nazajutrz wysiadłem na parkingu niemal w samym centrum Mediolanu. Pocałowaliśmy się na pożegnanie i poczułem słone strużki łez na jej policzkach.
                                         *        *         *       
- Polacco!!! Nie podwiozę cie do samej Angery, ale nad Maggiore jak najbardziej. Tam znajdzie pan kogoś.
Podziękowałem i było mi strasznie głupio, że niemal całą drogę nad Maggiore przespałem.
Do Angery dostałem cię ciężarówka na tablicach Bolonii.
(...)
/05.07 - 08-07, we Włoszech i Francji/


4 komentarze:

  1. Znaczy się w odcinkach będzie. Kiedy następny???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam... po powrocie... już niemal w gotowości :-)
      pozdrawiam z Holandii

      Usuń
  2. Wciąga to opowiadanie na tyle, że i ja czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę się, że ta druga (i ostatnia) część, będzie zaskoczeniem :-)

      Usuń