Spotkałem go w pubie przy dworcu w naszym mieście,
podszedł do stolika, stary niedźwiedź, nareszcie
wpadliśmy tak na siebie po latach w ramiona,
myślałem, że po dragach nie podniósł się, skonał,
a on żyje, ma się jak ten pączek w cieście,
biały kołnierzyk, krawat, garnitur sztuczkowy,
czysty i bogaty, dopadła go mamona,
zamawia Dimple, tę piętnastoletnią cizię,
kelner z błyskiem w oku, w rękach z nią idzie,
nalewa, pijemy ten trunek jęczmieniowy
słodki, w smaku delikatny i mam już z głowy
następną porcję cienkiego, słabego piwa
i z podziwem na jego szczodrość głową kiwam,
co sprawiło, że z nizin trafił w wyższe sfery,
skąd wziął kasę, nie zazdroszczę mu, lecz do cholery,
nie pracował nigdy, stał pod szkołą z dragami,
sprzedawał saszetki, handlował dziewczynami,
a ze mną, co znaczę nic, bo nie jestem prawdziwy,
po drugiej szklance whisky jest nadzwyczaj szczery,
mówi, że pierwszy tysiąc znalazł na ulicy,
a potem poszło już lepiej, bo był cierpliwy,
jakiś wpływowy senator wpadł w jego ręce,
bo lubił dziewczynki, nie stronił od afganu,
kochali go za to celnicy przemytnicy,
senator za działkę amfy z Turkiestanu
w politykę go wprowadził, chciał błogostanu.
ja już nie mogę, nie chcę i nie chcę pić więcej
nie polewaj mi Dimple’a, chcę mieć czyste ręce
bo ja jestem ten sztuczny, ten dziwny, nieprawdziwy,
stałem po drugiej stronie ulicy gdzie zomo,
mam swoje własne zdanie, jestem niegodziwy,
okrutnie szczery i jak nie Polak fałszywy,
tymczasem przenieś moją duszę umęczoną
w dzieciństwa rozstaje albo za płot cmentarny,
gdzie jest najlepsze miejsce dla nieuleczalnych,
to wariacje, halucynacje, degradacje
kuracje, aberracje, alkoholizacje,
i odchodzę od stolika na tamtą stronę,
odchodzę zniesmaczony, lecz nie dość pijany,
aby dobrze się poczuć w pubie zafajdanym,
który nie ma niczego na swoją obronę,
nareszcie,
jestem na mieście,
nieprawdziwy,
niepotrzebnie żywy.
[19.08.2016, Dobrzelin]
Uduchowione spotkanie po latach, choć dotyczy przyziemnych realiów. Wywołało tyle reminiscencji, tyle przemyśleń i poetyckich wizji. To uliczne spotkanie i refleksje z nim związane są nauką.
OdpowiedzUsuńJak żyć, aby mieć, czy tylko być.
Serdeczności.
podejrzewam, że najlepiej być, ale i mieć także trzeba.... pozdrawiam
UsuńDziwni jesteśmy, my -Lechici...
OdpowiedzUsuń... z zmieniamy się ze zmieniającym się światem... pozdrawiam
UsuńTakich życiorysów u nas dostatek, nawet jeszcze dziwniejszych, a ci co uczciwie i w pocie czoła - teraz biedę klepią, z etykietą frajera lub nieudacznika na dodatek...
OdpowiedzUsuń... a na koniec takie pytanie: czy wygrało się życie, czy przegrało? Pytanie na ziemi, tej ziemi, bez odpowiedzi... pozdrawiam
UsuńCzytam te Twoje teksty Andrzeju i zastanawiam się dlaczego przez internet i w księgarniach można kupić ksiązki, które są bez wartości...
OdpowiedzUsuńA Ty swojej ksiązki, która byłaby na bardzo wysokim poziomie nadal nie chcesz wydać...
... bo ja wiem, Stokrotko... tak naprawdę to rzadko czytuję nowości, trudno mi ocenić ich wartość... a co do tej (tych) mojej... nie to, że nie chcę, ale czy wyobrażasz sobie debiutanta w moim wieku? Może gdybym dostał onegdaj jakiegoś solidnego kopa, bardziej przyłożyłbym się do pisania... w każdym bądź razie dziękuję i pozdrawiam
UsuńZnam natomiast debiutantkę, która jest starsza od Ciebie...
Usuń... zapewne to przez ten błąd w metryce :-)
UsuńA ja Wam powiem, że niektórzy debiutanci są młodsi od mojego syna, ale uważają sie za doświadczonych życiowo znakomitych pisarzy. Natomiast ci wszyscy, którzy naprawdę maja coś do opowiedzenia robią to w zaciszu domowej lampy biurkowej...
OdpowiedzUsuńPodróżniku - więcej odwagi, Stokrotko - niejeden chciałby mieć Twoją duszę:-)
... sobie pisać a muzom - bezpieczniej, Jotko :-)
Usuń