ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

10 maja 2020

KAMYCZKI - SZKATUŁKA


Zanim upuszczę najnowszy kamyk, kamyczek z lata 2017 roku, z archiwum, dla przypomnienia, przede wszystkim sobie, który czasami z pamięcią bywa na bakier.

Na wieczorze autorskim w mieście M. … a mogło to być miasto K., P. lub Z; równie dobrze mogłoby się to zdarzyć w niewielkiej wiosce, tak bardzo odległej od świata, że wręcz niedostrzegalnej, tak bardzo odległej, iż można by pomyśleć, że nie istnieje…; na wieczorze autorskim w mieście M. … choć prawdę mówiąc nikt nie zna autora, a co dopiero powiedzieć, że przeczytał jakąkolwiek z jego książek… jeśli w ogóle je pisywał…; na wieczorze autorskim w mieście M. w czytelnianej sali biblioteki, niewielkiej i niepozornej, choć wypełnionej ludźmi, jeżeli oczywiście mieli ochotę przyjść i spotkać się z autorem; w tym mieście M., w tej niewielkiej sali, w czytelni, jeden ze stolików przeznaczono dla prelegenta - celowo nie użyto słowa „autor”, bo kto wie, czy w ogóle ktoś taki istniał - właśnie tam, w tej niepozornej sali, prelegent postawił na blacie niewielkiego stolika przedmiot do złudzenia przypominający drewnianą skrzynię, skrzynię prostej budowy, bez ozdób, bez ornamentów na gładkiej powierzchni jej ścianek.
W pewnej chwili prelegent otworzył wieko tej skrzyni i wyjął z jej wnętrza kolejną; rozumie się samo przez się, że mniejszą, i jak ta pierwsza, pozbawioną ozdób. Otworzył również wieko tej drugiej skrzynki, wyjął z niej następną, mniejszą i pozbawioną ozdób; i postąpił tak jeszcze trzy, a może cztery razy, aż w końcu  dotarł do ostatniej… nie, nie była to skrzynia; nawet nie była to skrzynka czy skrzyneczka. Położył sobie na prawej dłoni drewniane, pozbawione niepotrzebnych ozdób puzderko; i temu otworzył wieko, a we wnętrzu… we wnętrzu puzderka spoczywał uśpiony koralik; może był to okruch metalu, może szklana kuleczka, bursztynowe serduszko; kto to wie, co znajdowało się w najmniejszym drewnianym opakowaniu. Coś w nim błyszczało; było takie malutkie, że trudne do odgadnięcia, choć prelegent przechadzał się po tej niepozornej sali, przechadzał się i pozwalał każdemu z obecnych zerknąć do środka.
Czy można się temu dziwić, że każdy z siedzących przy małych stolikach czytelnianej sali, każdy z nich był szczerze zaciekawiony, czym jest to coś, co błyszczy?
Następnie autor, zwany dalej prelegentem, wrócił na swoje niepozorne miejsce i powiedział, że każdy pisarz w gruncie rzeczy zaczyna od takiego małego puzderka; w nim rodzi się jego słowo, myśl się rodzi. Słowo to rozrasta się w kolejnym drewnianym pudełku, większym od poprzedniego, a w jeszcze następnym i w kolejnych przychodzą na świat wciąż nowe słowa i myśli.
- Każdy pisarz pisze w swoim życiu jedną książkę - mówił - i chociaż za każdym razem, w każdym pudełku, skrzyneczce czy skrzyni słowa rozrastają się, tworząc nowe zdania i coraz świeższe pomysły, to książka jest tylko jedna, tyle że wciąż uzupełniana, przewrotną treścią.
Tak oto to, co stanowiło istotę zagadnienia, mieściło się w najmniejszym pojemniku; reszta wspierała bądź też wypierała kolejne.
Zapanowała cisza i zdumienie. Z tej ciszy powstał nagle pewien człowiek i przemówił niepokojącym głosem:
- Mam rozumieć, że jest pan autorem jednej tylko książki?
- Nie inaczej - odparł prelegent.
Gdyby nie to przewrotne pytanie, jakie zadał prelegentowi jeden z mężczyzn, wszyscy obecni na spotkaniu aktorskim mogliby pomyśleć, że w tej czytelnianej sali biblioteki nie było ani ich, ani prelegenta.
- Jeżeli tak właśnie jest - kontynuował mężczyzna - to proszę mi wytłumaczyć, dlaczego ja przeczytałem cztery pana książki i pewnie przeczytam tę najnowszą, o której już się mówi.
- Książka jest jedna, drogi czytelniku - zapewniał rozmówcę prelegent. - Nie zauważył pan, że to, co nazywa pan książkami nie jest niczym innym jak tytułami kolejnych akapitów.
- Mam rozumieć - powtarzał mężczyzna - że to, co zabłyszczało w tej ostatnim, najmniejszym pudełeczku tej szkatułki funkcjonuje w kolejnych i decyduje o następujących po sobie, jak to pan był łaskaw powiedzieć, akapitach?
- Owszem. Z książką tak już jest, drogi czytelniku, ma jedno życie, tak jak pan i ja i państwo zgromadzeni na sali.
Wszyscy siedzący w tej niepozornej, czytelnianej sali w bibliotece zdobyli się na refleksję milczenia, bo kiedy mówi się o życiu, które jest jedno i, wydaje się, że jest bezcenne, to należy milczeć.
.
- Matko Boska, ty jeszcze nie śpisz? Piąta dochodzi, widno już, a ty wciąż piszesz te swoje bazgroły.
Taki głos może wybudzić zmarłego, a jemu zwrócił jedynie świadomość istnienia, przypomniał o realności miejsca, w jakim się znajduje, oddał mu czas.
- I pozamykaj te pudła! Kto to widział, aby do białego rana bawić się w otwieranie i zamykanie drewnianych pudełek?
Posłusznie zamknął wszystkie, a kiedy zrobił to z ostatnim, najobszerniejszym, pomyślał, że musi obstalować u stolarza kolejne, większe od wszystkich pozostałych.

[10.05.2020, T] (tekst z lipca 2016)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz