CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

12 sierpnia 2015

MIREK

Pierwsze spotkanie z Mirkiem było dla niego bolesne. Odczuł je na swojej głowie, która zetknęła się z mocarnymi drzwiami wypchniętymi przez malca w przedszkolnym podówczas wieku tak energicznie, że nie zdołał uskoczyć i na jego czole pojawił się guz wielkości kurzego jaja, z którym przedszkolanka próbowała sobie poradzić przy pomocy solidnego tasaka służącego do dzielenia sporych porcji mięsa. Naciskała nim ten zaczerwieniony, owalny guz, który podczas tego zabiegu bolał go bardziej, lecz nie chcąc „przy ludziach” wywoływać niezdrowej sensacji, chłopiec zaciskał zęby i z całych sił udawał, że z jego głową jest wszystko w porządku, choć, prawdę mówiąc, bolała go jak jasny gwint.
W każdym bądź razie doskonale zapamiętał sobie te przedszkolne drzwi i oświadczył matce, że ani do przedszkola, ani na żadne przedszkolne półkolonie, choćby nie wiem co, nie pójdzie.
To żywe dziecko, jak określiła pani przedszkolanka Mirka, oczywiście nie miało zamiaru go przepraszać za ten incydent.
Wkrótce obaj chłopcy znaleźli się w szkole, w tej samej klasie i on od tej pory bardzo uważał na to, aby nie stawać nigdy bez potrzeby przed drzwiami, bo za nimi mógłby się znaleźć ten ożywiony Mirek.
W szkole podstawowej Mirek uczył się gorzej od niego. Mówiono o nim: zdolny, lecz leniwy, lecz Adaś, ten chłopiec z dawno zaleczonym już guzem na czole, wiedział lepiej, że za tą zdolnością kolegi kryje się długotrwałe wkuwanie materiału, a to lenistwo to taka gra, jaką prowadzi z kolegami i nauczycielami. Kiedy koledzy pytali go, czy jest przygotowany do lekcji, najczęściej robił niezmiernie zdziwioną minę, której towarzyszyły słowa:
- To było coś zadane? Zapomniałem. Nie uczyłem się.
Brał potem do ręki podręcznik i podczas przerwy dokonywał cudu nauczenia się materiału w dziesięć minut, czyli tego, co pozostałym zajmowało godzinę. Zdarzało się też, że po takim ekspresowym przyswojeniu sobie wiedzy, dobrowolnie zgłaszał się do odpowiedzi, uzyskując notę najwyższą z możliwych. 
Adaś i pozostali chłopcy w klasie w głębi duszy podśmiewali się z Mirka i jego wiarygodności.
Z biegiem czasu Adaś zapomniał o przykrych skutkach zetknięcia się jego głowy z drzwiami pchniętymi przez Mirka, lecz nie potrafił i nie chciał zapomnieć tych drobnych szachrajstw ambitnego chłopca, który za wszelką cenę starał się przekonać kolegów i koleżanki, że dla niego nauka to zaledwie dodatek do dziesiątek spraw, jakimi się zajmuje chłopiec w jego wieku.
Mirek nie był również przygotowany do lekcji także w szkole średniej, lecz i tutaj, dzięki nadzwyczajnemu darowi ekspresowego uczenia się otrzymywał dobre stopnie, przy czym dostawał je także po tajemniczych konsultacjach z niektórymi nauczycielami.
Adaś, który w szkole średniej przemieniał się stopniowo w Adama nigdy do końca nie zrozumiał postawy swojego kumpla, którego zachowanie pachniało w klasach i na korytarzach licealnej szkoły hipokryzją.
Dlaczego Mirek po prostu nie powie, że chce być pierwszym uczniem w klasie i pragnąć otrzymywać najlepsze stopnie uczy się systematycznie? Dlaczego nie oświadczy, że zdobywanie wiedzy jest dla niego pasją, a ucząc się pilnie ma zamiar coś osiągnąć w życiu? Takie pytania zadawał sam sobie Adam i odpowiedzi na nie nie znajdował. 
Na nieszczęście Mirek należał do tej grupy ludzi, z którymi nie sposób się zaprzyjaźnić, bo na przeszkodzie tej przyjaźni zawsze stawało jakieś niedomówienie, jakieś zakamuflowane łgarstwo, albo też oszczędne gospodarowanie prawdą i szczerością, a tego skąpstwa żadna przyjaźń nie wytrzyma.
Mirek - Mirosław Ambitny został kimś w dorosłym życiu. Dzięki swej mrówczej pracy ten leniwy człowiek prawdopodobnie osiągnął w życiu więcej niż jego przyjaciele ze szkolnych ław, lecz Adam jakoś nigdy mu tego powodzenia nie zazdrościł.
/epizod "Prowincji"/
/06.08.2015, w Unna, Niemcy/

4 komentarze:

  1. Trzeba pochylić się na pracowitością i mozołem, z jakim Mirek dochodził do celu i sukcesu. Zawsze podziwiałam ludzi,którzy z uporem maniaka pracowicie ćwiczyli powierzone zadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... gdybyż jeszcze nie wstydzili się gadać o tym, że pracują sumiennie :-)

      Usuń
  2. I to mozolne tkanie pajęczyny kłamstw... Jakże się ten Mirek spracował!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadasz Grażyno tak, jakbyś gagatka znała :-) pozdrawiam

      Usuń