Dyrektor cukrowni Gaworzewski doczekał
się tego, że pierwsze składy wagoników kolejki wąskotorowej dojechały bezpiecznie
z surowcem do zakładu. Nie było fanfar, orkiestry i przecinania wstęgi - była
natomiast satysfakcja z tego, że udało się doprowadzić przedsięwzięcie do
pomyślnego końca. Zaletą tej niemal trzydziestokilometrowej trasy było to, że
prowadziła ona wprost przez pola obsiewane burakami i znacznie skracała drogę
od gospodarzy, od przykolejowych składów (było takich pięć) do cukrowni. Koszty
transportu zmniejszyły się też znacznie, a to głównie z powodu krótszej drogi
oraz faktu, że transport drogowy, biorąc pod uwagę wzrost cen paliwa stawał się
coraz droższy.
Ale nie była to jedyna korzyść płynąca
ze wskrzeszenia dawnej linii wąskotorowej. Pan burmistrz z wydatną pomocą pana
starosty dopięli swego. Udało im się wydzierżawić od kolei dwuwagonowy zestaw
osobowy na wzór podmiejskiej kolejki, który już z końcem października połączy
powiatowe miasto z Różanowem i dalej z cukrownią. Nie było to zadanie
logistycznie łatwe, trzeba było uruchomić cztery przejazdy z automatyczną
sygnalizacją, zaś w dwu pozostałych przypadkach, gdzie kolej przecinała obrzeża
lasu, należało uzbroić przejazdy w zapory obsługiwane tymczasowo przez
dróżników. Linia kolejowa liczyła sobie 34 kilometry, miała 6 przystanków, a
czas jazdy pomiędzy punktami docelowymi wynosił 55 minut, co wprawdzie nie
stanowiło o szybkości podróży, ale podobnie jak w przypadku transportu
towarowego, kolejka docierała do miejscowości, z których łatwiej będzie się
dostać tak do powiatu jak i do Różanowa koleją, zwłaszcza młodzieży szkolnej
oraz całkiem sporej liczbie osób dojeżdżających do pracy w obu miastach.
Na stacjach przelotowych odnowionych już
przez poszczególne gminy i sołectwa, tudzież przez pracowników leśnych, bo
jeden z przystanków znajdował się w bliskim sąsiedztwie leśniczówki, umocowano
na tablicach rozkład jazdy i tak od dnia 29 października na trasie: powiat -
cukrownia kursować będą cztery pociągi, przy czym ten najwcześniejszy do
Różnanowa i dalej do cukrowni startować będzie już o 6.15 z Woli Dąbrowskiej
(stąd do cukrowni jest 25 minut jazdy). A Wolę Dąbrowską wybrano głównie z tego
powodu, że w tym właśnie miejscu zachowało się doskonale torowisko wraz z
bocznicami.
A co z tą starą lokomotywą i wagonami
wyremontowanymi przez pracowników cukrowni? Na chwilę obecną kursować nie
będzie, choć ponoć szykowana jest na Sylwestra, dwa razy w karnawale i na
pierwszy dzień wiosny, a od maja wznawia okolicznościowe kursy turystyczne.
W gabinecie pana burmistrza Wojciecha
Pilarskiego trwa tymczasem rozmowa, w której bierze udział odchodzący już na
emeryturę przewodniczący rady miejskiej pan Klimowski oraz panowie: radca
Krach, inżynier Bek, redaktor Pokorski, stary pisarz i mecenas Szydełko oraz
wójt sąsiadującej z Różanowem gminy.
Rzecz dotyczy przegłosowanych onegdaj
planów rozwoju przestrzennego miasta i przyległej gminy. Obraz z rzutnika
pokazuje na tablicy mapę Różanowa i okolic: jest więc samo miasto, przecinająca
je Mętnica, po prawej stronie zalew z budującym się ośrodkiem wypoczynkowym,
niżej w górę rzeki Ciżemki z gospodarstwami Kosmowskich i Majewskich, z ośrodkiem
uzdrowiskowym Wołodii; po drugiej stronie rzeki las, przed nim kolejka
wąskotorowa i ścieżka biegnąca do woli Dąbrowskiej i dalej do powiatowego
miasta. Ale szczególną uwagę zacni panowie przywiązują teraz do terenów
położonych po lewej stronie drogi, licząc, od Różanowa, ciągnących się
naprzeciwko wspomnianych gospodarstw i uzdrowiska. Tam w planach przewiduje się
rozpocząć indywidualną zabudowę - ma powstać osiedle domków jednorodzinnych.
Nie tylko plany są gotowe, ale i wybrany już został inwestor strategiczny,
który wkroczy tu wiosną, kiedy to miasto i gmina uzbroją teren w kanalizację i
sieć elektryczną. Docelowo powstanie w tym rejonie sześćdziesiąt domków
bazujących na trzech projektach, o czym już kiedyś była mowa. Domy te o różnych
powierzchniach mają posiadać wspólne architektoniczne oblicze. Początkowo rajcy
miejscy mieli niejakie obawy, co do faktu wyboru przez władze takich a nie
innych projektów - wszak to zabudowa typowo indywidualna i niektórym przyszłym
lokatorom osiedla może się nie spodobać to, że o wyglądzie ich domów decydować
się będzie odgórnie, ale pan burmistrz przekonał w końcu radnych, że chodzi mu
także o estetykę całego osiedla i ukrócenie samowoli budowlanej. Nowe osiedle
ma być również wizytówką miasta, z czym w końcu się zgodzono, ogłoszono
przetarg, w którym zastrzeżono, że minimum 30% prac wykonane zostanie przez
lokalne firmy.
Tak i dyskutowano na ten temat,
sprzeczano o to, skąd miasto i gmina ma wziąć środki na zabezpieczenie
infrastruktury, przewodniczący rady miasta przedstawił wyliczenia odnośnie
prognozowanych kosztów z wyodrębnieniem tych, które muszą ponieść przyszli
lokatorzy. Wójt gminy zwrócił uwagę na to, że cennym elementem projektu jest
to, że z uwagi na trzy wersje domów, jakie planuje się zbudować, znajdą się
chętni także wśród ludzi o mniej zasobnych portfelach. Pan radca Krach
zakomunikował z kolei, że na podstawie informacji jaką uzyskał od państwa
Majewskich, jest wielce prawdopodobne, że na nowym, różanowskim osiedlu zjawią
się całkiem zamożni ich znajomi z branży artystycznej, którzy porzucą wielkie
miasto, aby osiąść tu na stałe. Pan inżynier Bek zapewnił, że jego córka z
mężem skuszą się zapewne tą ofertą i zamiast gnieżdżenia się w trzech
niewielkich pokojach w starym budownictwie, zgłoszą swój akces na nowe miejsce.
Jednym słowem przedyskutowano całą sprawę dokumentnie i tylko pan burmistrz
wyraził niejakie zakłopotanie z tego powodu, aby tylko projekt, który firmuje
swoim nazwiskiem nie został odebrany jako li tylko obietnica wyborcza.
Pan redaktor Pokorski uspokoił jednak
burmistrza, że w „Naszym Głosie” przedstawi wkrótce obszerny materiał na temat
przyszłego osiedla, no i oczywiście czeka tylko na stosowne polecenie odnośnie
rekrutacji na nowych lokatorów.
[07.10.2018, Portes-les-Valence we
Francji]
Osiedle budują? To ja w nim chcę mieszkać.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam