… I DZIELĘ SIĘ - WOLTER - DWOJE POCIESZONYCH (1756)
Wielki filozof Cytofil rzekł pewnego dnia do jednej damy strapionej nie bez powodu:
— Posłuchaj pani, królowa Anglii, córka wielkiego Henryka IV, była równie jak ty nieszczęśliwa: wypędzona ze swoich królestw, o mało wśród nawałności nie utonęła w oceanie; była świadkiem, jak ścięto jej królewskiego małżonka.
— Boleję nad nią — odrzekła dama i zapłakała nad swoim nieszczęsnym losem.
— Ależ — powiedział Cytofil — wspomnij pani Marię Stuart: kochała nader poczciwie jednego zacnego muzykanta zalecającego się bardzo pięknym niskim tenorem. Mąż jej zabił muzykanta w jej oczach; a potem serdeczna jej przyjaciółka i czuła krewniaczka, królowa Elżbieta, mieniąca się dziewicą, kazała ściąć ją na szafocie obitym czarnym suknem, przetrzymawszy uprzednio osiemnaście lat w więzieniu.
— Wielce to okrutne — odparła dama i znów zapadła w melancholię.
— Słyszałaś może pani — ozwał się pocieszyciel — o pięknej Joannie z Neapolu, którą pojmano i uduszono?
— Coś tam obiło mi się o uszy — odrzekła strapiona dama.
— Muszę opowiedzieć pani — dodał — o przygodzie pewnej władczyni, którą jeszcze za moich czasów zdetronizowano zaraz po kolacji, a która zmarła na bezludnej wyspie.
— Znam całą tę historię — odrzekła dama.
— Dowiedz się zatem pani, co spotkało inną wielką władczynię, którą nauczałem filozofii. Miała kochanka, jak przystoi każdej wielkiej i urodziwej księżnej. Ojciec, wszedłszy na jej pokoje, przydybał ją z kochankiem, który twarz miał rozpłomienioną, oczy zaś roziskrzone jak diamenty; dama też miała lico w ogniu. Twarz młodzieńca tak mocno nie spodobała się ojcu, iż wymierzył mu najtęższy policzek, jaki kiedykolwiek wymierzono w jego włościach. Kochanek, chwyciwszy szczypce, trzasnął teścia w łeb tak skutecznie, że stary z ledwością się wylizał i do dziś ma bliznę. Przerażona kochanka wyskoczyła oknem i zwichnęła sobie nogę, tak iż do dziś jeszcze utyka, choć figurę ma skądinąd prześliczną. Kochanka skazano na śmierć, ponieważ rozwalił łeb bardzo wielkiemu władcy. Osądź pani sama stan księżniczki, kiedy kochanka jej prowadzono na szubienicę. Przesiadywałem u niej, kiedy była w więzieniu; mówiła mi jedynie o swoich nieszczęściach.
— Dlaczegóż więc pan nie chcesz, żebym myślała o moich? — zagadnęła dama.
— Gdyż myśleć o nich nie należy — odparł filozof — bo skoro tyle pań aż tak wielkich było nieszczęśliwymi, nie przystoi pani desperować. Pomyśl pani o Hekubie, pomyśl o Niobe.
— A gdybym — odrzekła dama — żyła w ich czasach albo w czasach tych pięknych władczyń i pan opowiadałby im na pocieszenie o moich nieszczęściach, czy myślisz, żeby cię słuchały?
Nazajutrz filozof, straciwszy syna jedynaka, o mało nie umarł ze zgryzoty. Dama kazała sporządzić listę wszystkich królów, którym powymierały dzieci, i zaniosła filozofowi; przeczytał ją, uznał za nader dokładną, lecz płakać nie zaprzestał. Po trzech miesiącach spotkawszy się znowu zdziwili się oboje swoim bardzo wesołym humorem. Wznieśli CZASOWI piękny pomnik z takim oto napisem: TEMU, KTÓRY POCIESZA.
[29.06.2024, Toruń]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz