ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

02 sierpnia 2015

KLASZTOR, ARCI I MODIGLIANI

W Nieul-Sur-l’Autise spędzam godzinkę w drodze pomiędzy Le Vennau a La Roche-Sur-Yon, gdzie mam załadunek za Paryż. Do zatrzymania się w tym miejscu zachęca mnie tablica informująca o zlokalizowanym w tym miejscu jedenastowiecznym opactwie. Lubie zaglądać do starych klasztorów także z tego powodu, że są dostępniejsze od zamków, jak i też, o ironio! od kościołów. Absolutnie urzeka mnie architektura starych opactw, dużo kamienia, kamiennych rzeźb, witraży, jakichś tajemnych znaków czy napisów na ścianach, atmosfera ciszy i wielkości, potęgi i upadku. Nie inaczej jest w Nieul-Sur-l’Autise, choć przyznaję, że część komnat zwiedza się z przewodnikiem, a ja niewiele mam czasu. Zwiedzam więc to, co mogę, robię zdjęcia i, swoim zwyczajem, zbieram na pamiątkę rozmaite ulotki i foldery.
Tuż obok opactwa, przy niewielki rynku mieści się galeria i pracownia Jeana Louisa Arci. Oglądam jego prace; głównie akryle i pastele. Przedstawiają głównie pejzaże ale też portrety zwierząt: psów, kotów i zwierząt hodowlanych. Arci nawiązuje do tradycji impresjonistów, zwłaszcza w pejzażach wykonywanych pastelowymi kredkami. Obrazy zwierząt są realistyczne, choć widać w nich tendencję ekspresywną. Ciekawe, że w tych portretach używa głównie akrylowej farby, która rzeczywiście przydaje ekspresji przedstawianym przez niego braciom - zwierzętom.
W pracowni jest też kobieta w średnim wieku. Dobrze mówi po angielsku i w związku z tym mogę sobie z panem Arci porozmawiać na temat jego obrazów, stosowanych przez niego technik, jak i tez moich własnych upodobaniach. Najciekawsze jest jednak to, że malarz pokazuje pani w średnim wieku, w jaki sposób tworzy obrazy. Kobieta próbuje stworzyć pejzaż na podstawie instrukcji, jakie przekazuje jej Jean Louis.
Za zgodą gospodarza wykonuję kilka zdjęć.
Na jednej ze ścian dostrzegam bardzo rozpoznawalne płótna Modiglianiego. Okazuje się, że właściciele obrazów przeznaczyli je na sprzedaż, aby uzyskać środki finansowe dla osób chorych na białaczkę. Wcale szczytny cel i bardzo żałuję, że nie stać mnie choćby na jednego Modiglianiego.
Wychodzę usatysfakcjonowany.

Amadeo Modigliani - "Portret Lunii Czechowskiej"
/https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Modigliani_8.jpg/

/22.07.2015, w Nieul-Sur-l’Autise we Francji/

3 komentarze:

  1. Trudne życie artysty Modiglianiego próbowała zebrać i udokumentować jego córka, Jeanne. "Zniekształcona" Lunia budzi emocje i przyciąga wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Modigliani zdecydowanie rzadziej portretował z profilu, ale i z tego obrazu jest rozpoznawalny... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam przeglądać prace J.L. Arciego. Szczególnie ciekawe portrety zwierząt. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń