ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

01 kwietnia 2018

NOWA DROGA (6)

A/
Tak i wielkanocne święta spędzam poza domem, na razie na parkingu przy A1, położonym tuż przy stacji paliw Total Access w Dourges na północy Francji. Nareszcie mam dobre internetowe łącze, choć ta przyjemność trwa na dobę minut dwadzieścia. Dobre i to, chociaż korzystając dotychczas z dwu sesji zdołałem jedynie opublikować to wszystko, co udało mi się napisać wcześniej podczas bieżącej trasy, na nic innego nie mogłem sobie pozwolić.
Tu, na północy Francji, w rejonie Pas-de-Calais pogoda bywa zmienna, raz słońce, raz deszcz, jak w piosence pani Anny Jurksztowicz. Prawdziwa wiosna ledwie gotuje się do oznajmienia w tym miejscu światu, że nadchodzi.
Północna Francja jest chyba najmniej atrakcyjnym regionem w całym tym pięknym kraju. Tu, wokół Henin-Beaumont, Rouvroy i dalej nieco wokół Lens i Lille dominował w XX-tym i wcześniejszych wiekach przemysł wydobywczy węgla kamiennego, po którym pozostały do dzisiaj hałdy. Domki tu niewielkie, nawet te nowsze, uliczki w miasteczkach w szeregowej zabudowie, takie tutejsze „familoki”. Oczywiście cała okolica zadbana, nowoczesność dotarła w te strony, ale historia odcisnęła na regionie niezatarte ślady pamięci, bo to nie tylko hałdy, ale i „Germinal” Zoli, jak i też łatwo znaleźć polski trop - emigrantów-górników, a wśród nich pracującego w kopalniach po francuskiej i belgijskiej stronie byłego pierwszego sekretarza PZPR Edwarda Gierka.
B/
Drugi załadunek w Citta Sant Angelo opóźnił się tak znacząco, że niepodobieństwem było rozładować się w piątek przed świętami we Francji, a później w Holandii. Spedytor zdecydował, że ważniejszy jest ten drugi, a zatem ruszyłem w stronę Francji. Potraktuj ten kurs jako „strzał”, powiedział do mnie, a oznacza to ni mniej, ni więcej jako szybką i bezpośrednią jazdę non stop do celu. Trzeba było zatem jechać po Włoszech autostradami i nie przez Briancon, skąd teoretycznie bliżej, ale czasowo bym się nie wyrobił z uwagi na wolniejsze tempo jazdy po Francji, lecz skierowałem się na Austrię, na przejście w Brennero, potem przez Niemcy, Luksemburg i wjazdem na Lens do Francji.
Wyjechałem przed siedemnastą i jeszcze było widno, gdy pomknąłem na Anconę, Bolonię, a kiedy się ściemniało ruszyłem na Weronę, Trento (Trydent), Bolzano i przejście włosko-austriackie w Brennero. Całe szczęście, że pozwolono mi jechać autostradami aż do samej granicy z Austrią, bo przed Brennero śnieg. Na autostradzie wprawdzie go nie było, ale zjeżdżając z niej stwierdziłem, że gdybym pojechał lokalną drogą, to przez jakieś 10 ostatnich kilometrów przed granicą brnąłbym w kilkunastocentymetrowym śniegu.
Droga do Innsbrucku i dalej, aż do granicy z Niemcami, a więc w Alpach, wysypana solą, lecz w tym przypadku podstawowym wrogiem kierowcy stała się mgła, która opuściła mnie dopiero po minięciu granicy austriacko-niemieckiej. Dalej poszło już sprawnie i szybko: na Stuttgart, Saarsbrucken, do Luksemburga, gdzie wreszcie mogłem zatankować auto za przyzwoitą cenę; dalej w stronę Brukseli z odbiciem na Liege i w stronę Mons, po czym zjazd na Francję.
Cała trasa zajęła mi 22 godziny, w tym z nieco ponad godzinną przerwą na tankowania, jakiś skromny posiłek i sen, ale w końcu do długich tras jestem przyzwyczajony, więc nic strasznego się nie stało.
C/
Święta uczczę sobie wykwintnym jedzeniem: najlepszą mięsną konserwą, domową pomidorówką lub żurkiem, zakupioną wczoraj colą, ziemniaczanym puree z papryką i cebulką (postne danie!) jak i też buteleczką taniego, wytrawnego, hiszpańskiego winka (jak raz starczy mi na trzy dni).
Pogrążam się zatem w błogostanie „nicnierobienia”, nie liczę godzin i jeszcze nie liczę dni. W poniedziałkową noc wyruszę do Holandii.

[31.03.2018, Dourges, Pas-de-Calais we Francji]

5 komentarzy:

  1. Szkoda podwójna, że jesteś w trasie, raz że świąteczny klimat Cie ominie, dwa że jak mówisz, tam także wybuchu wiosny nie widać.
    Wspominasz o górnikach, dziadek opowiadał mi, że jego brat we francuskich kopalniach pracował, nawet francuską emeryturę pobierał...
    Obyś bezpieczną miał drogę i ocieplenia życzę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, los taki, a święta juz nie te same, co dawniej... idzie wytrzymać..

      Usuń
  2. Że święta daleko od domu, to żal okrutny. Dziękuję za życzenia, które przekazałeś za pośrednictwem Stokrotki.Szczęśliwej i szerokiej drogi bez względu na to, czy jest to autostrada czy szosa lokalna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ja również dziękuję Stokrotce i Tobie za dobre słowa...

      Usuń
  3. Obie panie serdecznie pozdrawiam... bardzo króciutko, bo w tym miejscu, gdzie jestem, mam naprawdę 20 minut internetu na dzień...

    OdpowiedzUsuń