- Toż to on, Tosiu,
rozpoznałam go, gdy tylko wysiadł z auta. Po czym? Wykapany ojciec. Boże drogi,
jaki ten świat mały! Że też Pan bóg tak mnie poprowadził! Powiedział: jedź do
krewniaczki, z najstarszych ona ci tylko została. Przywitaj się, wypłacz po
stracie Staszka. Wytłumacz się, dlaczego nie zdążyłaś jej powiadomić.
A ja, Tosiu naprawdę
nie mogłam, chociaż chciałam, ale jak Staszek nie obudził się w ten pierwszy
dzień wiosny, smutny, deszczowy, wiatr i szaruga, kiedy go poruszyłam i
poczułam chłód jego ramion, to tak mnie coś zakuło w piersi, tak ubodło, że jak
stałam przy jego łóżku, jak była nad Staszkiem pochylona, tak więcej niczego z
tego poranka nie pamiętam, a obudziłam się dopiero w szpitalu. Agniecha, co to
zawsze z rana przychodzi do mnie na ploty, znalazła nas oboje leżących. Staszek
zimny, ale wyglądał podobno jakby wciąż spał, z tym swoim dobrotliwym uśmiechem
na twarzy, a ja… a mnie sączyła się krew z nosa. Agniecha zawezwała pogotowie.
Gdzie tam moi myśleli
wtedy o spraszaniu dalszej rodziny. Śmierć Staszka, a do tego ja z tym swoim
sercem w szpitalu. I na pogrzebie Staszka nie byłam, nie pozwolili, bo drugiej
śmierci nie chcą, nie i nie. Cóż było robić? Po dwóch tygodniach wypisali i
dopiero wtedy poszłam na grób męża. Wtedy napisałam do ciebie list, Tosiu, a ty
odpisałaś mi, że jeśli nie zaraz po Bożym Ciele, to w sierpniu, ale
przyjedziesz.
- A ty jak się teraz
czujesz, Katarzyno?
- Lepiej, znacznie
lepiej, nie przyjeżdżałabym.
13.
Może i ja ją
rozpoznałem, ale tyle przecież czasu upłynęło… no co, dzieckiem byłem, kiedy
babcia z mamą wysyłały mnie do pani Katarzyny po mleko, jajka, rzadziej po ser
twarogowy. Popatrzcie… ten zapach mleka od samego rana!
Musiałem się z nią
wyściskać. To prawda, że stara, ale wcale nie niedołężna.
Tak jakoś odstąpiła
ode mnie. Wyrwała się z moich ramion.
- Oj, Adasiu, podobnyś
do ojca, ale nie we wszystkim. Twój świętej pamięci ojciec był zawsze ogolony,
bardzo starannie, i pachniał kolońską wodą… o, a jaki przystojny z niego
mężczyzna, choć zwykły przecie robotnik i z pracy wracał umorusany, ale tylko z
pracy. A ty? Czemuś się nie ogolił?
Zawstydziła mnie.
- Szczerze, pani
Katarzyno? Zapomniałem się ogolić przed wyjazdem, a w drodze… rozumie pani….
- Zapomniał. Boże
drogi, no niech ci będzie. Widzę, że się wybrałeś w podróż, tak i ja podobnie,
do krewniaczki w odwiedziny przyjechałam, bo kiedy Allach przyjść nie może… a z
dworca dostałam się tutaj okazją, nie uwierzysz… policja mnie dowiozła, a Tosia
gdy tylko zobaczyła jak radiowóz wjeżdża na podwórze, to oczy w słup i az się
przeżegnała, tak było, Tosiu?
Antonina przytaknęła
głową.
[28.10.2018, Aire de Garabit we Francji]
Boże, za nic na świecie nie chciałabym obudzić się obok nieżyjącego męża...
OdpowiedzUsuńNa szczęście to tylko fikcja 😊
Usuń