ŻYCZENIA

ZDROWYCH, POGODNYCH I RADOSNYCH ŚWIĄT

CHMURKA I WICHEREK

...życie tutaj jest także fikcją, choć nie zawsze...

19 maja 2020

PIESKI TO LUBIĄ

to takie moje powiedzenie, którym uprzedzam moje suczki mizianie palcami po główce, uszach, pod brodą. Rozszerzając znaczenie tych kilku prostych słów wytłumaczyłem sobie, że w niniejszym poście zamieszczam takie kulturowe byty, jakie lubię. Nie może być inaczej.
Zatem rozpoczynamy od francuskiego kompozytora Emmanuela Charbriera i jego "Hiszpanii". Tu nagranie filharmoników berlińskich pod dyrekcją Placido Domingo.

A teraz fragment świetnej opery Aleksandra Borodina "Kniaź Igor", tu: " Polovtsian Dances". Przedstawienie Teatru Mariańskiego (Kirowa) z Petersburga; dyryguje Walerij Giergiew

Kolejna pozycja  to kompozycja Manuela de Falli "Dance Espagnole" w wykonaniu Dawida Ojstracha


Skoro jesteśmy przy Hiszpanii, to warto przypomnieć sobie flamenco i kompozytora tego kraju Isaaca Albeniza i jego "Asturias" - "Legendę"


Muzyczne wspominki zakończę dwoma popularnymi dziełami Luigi Boccheriniego, włoskiego kompozytora, prekursora utworów na kwartet smyczkowy, tworzący przez znaczną część swojego życia w Hiszpanii. Posłuchamy "Fandango" i jego słynny "Menuet" 




Będąc przy temacie hiszpańskim wybrałem "Baile andaluz" i "Pożegnanie" hiszpańskiego malarza José Villegasa Cordero (1844-1921)


Hiszpańskie malarstwo z Ermitażu – galeria | artdone

I na zakończenie, zanim dojdzie do wskrzeszenia kawiarnianych opowieści o Radcy Krachu i jego przyjaciołach, przeczytajmy opowiadanie Jerzego Szaniawskiego "Przeczucie Profesora Tutki".

A jeśli woli ktoś wysłuchać tej osobliwej opowieści pana profesora, pod tekstem zamieszczam nagranie, w którym aktorka Teatru Nowego w Zabrzu, Joanna Romaniak z przyjemnością odczyta nam tę opowiastkę.

Rozmawiano o różnych dziwach, z których człowiek nie może zdać sobie
dokładnie sprawy i dobrze tego wytłumaczyć: o snach proroczych, o tajemniczych znakach ostrzegawczych, o przeczuciach. Dawano wiele przykładów. Sędzia, człowiek trzeźwy, jak sam o sobie mówił, twierdził, że miał przeczucie, aby nie jechać nocnym pociągiem. Nie pojechał i zrobił dobrze: pociąg ten się wykoleił. Mecenas miał raz sen, że chce go zamordować klient: i rano przegrał sprawę. Doktor twierdził,że w ogóle nie wierzy w przeczucia i nie dawał przykładów. Ale rejent opowiedział
o swej babce, że kiedy miała dziewięćdziesiąt siedem lat i była najzupełniej zdrowa, powiedziała do otoczenia, że wkrótce umrze. Żyła jeszcze dwa lata, ale umarła. Rodzina wtedy zaczęła przypominać, co babka sobie przepowiedziała.
Profesor Tutka słuchał, a potem opowiedział wypadek ze swego życia.
— Miałem niegdyś po raz pierwszy lecieć samolotem, żeby znaleźć się w mieście portowym nad Adriatykiem i stamtąd udać się statkiem w dalszą podróż. Tego dnia, w którym miałem wsiąść do samolotu, czułem się nieswojo: nie mogę i teraz określić dlaczego, ale czułem, najwyraźniej czułem, że spotka mnie jakieś nieszczęście. Jednak postanowiłem nie ulegać nerwom, karciłem się w myśli, odrzuciłem wahania — jechać czy nie jechać. Wreszcie samolot ze mną odleciał. Gdy maszyna spadała jak w przepaść, myślałem sobie: «Przepadłem! To już mój koniec». Ale sąsiad, stary wilk powietrzny, śmiał się z nowicjusza i mówił mi, że to są zwykłe przyjemności jazdy samolotem. Gdy uspokojony spytałem go, czy dawno lata, odpowiedział mi, że leci już po raz drugi w życiu. Dolecieliśmy bez wypadku na lotnisko w mieście portowym. Byłem naprawdę zadowolony. Wykąpałem się w hotelu i wyszedłem na miasto. Kpiłem ze wszelkich przeczuć, ośmieszałem się przed sobą samym. Wesoły, radosny, przechadzałem się po ulicach miasta, zachwycałem domami oplecionymi
glicynią, a wszystkie młode dziewczęta wydawały mi się pociągające. Pamiętam jeszcze, iż rzuciłem do skrzynki pocztowej kartkę dla ukochanej w kraju, do której. napisałem: «wszystkie me myśli są tylko przy tobie», i wstąpiłem do jakiegoś sklepu, gdyż zobaczyłem na wystawie drobiazg, potrzebny mi do dalszej podróży. Sięgnąłem do kieszeni, aby kupcowi zapłacić — nie ma pugilaresu... Szukam jeszcze po innych kieszeniach — nie ma. Okradziono mnie!
Proszę sobie wyobrazić — mówił Profesor Tutka — co to znaczy znaleźć się w obcym kraju, w obcym mieście, bez pieniędzy, bez dokumentów, bez biletu na statek, który miał mnie zawieźć dalej. To trzeba nazwać katastrofą. Byłem tym, kim byłby sędzia, gdyby pojechał tym nocnym pociągiem, którym nie pojechał: to jest, stałem się człowiekiem wykolejonym. Powiem więcej: byłem zdruzgotany!
Profesor Tutka przestał mówić i siedział zamyślony, jakby przeżywał wypadek, który spotkał go niegdyś nad Adriatykiem.
Wreszcie sędzia spytał, jak sobie Profesor Tutka dał radę, będąc w takiej sytuacji, w obcym kraju, w obcym mieście, bez pugilaresu?
— Ano cóż miałem robić?... — odpowiedział Profesor Tutka. — Wróciłem zgnębiony do hotelu.
— Czy był w tym mieście nasz konsulat, który panu pomógł? — spytał mecenas.
— Nawet nie wiem. Gdy wszedłem do swego pokoju, zobaczyłem pugilares na stole. Wychodząc na miasto, po prostu zapomniałem go zabrać.
— Czy pan zakpił w tej chwili z nas, czy z przeczucia? — spytał jeden z panów.
— W każdym razie nie z przeczucia. Przeczucie mówiło prawdę: spotkała mnie katastrofa. Tylko, że wyszedłem z niej cało.



[19.05.2020, T.]

1 komentarz:

  1. Posłuchałam we fragmentach, bo idę do pracy, ale najważniejsza wiadomość, to wznowienie opowieści kawiarnianych, to jak znoszenie obostrzenia w pandemii:-)

    OdpowiedzUsuń