CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

22 lutego 2018

NIE DO WIARY

Ten przedłużający się czas rozłąki z podróżami po Europie nie należy do najprzyjemniejszych, jest wręcz utrapieniem z różnych, zrozumiałych względów, o których których wypowiadać się nie chcę.
Jednakowoż zabłysło niespodziewanie światełko, rozbawiające mnie do łez, i nie odnoszę tego sformułowania do wypowiedzi naszych dyplomatołków.
Mam na myśli pewno wydarzenie, jakie miało miejsce na odbywających się w Korei Igrzyskach Olimpijskich. A jeśli ktoś myśli, że mam zamiar nawiązać do mistrza Kamila Stocha i dzielnej drużyny skoczków narciarskich, to ciesząc się z tych sukcesów i szanując dokonania naszych reprezentantów, pozwolę sobie na przedstawienie i przypomnienie wydarzenia, które serdecznie mnie rozbawiło.
Otóż na starcie supergiganta kobiet pojawiła się na pożyczonych od jednej z amerykańskich narciarek czeska zawodniczka uprawiająca snowboard, mistrzyni świata w slalomie gigancie równoległym,  - Estera Ledecka. Czeszka założyła narty i... zdobyła złoty medal, pokonując o jedną setną sekundy utytułowaną narciarkę austriacką Annę Veith, wprawiając w osłupienie znawców narciarstwa alpejskiego, bo też trudno w historii nowożytnych igrzysk znaleźć sportsmenkę, która wygrywa ważne zawody w innej konkurencji niż ta, w które zwykle i z sukcesami występuje.
To niedawne zwycięstwo było zaskoczeniem również dla samej pani Estery; przyjrzyjmy się reakcji zawodniczki...
i jeszcze jeden filmik z jakże sugestywnym komentarzem w języku włoskim.

[22.02.2018, "Dobrzelin"]


8 komentarzy:

  1. Wspaniałe zwycięstwo - brawo Ledecka !.Eliza F.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... dołożyła jeszcze złoty medal w snowboardzie :-)

      Usuń
  2. I takie historie świat potem pamięta:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem znawczynią ani wielką wielbicielką sportu. Oglądałam naszych skoczków i bardzo cieszyłam się zarówno ze złota Stocha jak i brązu drużyny. Jednak piękno sportu w pełni docenia się właśnie w takich momentach, jak opisany przez Ciebie. Słowa uznania należą się nie tylko wspaniałej Esterze ale myślę, że także Amerykance, która użyczyła nart, bo bez tego wspaniałego gestu sukces Czeszki nie byłby możliwy. Wielka tylko szkoda, że nasza niemała ekipa, przywiezie z tej olimpiady tak mało medali, a i miejsca niemedalowe są dość
    odległe. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... takie jest życie sportowca, raz na wozie, raz pod nim, a żyć trzeba :-)

      Usuń
  4. Raczej nie oglądałam igrzysk w Korei Pd., jedynie skoki narciarskie, które zawsze lubiłam i zawsze oglądam wszystkie skoki w PŚ.
    Za to mój mąż całymi dniami siedział przed telewizorem i co jakiś czas informował mnie, co teraz ogląda.
    Podejrzewam, że chciałbyś wrócić do pracy ze względów finansowych.
    P.S. Pierwszego filmiku nie mogłam obejrzeć, bo ktoś zablokował go "na mocy praw autorskich".
    Cieplutko pozdrawiam w mroźną noc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przed chwilą w TVN24 słyszałam tę informację o Czeszce, nawet pokazywano jej zjazd.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. ... w snowboardzie też pierwsza wyjątkowo sympatyczna wydaje mi się ta Ester... i to bez względu na te jej sukcesy...

    OdpowiedzUsuń