ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

21 kwietnia 2017

SIERGIEJ

Z Siergiejem, lat 34, przegadaliśmy niemal całą noc. Pochodzi z Czernichowa, choć obecnie mieszka w Iwano-Frankowsku, dokąd przeprowadził się z żoną i dwoma synami, także dlatego, że w Czernichowie nie mógł znaleźć pracy jako kierowca. Dawniej pracował jako taksówkarz (za Kuczmy), potem był kierowcą autobusu. Za Kuczmy mógł zarobić na siebie i rodzinę; później było znacznie gorzej. Od rządów Juszczenki rozpoczął się upadek Ukrainy - opowiada - z odczuwalną poprawą za Janukowicza, a potem przyszedł skorumpowany Jaceniuk i teraz Poroszenko, który zadłuża kraj i odwracając uwagę od korupcji, która na Ukrainie osiągnęła niewyobrażalne rozmiary, wysyła młodych Ukraińców na wojnę w Donbasie ze trzysta euro na głowę dla żołnierza.
W jego rodzinnej Bukowinie obserwuje drastyczną wycinkę lasów. Po kilka pociągów z drzewem codziennie wyjeżdża z miejsc, skąd pozyskuje się ten surowiec, i opuszcza Ukrainę, bo na drewno jest zbyt i Europa dobrze płaci. Nie sadzi się nowych drzew; nikt o tym nie myśli, bo i po co. Trzeba przecież zarobić, bo zmieni się władza i ta, która obecnie rządzi musi do maksimum wykorzystać czas swojej kadencji.
Sergiej rozumuje w kategoriach ekologicznych: nie wolno tak robić, bezrozumna wycinka drzew to grzech wobec Boga i natury, jaką stworzył, ale chciwość ludzka nie zna granic i nie liczy się z niczym.
W Czernichowie, w szkole, do której chodzili jego synowie, jej dyrektor uzależnia przyjęcie uczniów od tego, czy rodzice dadzą pieniądze na wyremontowanie klasy. „Remontowe” pieniądze pozwalają dyrektorowi na kupno co trzy lata nowego samochodu. Kto z rodziców nie płaci - ich dziecko won ze szkoły. Przyjmowanie przez nauczycielki prezentu w postaci złotego naszyjnika to nic niezwykłego, a jest zachętą do dawania kolejnych podarunków. 
W Iwano-Frankowsku, dokąd się przeniósł za pracą, a także z tego powodu, aby nie sponsorować nowych samochodów dyrektora szkoły jest znacznie lepiej. Był zdziwiony, że tamtejszy dyrektor nie żąda od niego haraczu. Popiera go za dyscyplinę jaką wprowadza w szkole, nie pozwalając uczniom palić papierosów.
Siergiej sam nie pije i nie pali. Oburzają go ludzie nadużywający alkoholu. Nie może znieść tego, że zdarzają się sytuacje, w których niektórzy pracujący w Polsce Ukraińcy przychodzą do pracy pijani. Tłumaczy, że obniżają oni autorytet Ukraińców i Polacy zdają się wtedy myśleć, że każdy Ukrainiec to pijak.
Dziadek Siergieja ze strony ojca (92 lata) jest Polakiem; ze strony matki - Rosjaninem, ale w jego żyłach płynie również krew rumuńska.
Siergiej chce się osiedlić w Polsce. Jego polski dziadek w 1939 roku, w wieku 14 lat został aresztowany przez hitlerowców w Bielsku Podlaskim, gdzie mieszkał z rodziną. Wojenne koleje losu rzuciły go do Czernichowa, gdzie pozostał, ożenił się, a teraz dożywa sędziwego wieku, marząc o tym, aby dane mu było kiedyś odwiedzić swoje rodzinne miasto i rodzinę mieszkającą w Białymstoku.
Siergiej przypuszcza, że dziadek jest na tyle schorowany, że nie przeżyłby podróży, natomiast sam jest zdeterminowany do przyjazdu do Polski i osiedlenia się w niej na zawsze. Musi jeszcze wydobyć z kościoła w Bielsku Podlaskim oryginał aktu urodzenia dziadka, co jest niezbędne dla uzyskania karty stałego pobytu w Polsce. 
Wyczuwam w nim zadziwiające podobieństwo poglądów na tematy związane z gospodarką, rządzeniem krajem, a nawet geopolityką. Dostrzega współzależność korupcji od polityki i wielkiego kapitału, wojen światowych od rywalizacji dwóch światowych mocarstw. Podobnie jak ja uważa, że zwykły człowiek, Polak czy Ukrainiec bywa wmieszany w wielką politykę nie z własnej woli i wykorzystuje się go do wrzucania właściwej kartki urny wyborczej. Mówi, że zwykły człowiek - mając na myśli Ukraińców - chce mieć  pracę, mieszkanie i rodzinę, którą chciałby i powinien móc utrzymać - to wszystko.
Spostrzegam w jego poglądach cechę właściwą ludziom zza wschodniej granicy. Jest nią świadomość nieuchronności historii połączona z pogodzeniem się z losem, na którego kaprysy prosty obywatel nie ma wpływu. Ukraina, potwornie dzisiaj zadłużona od czasów pomarańczowej rewolucji i współrządzenia Juszczenki z Tymoszenko, już się nie podniesie - prorokuje. Owszem, chciałby zmian, nie bardzo w nie wierzy, ale ostatnią szansę dla swego kraju upatruje w tym, że na czele państwa stanie polityk akceptowany przez Putina. Putin nie jest wprawdzie jego bohaterem, ale przynajmniej wtedy w Donbasie zapanuje pokój i „młode mięso armatnie” nie będzie już zasilało armii w walce z pobratymcami ze wschodu. W końcu - mówi - przez lata „Sojuzu” narodowości w byłym ZSRR wymieszały się tak bardzo, że nie powinno być alternatywy dla pokoju między nimi. Szczucie na Ukraińców czy Rosjan tych ze wschodu jedynie gmatwa sytuację i tuszuje przekręty władzy, która, co najgorsze, szermuje patriotycznymi hasłami; sama zaś zbija majątek na lewych interesach.
Siergiej jest religijny, chociaż nie wynika to z deklaracji, jakie składa w rozmowie ze mną; raczej wyczuwam tę religijność z kontekstu zdań jakie wypowiada. Nie jeździł, jak się domyślam, zbyt wiele po Francji, bo wydaje się być zaskoczony, że „Francuzi nie świętują ‘Paschu’?” Odpowiadam pokrętnie, że we Francji jest bardzo wiele pięknych kościołów, najczęściej zamkniętych, a w czas nielicznych mszy pustych. 
- Myślałem, że to tylko u nas niedawnymi przecież laty walczono z religią - zdumiewa się, a ja zaraz dodaję, że na przykład u nas w Polsce za „komuny” pobudowano wiele nowych kościołów.
Siergiej nie rozumie tego, że kościoły mogą być puste. Skąd to się wzięło we Francji. Aha, zaczęło to się w czasach francuskiej rewolucji.
- To jak tak można bez Boga? - zadaje pytanie. - A co jest tu? - dotyka dłonią piersi po lewej stronie.
Siergiej wyjeżdża o jedenastej, aby zmienić się z Jurkiem, powracającym z Anglii „na pusto”. Wymieniamy numery telefonów i składamy sobie życzenia świąteczne.
Życzę mu, aby osiadł na stałe w Polsce.

[15.04.2017, Campigneulles Les Grandes we Francji] 


4 komentarze:

  1. Niesamowite. Przede wszystkim gratulacje za tekst. Następnie za to, że trafił Ci się taki wspaniały człowiek do rozmowy.
    Podróże niesamowicie kształcą. Oczywiście nie wszystkich, ale tych którzy umieją się z innymi nacjami dogadać, są ciekawi życia i świata.
    Pozdrawiam najpiękniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .. b to tak jest, Stokrotko... jeśli trafi się na ciekawego rozmówcę, to wręcz nie wypada nie napisać czegoś o nim o o tej rozmowie... również pozdrawiam

      Usuń
    2. Dodam jeszcze że trzeba też umieć o tym napisać. Ale Tobie to przychodzi z łatwością przecież...
      :-)

      Usuń
  2. Z takich rozmów można dowiedzieć się więcej o danym kraju, niż z książek. Widać też, że w wielu kwestiach jest w różnych krajach podobnie.

    OdpowiedzUsuń