ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

28 grudnia 2016

ZNÓW O CZYTANIU I PISANIU

W Louley miałem wprawdzie trochę czasu na czytanie i pisanie, ale wolałem się zdrzemnąć przed podróżą do Paryża. Rozsądek wziął górę.
Wcześniej i teraz w Paryżu, oczekując na kolejny kurs cały czas czytam pokaźny tomik prozy Tadeusza Różewicza.
„Moją córeczkę” czytam już nie wiem po raz który. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że to dłuższe opowiadanie każdy, jak mi się wydaje, powinien chociaż raz przeczytać. „Moją córeczkę” widziałem też w wersji teatralnej, bodajże z Jerzym Trelą w roli Henryka. rzecz warta i przeczytania i obejrzenia. fabuły nie zdradzę.
Nie od dzisiaj wiem, że Różewicz jest bardzo, ale to bardzo w „moim klimacie”. Można powiedzieć, że w kwestii poetyckiego obrazowania i po części poruszanej w wierszach, dramatach i prozie tematyki jest moim guru.
Mam pomysł na cztery opowiadania, w tym trzy ściśle z sobą powiązane. Jedno z nich (już napisane) zatytułowałem „Ryfka” a odległy w czasie świat przedstawiony tego tekstu ma w sobie ziarenko realnej prawdy. W kolejne dwu tekstach wchodzących niejako w skład tego tryptyku, spróbowałem dopisać dalszą historię wydarzenia, które rzeczywiście miało miejsce, choć zostało przeze mnie sfabularyzowane.
Z pisaniem u mnie jest tak, że czasami trzeba kuć myśli-słowa, póki są gorące. Niejednokrotnie bardzo trudno mi „po czasie” powrócić do idei-pomysłu. Nie oznacza to, że zmuszam się do pisania „jednym ciągiem”, ale w takim przypadku (w tym konkretnym również) muszę koniecznie znać zakończenie i trzymam się założonego na samym początku pisania „scenariusza”.
Wciąż towarzyszy mi też myśl inna: po co w ogóle piszę?
Czasami wolałbym, aby tak jak dawniej pisać do szuflady. I nich sobie w niej pobędzie, póki czas nie pożółci kartek i nie zatrze tuszu. Ale przyszło nowe i postanowiło, że będę się bawił słowami elektronicznie i komputerowo… chociaż tym razem jest inaczej - laptop nieczynny, a ja z konieczności powracam do przeszłości z pisaniem.
A jak przyjemnie mi się zrobiło patrząc na zamieszczona w „Prozie” ilustrację, która wskazuje na to, że Tadeusz Różewicz pisał swoje wiersze i opowiadania w bloku z makulatury, a zatem nie jest tak ważne to, gdzie upuszczane są słowa - istota sprowadza się do wagi treści jakie sobą niosą.

[02.12.2016, w Paryżu]

3 komentarze:

  1. Wszyscy prawie tym nowym się bawimy, ale powiem szczerze, że wiele rzeczy piszę staromodnie na papierze, lepiej mi się wtedy myśli...
    Jakkolwiek byś pisał, pisz jak najwięcej :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przypomniałeś mi, że też kiedyś oglądałam "Córeczkę" z Jerzym Trelą.
    Pisz, koniecznie pisz...
    Przecież nie wyobrażasz sobie sam że mógłbyś nie pisać - prawda?
    A odbiorców /a raczej odbiorczynie/ cały czas przecież masz.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię Cię czytać, więc pisz - powtarzam za moimi przedmówczyniami (a raczej przedpiszącymi). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń